unukalhai unukalhai
1007
BLOG

Coś lekkiego, ale dla koneserów

unukalhai unukalhai Kultura Obserwuj notkę 12

                 Niezbędne jest doprecyzowanie określenia zawartego w tytule niniejszej notki, mianowicie chodzi mi o koneserów literatury polskiej. Zwłaszcza tej, która była zakazana po drugiej wojnie światowej i tym samym, kilka pokoleń obywateli PRL-u nie ma nawet świadomości jej istnienia. Zarówno, jeśli chodzi o nazwiska autorów jak i tytuły utworów przez nich napisanych, o treści tychże nawet nie wspominając. Charakter notek na tym blogu ewoluuje w kierunku prezentowania takich właśnie publikacji. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że rozmija się to coraz bardziej z mainstreamowym nurtem na s24, ale jest to mój świadomy wybór. Nie zamierzałem prowadzić  bloga z zakresu tzw. „bieżączki” politycznej. Tematyka taka  w ogóle mnie nie interesuje, zwłaszcza  w kontekście (po)tworów politycznych hasających po  krajowej jak też  europejskiej tzw. scenie politycznej. Jak również za kulisami wymienionych scen.

Zatem ad rem.

Jestem w stanie pokazać jedynie bardzo niewielki promille tej eksplozji literackiej, która miała miejsce w II RP, jako reakcji na dziesięciolecia przymusowej rusyfikacji i zakazu używania języka polskiego w oświacie i życiu publicznym  oraz likwidacji polskich placówek kulturalnych
i edukacyjnych, które nastąpiły w ramach retorsji po upadku powstania 1863 r. Odreagowaniem tego stało się w odzyskanej państwowości polskiej po 1918 r. zjawisko powstania szerokiej warstwy ludzi pióra (nie było radia, telewizji, internetu), którzy Słowo Polskie  starali się przekazywać jak najszerszemu kręgowi odbiorców. Wśród tych wyrobników słowa znalazło się wiele prawdziwych pereł, ale które w wyniku rezultatów kolejnej  wojny ponownie zostały, lądując  na bieda-emigracji,  odgrodzone od krajowego czytelnika  szczelna obręczą zbudowaną z cenzury i zagłuszarek. Co więcej, prezentowane teksty będą wynikiem  wyboru  subiektywnego, przypadkowego i tendencyjnego,  warunkowanego moimi preferencjami. I nie mam zamiaru się z nich tłumaczyć.

Obecnie chciałbym zaprezentować  coś lżejszego, a mianowicie rodzaj zapisu z rozmowy przy „obiedzie literackim” , na którym zebrało się grono koryfeuszy literatury polskiej.  Autorem tekstu edytowanego z okazji 50-lecia istnienia tygodnika, wydawanego w Polsce międzywojennej  pod nazwą „Wiadomości Literackie”, od  6 stycznia 1924 r.  do wybuchu wojny we wrześniu 1939 r., a następnie od 1 marca 1940 r. wznowiono jego wydawanie we Francji pod tytułem „Wiadomości Polskie, Polityczne i Literackie”, zaś po klęsce Francji w wojnie 1940 r.  wydawano to czasopismo w Londynie od 14 lipca 1940 r. do 13 lutego 1944 r.,  a następnie wznowiono jego wydawanie pod nazwą „Wiadomości”  od 7 kwietnia 1946 r.( kontynuowano edycje „Wiadomości”  do numeru marzec-kwiecień 1981 r.), jest  Antoni Słonimski. Tekst ukazał się w numerze jubileuszowym (potrójnym) datowanym 23-30 grudnia 1973 r. i 6 stycznia 1974 r. (nr 51/53 z 1973 r.). pt.: „Jeszcze jeden obiad literacki”.

 Podaję niżej skład „biesiadników”. Przy nazwiskach tych z nich, którzy posiadali status członków Polskiej Akademii Literatury (PAL) zaznaczyłem rok w którym zostali powołani do PAL ("akademicy", dwuznacznośc terminu ze studentami Akademii). Ze względu na to, że o nich wszystkich można przeczytać stosowne informacje w guglu, tekst A Słonimskiego uzupełniłem o przypisy, które  odniosłem jedynie do postaci bądź miejsc, o których „biesiadnicy” rozmawiają. Było to konieczne, gdyż tekst ten datowany jest 18 listopada 1934 r., a wiec upłynęło już 80 lat od jego napisania, co oczywiście oznacza, że bez przypisów byłby „nieczytelny”.

Oto  lista biesiadników jeszcze jednego obiadu literackiego:

Tadeusz Żeleński,  ps. BOY (PAL 1933)
Antoni Słonimski
Jarosław Iwaszkiewicz
Mieczysław Grydzewski
Jan Parandowski
Julian Tuwim
Józef Retinger
Karol Irzykowski (PAL 1933)
Józef Wittlin, ps. Janusz Karniewski
Ferdynand Goetel (PAL 1935)
Tadeusz Zieliński (PAL 1933)
Aniela Zagórska
Zofia Nałkowska  (PAL 1933)
Monika  Morozowicz-Szczepkowska
http://pisarki.wikia.com/wiki/Maria_Morozowicz-Szczepkowska
Jerzy Stempowski, ps. Paweł HOSTOWIEC
Irena Krzywicka
Stefan Eigler,  ps. Stefan NAPIERSKI
Bolesław Leśmian (PAL 1933)
Juliusz Bandrowski,  ps. KADEN (PAL 1933)
Wilem Horzyca
Ludwik Hieronim hr. Morstin
Wacław Grubiński
Michał Choromański
Maria z d. Kossak, primo voto Bzowska, secundo voto Pawlikowska, tertio voto Jasnorzewska
Magdalena Starzewska-Niewidowska z d. Kossak , ps. Magdalena SAMOZWANIEC
Kornel Makuszyński (PAL 1937)
Zbigniew Uniłowski

                Zwracam uwagę, że nazwiska „biesiadników” to w znakomitej większości postaci ze środowiska literackiego  tzw. Skamandra, czyli raczej lewicowo-liberalnego nurtu inteligencji polskiej, prozaików, poetów, krytyków literackich, tłumaczy  itp.  Był to nurt ideowy znaczący, ale nie jedyny  Tak więc, chocby  z tych względów nie ma tutaj nazwiska np. Adolfa Nowaczyńskiego, Karola  Huberta Rostworowskiego czy  Zygmunta Nowakowskiego, itp.  Niewykluczone  że znajdę czas i ochotę na przedstawienie niektórych, nie wznawianych nigdzie po wojnie tekstów z publicystyki A. Nowaczyńskiego, który jako „endek” i „antypisłudczyk” miał złą prasę zarówno  przed wojną,  jak  i po wojnie. Bieda w tym, że ten wytrawny erudyta nasyca swoje teksty tak licznymi nazwiskami, nazwami i temu podobnymi znakami orientacyjnymi, iż sporządzenie do nich przypisów to praca nie lekka i nie szybka.
                Tak więc, nauczony, iż plany „blogowe” konsekwentnie niweczy mi tzw. aktualne życie,  niczego (sobie) w tym względzie nie obiecuję.

A teraz już treść rozmowy uczestników jeszcze jednego obiadu literackiego przekazana  
z zachowaniem oryginalnej stylistyki i ortografii, choć uzupełniona przypisami.

……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

BOY:
 Dostałem dzisiaj list od pewnego sadysty z Kalisza. Nie ma kogo bić i bardzo się męczy. Właściwie państwo powinno coś z tem zrobić. Jakoś wyzyskać te siły, które się marnują.

Ach,  Boże (wzdycha i ukrywa twarz w dłoniach).

SŁONIMSKI:
 Wszystkie państwa w Europie z wyjątkiem Anglii nic innego nie robią. Rozbudza się sadyzm, rozgrzesza uczucia nienawiści. Już mały chłopiec dostaje do ręki karabin…

IWASZKIEWICZ (który słyszał tylko ostatnie słowa):
A czy ładny?

SŁONIMISKI:
Kto?

IWASZKIEWICZ:
 Chłopiec.

SŁONIMSKI:
 Nie o to chodzi. Mówię że wielkie zakłady amunicji mają wpływ na prasę, psychikę i wychowanie.
H. G. Wells powiedział mi osobiście...

GRYDZEWSKI:
 Przepraszam cię bardzo, ale znowu zaczynasz o Vickersach[1], Wellsie i gazach.

PARANDOWSKI:
 Czy wiecie. że gaz jest to słowo, którego starożytni nie znali. To przecież bezprzykładny wypadek, żeby termin naukowy nie wywodził się ani z języka greckiego,  ani z łaciny. Nawet tank to słowo, któreby Grek starożytny zrozumiał. Tanci, tancus, tanci, trzecia osoba liczby pojedyńczej wymawia się w prowincjach południowych Grecji miękko jak angielskie "thank".

TUWIM:
 Czy gaz i gazeta nie mają jednego źródłosłowu? A zresztą to wszystko są brednie,  i wojny muszą być zawsze, bo bez wojen byłoby nudno.

RETINGER:
 To samo mówił mi cesarz Wilhelm, gdy rąbałem  z nim kiedyś drzewo w Doorn[2]. Powiedział mi: „..Drogi Jussuw’e powiedz naszemu przyjacielowi Żorżykowi[3], żeby wyrzucił z Windsoru wszystkich pacyfistów, a zwłaszcza Bernarda Russella".

PARANDOWSKI:
 Bertranda.

TUWIM:
 Psiakrew. Gdyby Robert Gabaud[4] był w przyjaźni z Bertrandem Russellem, możnaby powiedzieć: Robert i Bertrand.

BOY:
 A czy oni się nie znają? (wzdycha).

IRZYKOWSKI:
 Ja pierwszy byłem pacyfistą zanim pisali o tem Remarque, Prędski[5], Platon i Piechal[6]. Mistrz Jan…

TUWIM:
Pan mówi o Kochanowskim?

IRZYKOWSKI:
 Nie. O Skiwskim[7].

WlTTLlN:
A propos Skiwskiego. Musiałem się znów przeprowadzić. Miałem bardzo miłe mieszkanie, ale męczył mnie hałas. Aeroplany. Ta pomyśl, proszę ciebie, dwadzieścia tonn żelaza fruwa ci nad głową.  I tu mówią o cywilizacji.

IRZYKOWSKI:
 Ja pierwszy.

GOETEL:
 Co pierwszy? Czy pan pierwszy wymyślił hałas czy aeroplany? Pan jesteś pierwszak na wszystko. Mówiono mi wczoraj na Foksalu…

TADEUSZ ZIELIŃSKI (gładząc Jowiszową brodę):
 Wy ujezżali? Pan był wczoraj na wokzalie?

GOETEL:
 To też. Wyjeżdżałem. Odwaliłem nawet pół okrąglaka[8]. Ale mówię o klubie na Foksal. Słyszałem tam od majora Grzepicha, że mają wprowadzić przeszkolenie wojskowe dla akademików.

ANIELA ZAGÓRSKA Ach, tak, tak, jak to dobrze! Sirko[9] znowu będzie w mundurze! Conrad[10] takby się z tego ucieszył.

NAŁKOWSKA:
 Stosunek Conrada do karności i dyscypliny ma w sobie eurazję spontaniczną. Życie intelektualne jest tą osmozą, przenikaniem. A dlaczego? Dlatego że musi być dwoistość, bez której niema jedno -znaczności. Dlatego nie będę głosowała w Akademii przeciw temu przeszkoleniu. Zresztą to nie wchodzi w orbitę naszego świata kobiet.

MOROZOWICZ - MODRZEWSKA - SZCZEPKOWSKA :
Cóż nas wogóle obchodzą mężczyźni?

JERZY STEMPOWSKI:
 Zaszło tu nieporozumienie. Chodzi nie o członków akademii ale o studentów. To qui pro quo przypomina mi pewnego Greka nazwiskiem Copulos, który wydał w r. 1363 u Hachette'a małe dziełko o sztuce rządzenia. Kiedy pokazałem tę książkę Bartlowi[11], Bartelo łupnął na mnie okiem
i powiedział:  „…Ta widać, że to Grek pisał". To powiedzenie przypomina mi znów pewnego ornitologa niemieckiego, który badał stosunki wśród ptaków…

KRZYWICKA :
Jakie stosunki? Świnki jesteście. Sami mówicie o stosunkach,  a potem wszystko na mnie. Miałam
w domu kurę, która zalecała się do kotki. A kot tak był o nią zazdrosny, że zagryzł kurę i zjadł.

B0Y:
 No dobrze, ale czy napewno dlatego zjadł kurę? Przecież my wszyscy jemy kury.

NAPIERSKI:
 Nie lubię ptasich zalotów. Ptak, który sunie w koperczaki, staje się ssakiem.

LEŚMIAN:
 Nie. Napewno nie. Nie wiecie co to jest wyptasić się w podświadomości. Gdybyście czytali Armatowa[12], tobyście zrozumieli. Wiele wam potrzeba miesięcznie? Dziesięć tysięcy? Będziecie mieli. Wszyscy literaci będą mieli. Mam pewien pomysł finansowy łącznie z ptakami i z Járosym[13]. Ale to jeszcze tajemnica.

KADEN:
 Gadaj ojciec skąd ta forsa. Ta jażem już się podstawiał pod wszystkie pompy, gdzie trochę forsy cieknie, i tylem użył co pies pod studnią, a ten mi tu ptasiem świergoleniem forsę chce wydostać.

HORZYCA:
 No, ja powiedziałbym, że możliwe jeśli chodzi o to, żeby właściwie ująć, to nie można powiedzieć, bo z drugiej strony morale etycznie nie pozwala, chociaż czasami trzeba twardo i zdecydowanie postawić się wobec pewnych zagadnień. Życie nie jest snem Calderona. Pomówię o tem z Pronaszką[14].

MORSTIN:
 Spława idzie o to,  czy państwo ma pławo i obowiązek płacić litełatom. We Fłancji gawłosze pałyscy dlatego wałczyłi na bałykadach, że kochali Vełlena i Bodleła. Trzeba złobić ogłomny ałtystyczny Alkłopol z rządowym kłedytem. A zresztą poco nam Akłopol, my mamy Kłaków. Tam poeci powinni rządzić.

TUWIM:
Dyktatura poetarjatu.

GRUBIŃSKI:
Mój rozmówca ma rację. Rząd powinien dawać pieniądze literatom, a zwłaszcza dramatopisarzom. Pisarz musi mieć na wykwint. Aby pisać piękne rzeczy, trzeba siedzieć w pięknym fotelu, obitym pięknym aksamitem, trzeba mieć na sobie piękną trykotową bonżurkę, trzeba palić wykwintne papierosy "Ergo"[15] i przegryzać smacznemi małemi furkami, czyli jak mówią Francuzi, petit-fourkami. Pisarz musi swój siąkający nosek otrzeć prawdziwą batystową chusteczką. Poruszyłem już to w mojej sztuce granej z powodzeniem we wszystkich miastach Monaco.

CHOROMAŃSKI:
Pieniądz jest widmem. Pieniądz jest małym zadrukowanym papierkiem. Siła tego papierka jest niesamowita. Kiedyś, dla eksperymentu, dałem taki papierek pewnemu człowiekowi. Zmienił się zupełnie. Zanim dostał pieniądz był wysokim blondynem. Nagle stał się małym brunetem. Znajdowałem się wtedy w bardzo dziwnej sytuacji. Byłem u tego człowieka. Siedziałem na krześle z głową odrzuconą wtył. Szyję miałem skrępowaną białą serwetą. Człowiek ten trzymał ostry nóż na mojem gardle. Nie zabił mnie a tylko ogolił. Myślę  że to był skutek magicznej siły pieniądza.

PAWLIKOWSKA :
Ach, naturalnie, najdroższy Choromański, pieniądz to widmo. ale jakie miłe widmo. Szkoda, że nas tak rzadko nawiedza. Żeby tak można robić takie seanse i przyciągać astraI Kościuszki zmaterjalizowany na stuzłotówce.

HORZYCA:
Bardzo ciekawe.

MAGDALENA SAMOZWANIEC:

Napisałam na ten temat już powieść i scenariusz, ale nikt nie chce przeczytać, bo Lilka wszystkim obrzydza. Mężczyźni teraz są tacy nieużyci. Gdzie się podzieli ci poczciwi panowie, co to w dzień pracowali jak wół, a w nocy jak byk.

IRZYKOWSKI:
 Pani ma rację, mówiąc o pracy. U nas tylko talentyzm. Ja nie mam talentu, ja pierwszy nie miałem talentu w Polsce i przyznaję się do tego, choć wiem że mnie Słonimski wyszydzi.

IWASZKIEWICZ:
 Ach, oczywiście, tylko praca.

MAKUSZYŃSKI:
Praca to bardzo piękna i kochana rzecz, ale taki złoty warjat jak ptak bez pracy śpiewa aż człowiek się popłacze, takie to bydlę ma talent w dziobie.

IWASZKIEWICZ:
 Ach oczywiście,  tylko dziób, to jest, chciałem powiedzieć, tylko talent.

UNIŁOWSKI:
Praca to gówno. Główna rzecz mieć to co ptak składa.

LECHOŃ:
 Hy, Tadeusz a znasz:  „Una ma tempo, una ma humanitel"? A znasz kawał  „Praszu gaspadina"?

BOY:
 No. Opowiedz, Leszeczku.

LECHOŃ:
Za chwilę. Muszę zadzwonić. Mam zamówiony Paryż. W piątek jest w ambasadzie śniadanie dla Doumica[16] i muszę dopilnować,  żeby przy pani Doumic[17] siedział brat Muehlsteina[18]
(przechodzi do innego stolika, skąd dobiega śmiech jego i śmiech premjera obecnego [19]).

BOY :
Ach,  Boże! (kryje twarz w dłonie)

JERZY STEMPOWSKI (kończąc przerwane zdanie):
…lądowych.

Przypisy:

[1] brytyjska firma zbrojeniowa, znana z produkcji armat (polowych, okrętowych, czołgowych, etc.);

[2]Wilhelm IIostatni niemiecki cesarz i król Prus, przedstawiciel dynastii Hohenzollernów,
(zm. w 1941 r. w Doorn, Holandia);

[3]Jerzy V, król Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii (od 1927 Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej) i cesarzIndii od  maja 1910. W czasie I wojny światowej zmienił rodowe nazwisko Koburg, które było pochodzenia niemieckiego i źle się kojarzyło,  na Windsor;

[4] prawidłowo: Robert Gabeau, inżynier , projektant i konstruktor w Biurze Konstrukcyjnym wojskowego Instytutu Badań Inżynierii (1927-39). Wraz z inż. Tadeuszem Tańskim był główną postacią w dziele   budowy pojazdów dla potrzeb wojska (np. przebudowywali samochody przeznaczone do zastosowań cywilnych na pancerne);

[5] Adolf Pfeffer,  ps. Artur Prędski (1900-1941), prozaik, poeta, reportażysta i publicysta, porzucił działalność pisarską w 1935 r. Związany „ideowo” z malarzem Romanem Kramsztykiem (zob. „Kredka Kramsztyka”, słowa Jacek Kaczmarski, muzyka i wykonanie Przemysław Gintrowski). Zamordowany we Lwowie przez Niemców w 1941 (był pochodzenia żydowskiego);

[6] Marian Piechal, 1905-1989, poeta i eseista o lewicowych poglądach;

[7] Jan Emil Skiwski, 1894-1956, pisarz i publicysta o orientacji proniemieckiej. W kwietniu 1943 r. uczestniczył w delegacji na groby katyńskie  badane przez komisje MCzK (wraz z Ferdynandem Goetlem i Józefem Mackiewiczem). Z tego względu wymienieni pisarze byli w PRL na indeksie,  a ich publikacje były zakazane. Na J.Skiwskiego władze komunistyczne w PRL wydały zaocznie wyrok dożywotniego więzienia pod zarzutem kolaboracji z okupantem niemieckim. Do śmierci ukrywał się w Wenezueli pod przybranym nazwiskiem (Rogalski);

[8] Pół-okrąglak; może chodzić tu o starą wozownię  w warszawskim  pałacu Paca (przy ul. Miodowej), ale nie mam pewności;

[9] Wacław Kajetan Sieroszewski, ps. Wacław Sirko;  1858-1945. Pisarz, podróżnik i etnograf oraz działacz niepodległościowy i polityk w II RP (poseł i senator). Prezes Polskiej Akademii Literatury;

[10] Aniela Zagórska, 1881-1943. Tłumaczka dzieł Józefa Korzeniowskiego (J. Conrada) na jęz. polski,  spokrewniona z pisarzem;

[11] Kazimierz Bartel – dr nauk technicznych (specjalizacja: geometria wykreślna), polityk w II RP, trzykrotnie pełnił funkcję premiera;

[12]nie udało mi się zidentyfikować wspomnianego „Armatowa”; Zapewne jest to postać fikcyjna, tzw. licentia poetica zastosowana porzez A. Słonimskiego z  potrzeb  kompozycyjnych;

[13]Fryderyk Járosy (Jarossy)- 1890-1960, reżyser i dyrektor teatralny;

[14]Zbigniew Pronaszko 1885-1958, malarz awangardowy, rzeźbiarz i  scenograf teatralny.  Jego brat, Andrzej,  także  był malarzem (głównie)oraz  scenografem i pedagogiem;

[15] Ceny papierosów (odnikotyzowanych) wg obwieszczenia ministra skarbu z 1 maja 1930 r:
 „Egipskie” 20 szt.  – 2,00 zł,  „Ergo”  20 szt.  -  1,50 zł.  Straszna drożyzna, gdyż 1,50 zł była to wówczas cena obiadu łącznie z kieliszkiem wódki w lokalu, rzecz jasna, nienajwyższej kategorii, czyli bardziej  w knajpie.  Dla porównania zarobek miesięczny robotnika wykwalifikowanego (mężczyzny) w Warszawie i dużych miastach to około 90-120 zł.;

[16] René Doumic -  1860-1937, francuski dziennikarz, krytyk teatralny, wydawca. Między innymi długoletni szef wydawnictwa Revue des deux Mondes,Członek Akademii Francuskiej odznaczony orderem Legii Honorowej;

[17]Hélène de Heredia (także w wersji:  d’Eredia)– ówczesna żona R. Doumic’a, wdowa poMaurice Maindron, naukowcu (entomologu) i pisarzu;

[18]brat dyplomaty polskiego  -  Anatola (Naftali) Mühlsteina,  wówczas radcy w poselstwie polskim w Paryżu – Stanisław Milewski (przed ochrzczeniem Szmul Mühlstein), był żonaty z siostrą Stefana Starzyńskiego, Heleną. Rodzina Starzyńskich była zdeklarowanymi „piłsudczykami”, podobnie jak S. Milewski. Anatol Mühlstein był od 1932 r. żonaty z Diane Cécile Alice Juliette, baronessą de Rothschild, córką bankiera Roberta de Rothschild z francuskiej linii tego rodu (rozwiódł się z nią w 1952 r., a ona w tym samym roku wyszła za mąż za włoskiego pianistę Josepha Benvenuti). Jan Lechoń był wówczas pracownikiem polskiego poselstwa w Paryżu i wspólpracownikiem A. Muhlsteina; 
Robert Jarocki napisał książkę o Anatolu  M
ühlsteinie  pt.: „Żyd Piłsudskiego”, wydaną w 1997r..

[19] w dacie napisania tej satyry przez A. Słonimskiego ( listopad 1934) premierem był Leon Kozłowski (okres urzędowaniaod 15 maja 1934do 28 marca 1935);

 

 

 

                

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura