Mamy skłonność do autodestrukcji, to wiadomo o Polakach nie od dzisiaj. W czasach spokojnych pozwalamy się okradać i rozbijamy struktury służące przetrwaniu. Potem rozpaczamy i wylewajmy hektolitry krwi, by powróciło to, o co nie zadbaliśmy. Obecna awantura związana z prawem do aborcji, to kolejny wykwit tej polskiej choroby. Trzeba być albo zadeklarowanym wrogiem swego kraju, albo nie pojmować relacji przyczynowo-skutkowej, by doprowadzić do sytuacji, w której połowa społeczeństwa oskarżana jest co najmniej o namawianie do ludobójstwoa nienarodzonych, druga zaś o zbrodnię wobec kobiet. Życie społeczne wymaga podstawowego ładu moralnego. Nie możemy wszyscy być zbrodniarzami w oczach bliźnich, nie możemy stale oskarżać się wzajemnie o zasadnicze deficyty moralne. Tak się po prostu nie da żyć. Ład etyczny nie może być bowiem ustalany w plebiscytach i nie utrwali się w nocy z czwartku na piątek, to jest proces, który ewoluuje przez pokolenia, czasami przez setki lat. Ktoś, kto chce go świadomie usunąć, będzie winny w tym samym stopniu co nasza osiemnastowieczna arystokracja i pewnie, w końcu, tego samego.
Mam szacunek dla pro-liferów, którzy rozszerzają naszą świadomość. Podobnie jak oni uważam aborcję za zło, ale wiem, że czasem trzeba zło popełnić, dla ratowania czegoś ważniejszego. Przede wszystkim życia matki, które jest dla nas cenniejsze od życia płodu. To pierwsze jest realne, drugie potencjalne i zależne od kobiety. Pierwsze dotyczy osób, które już znamy i kochamy, drugie dopiero ma szanse zaistnieć. Jeśli wprowadza się zmianę prawa, zapisaną tak, że w rozumieniu wielu lekarzy kwestionuje ono tę zasadę, to trzeba uznać swój błąd i przeredagować projekt, a nie wdawać się w awantury społeczne. Nie można także wymagać by kobieta donosiła ciążę pochodzącą z gwałtu. Chwała tym, które się na to decydują, ale nie da się przy pomocy ustawy nakazać komuś być świętym. Wypowiedzi hierarchów kościoła i polityki, które lekceważą powyższe wątpliwości, a w dodatku obrażają ludzi, uważam za nieetyczne i niemądre. Przykładowo panu ministrowi Waszczykowskiemu zaleciłbym ograniczanie się w tematyce publicznych wypowiedzi do kwestii międzynarodowych.
Zgadzam się, że trzeba zakończyć rzeź dzieci z zespołem Downa, oraz z uszkodzeniami, które pozwolą dziecku odczuwać życie i cieszyć się nim, ale aby ten cel zrealizować, nie możemy wpędzać lekarzy w stany lękowe, przed każdym badaniem czy zabiegiem prenatalnym, musimy natomiast stworzyć skuteczne instytucje i mechanizmy pomocowe dla tych dzieci oraz ich rodziców. Jeśli potrzebna jest także nowelizacja ustawy, to powinna ona przyjąć formą dobrze napisanego i wszechstronnie skonsultowanego przepisu z odniesieniami do budżetu. Jarosław Kaczyński kilka lat temu przestrzegał przed naruszaniem kompromisu aborcyjnego, szkoda że nie posłuchał samego siebie. Bo nawet, jeśli komisja sejmowa miała zadanie utopienia projektu organizacji „Stop aborcji”, to i tak kompromis został naruszony. W sensie politycznym jest to błąd bardzo trudny do odrobienia. Druga strona pragnie bowiem prawa, które spędzanie płodu uzna za dopuszczalny środek antykoncepcyjny. Trzeba liczyć się z tym, że, po kolejnej zmianie władzy, takie prawo będzie głosowane, być może inicjując hekatombę nienarodzonych, a z pewnością ponownie dewastując życie społeczne.