Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski
360
BLOG

Oczy salamandry, albo metafizyczna strona polityki

Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Kilkanaście lat i kilogramów temu ćwiczyłem rekreacyjnie sztuki walki i razem ze swoją sekcją zostałem zaproszony na „międzygatunkowe” seminarium takowych dyscyplin na warszawskim AWF-ie. Prowadził je założyciel, mistrz (i chyba właściciel) sportu o nazwie Krav Magen Israeli, błogosławionej pamięci Eli Avikzar. Szczupły, starszy pan, ciepiący na nowotwór krtani, mówił z najwyższym trudem, co nie przeszkadzało mu ćwiczyć z nami z energią i zapałem nastolatka. Moja trenerka, jeśli dobrze pamiętam, tłumaczyła go z hebrajskiego, ale do uczniów zwracał się po angielsku. – Dziś będziemy ćwiczyć obronę przed atakiem nożem – powiedział, po czym objaśnił tę technikę. Opisał modele ruchu przeciwnika i sposoby, których może użyć na nasza zgubę.. Traf chciał, że wśród setek wysportowanych młodzieńców i gibkich sportsemenk byłem prawdopodobnie najstarszym uczniem, może z tego powodu do ćwiczenia Eli wybrał akurat mnie. Najpierw nakazał abym to ja spróbował go trafić. Nie bardzo mi to szło, odbijał moje ciosy z taka siłą, że omal sam sobie nie zrobiłem krzywdy. – To już wiesz, co robić – uśmiechnął się i przejął drewniany kijek imitujący nóż. –  Nie patrz ani na nóż ani rękę, patrz mi cały czas w oczy – poradził. Stosując się do tego zalecenia, nie wiedziałem czy będzie uderzać z dołu, z góry, z boku, pod jakim kątem a nawet czy nie przełoży narzędzia do drugiej ręki. Jak, do licha, mam odbijać te uderzenia, skoro nie widzę, jak i gdzie są mierzone, pomyślałem Każde z nich trafiało mnie, w coraz to inne, na ogół bolesne, miejsce. Gdybym ćwiczył ze zwykłym kursantem pewnie dawno bym się wkurzył i poddał. –  Póki to tylko ćwiczenie, nie przejmuj się – powiedział Eli, odgadując moje myśli –  Nawet, jeśli trochę boli, to nie zabija. Staraj się odkryć gdzie uderzę, naucz się dostrzec to w oczach. Uznałem ten za wymóg nierealistyczny, ale po jakimś czasie, z początku uznając to za przypadek, zacząłem jednak odbijać coraz więcej uderzeń,. Jak długo trwało to ćwiczenie? Można rzec, do skutku. W końcu bowiem, ze zdumieniem, odkryłem, że odbijam w zasadzie każdy cios. Ręce bolały jak chyba nigdy przedtem, miałem wrażenie, że są całkiem połamane, ale było to jednocześnie euforyczne doświadczenie. Wpatrując się w jego oczy, wiedziałem co zrobi dokładnie w momencie w którym on sam dokonywał wyboru. Eli zwiększył prędkość i siłę uderzeń, ale to już nie miało znaczenia. Nie wiem, jak to robi mózg, nie próbowałem tego wyjaśniać. Czy w takiej sytuacji kątem oka jednak widzimy coś, co się nie werbalizuje jako myśl? Czy podświadomość odczytuje subtelne lub ultraszybkie ruchy gałek ocznych? Nie wiem tego do dziś. – Tak, to zawsze robi wrażenie na adeptach –stary, chory człowiek uśmiechnął się i nie słuchając podziękowań, zadowolony z siebie, odszedł do innych zajęć.

 

Jaki ta lekcja ma związek z polityką? Może i ma, ...może z oczu naszych przywódców też można co nieco wyczytać?

***

Podobno zasadzony własno…łopatnie przez pana Prezydenta na okrągłą rocznicę prawie-niemal-częściowo wolnych wyborów „dąb wolności” wziął i usechł. To tragiczna wiadomość, dla miłośników przyrody, bo w realną obecność miłośników wolności w kraju podsłuchów i rekordowej inwigilacji a zwłaszcza braku społecznej reakcji na nie jakoś nie wierzę.

Pan Prezydent, jako młody człowiek – dobrze to pamiętam – sam w sobie posiadał przymioty „dębu wolności”. Nic by nie trzeba było sadzić, bo był on już zasadzony w jego duszy, wystarczyło pielęgnować. Trzydzieści kilka lat temu, ten patriotycznie uformowany chłopak o odważnym sercu był jednym z moich idoli i legend (studiował kilka lat wcześniej i choć. Wydział Historyczny UW obfitował w ciekawe i ważne postaci. Komorowski bez dwóch zdań był jedną z nich, z piękną wolnościową kartą) Wystarczyło trzymać pion, a wówczas, bez symbolicznych drzewek, sama obecność kogoś takiego podnosiłaby na duchu. Co się stało, że tak nie jest? Dlaczego jego głos od lat brzmi fałszywie, a ludzie wyczuwają od niego zapach siarki?

Ostatnio coraz otwarciej pisze się o jego związkach z komunistycznym wywiadem wojskowym, z jakimiś ciemnymi, słabo zdefiniowanymi siłami. Ja nie mam żadnych danych, dokumentów ani relacji, które mogłyby by potwierdzić wybór „ciemnej strony”, jednak; „po owocach ich poznacie”. Nie trzeba szerzej przypominać różnych „afer marszałkowych”, sprawy Szeremietiewa, głosowania w sprawie WSI. Pomnika „czerwonoarmiejców” z 1920 roku (kiedy to dyslektyk pomylił pomnik wystawiany ku czci z honorowym obowiązkiem utrzymania grobów wrogich żołnierzy) i wreszcie zachowanie w kwietniu 2010 roku. Mnie po tym wszystkim w zasadzie już nie interesuje czy pan Bronisław Komorowski jest umoczony we współpracę ze z jakimiś ciemnymi i tajnymi służbami, czy nie. Zachowuje się tak jakby podpisał pakt z diabłem i diabłu to pewnie wystarczy, choćby nawet nie dysponował fizycznym cyrografem. Dla mnie obecny Prezydent, po Lechu Wałęsie, Borusewiczu itd., jest już tylko kolejnym, rozczarowaniem. Znakiem wskazującym, że w obszarze naszej polityki wszystko karleje i usycha. Macie wątpliwości? Spójrzcie w oczy.

Donald Tusk...powinienem czuć z nim powinowactwo – pokrewny wydział, NZS… Ci koledzy, którzy go znali mieli o nim jak najlepsze opinie. Pamiętam jego zabawną „mopowatą” fryzurę i wesołe, błyszczące oczy. Teraz są trupie, i nie warto się pytać „czy mogą kłamać”.

W porządku, może odleciałem, może cały ten tekst to efekt jakiejś halucynacji, może zdrowie psychiczne mi szwankuje. Wszystko jest możliwe… a jednak, za Rafaelem, wierzę, że w oczach można naprawdę sporo dostrzec, nie tylko błysk noża, lecz, przede wszystkim, błysk duszy. Brak tego błysku, to nie kwestia wieku, starzenia się. Oczy, moich rodziców i moich o pokolenie starszych przyjaciół są nadal żywe, czasem niewesołe, ale żywe, a przejdźcie się po sejmie, albo choćby włącznie telewizor na kanale informacyjnym – toż to „noc żywych trupów”. Popatrzcie na zdjęcia pani Ewy Kopacz sprzed kilku lat. Są na nich utrwalone oczy i buzia normalnej, przeciętnej dziewczyny, takiej „z sąsiedztwa”. Przypatrzcie się następnie oczom tej samej damy, na zdjęciu współczesnym. To już są oczy salamandry. Jeśli nie macie lusterka, lepiej faktycznie wybierzcie fotkę, bo na żywo bazyliszek może być niebezpieczny.

Jeśli pośród Państwa, którym udaje się przebrnąć przez ten tekst, są miłośnicy PiS-u, lub innej jakiejś lewicy, pewnie cieszą się, że przykłady wziąłem spośród rządzących. Cóż, to tylko dlatego, że czepiać się opozycji, to zajęcie trochę niehonorowe. Ja tam bym jednak na Państwa miejscu uważnie patrzył w oczy Waszych idoli.

Nie mam kompetencji by zajmować się demonologią. Ciekawe jednak, że choć każdy wierzący; Chrześcijanin, Buddysta, wyznawca Judaizmu czy Muzułmanin (pozwólcie mi pisać te rzeczowniki dużymi literami) powinien przynajmniej liczyć się z taką ewentualnością ontyczną, że diabeł jednak istnieje, to współcześnie – co czasem przyjmuje się, jako jego największy tryumf – większość osób możliwość taką odrzuca, jako wyraz zupełnej ciemnoty. Proponuję im, skoro ten rodzaj teologizującego języka ich razi, aby słowo „demon”, zastąpili „trudną do ujarzmienia żądzą”; władzy, pieniędzy, seksu czy innych nieuzasadnionych korzyści. Każdego przecież trochę co innego „kręci”. Zdaje się, że obecne pokolenie naszych polityków jest do tego stopnia nieodporne na te żądze, że ma to swój wyraz w oczach a nawet wyrazach twarzy. (Czyżby fizjognomika miewała jednak swoje racje?)

Ponieważ jednak piszę ten tekst bardziej dla siebie (żeby pamiętać) niż dla Was, Szanowni Czytelnicy, wybiorę pointę kojącą. Dziś, mianowicie, z ulgą mogę pomyśleć, o tych momentach, gdy nie dałem się namówić do czynnego udziału w polityce. Jeśli bowiem tacy herosi jak Komorowski i Borusewicz zaprzedali dusze (a wiele na to wskazuje), to czy mnie udałoby się ją zachować? Bądźmy realistami – słaba nadzieja! Człek miał wtedy mikre doświadczenie życiowe i spore potrzeby. Dziś patrzę w swoje puste konto bankowe, na dziurawe, zimowe buty i – psia mać – niech już tak lepiej zostanie.

Polecam się: Dariusz Kozłowski. Cała Nadzieja w korupcji. Felietony i rysunki. Łomianki, Wydawnictwo LTW, 2013, s. 208. Zamówienia: http://www.ltw.com.pl, tel. +48 22 751 25 18 Drodzy komentatorzy, na tej stronie zwalczam przejawy braku szacunku dla bliźniego. Szacunek jest ważny skoro nie umiemy kochać. Myślenie grupowe i partyjnictwo - niemile widziane. Zapraszam wszystkich z ambicjami do suwerenności. Arnold i Polinezja Etiopskie drogi: Odcinek 1 Odcinek 2 Odcinek 3 Odcinek 4 Odcinek 5 Odcinek 6 Odcinek 7 Odcinek 8 Odcinek 9 Odcinek 10 Odcinek 11 Odcinek 12 Odcinek 13 Odcinek 14 Odcinek 15 Odcinek 16 Odcinek 17 Odcinek 18 Odcinek 19 Filipiny: Ania i Józef, czyli seks w małe wiosce Grobowce z pełnym wyposażeniem Synkretyczny taksówkarz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości