unukalhai unukalhai
1738
BLOG

Pancernik "Potiomkin"

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6


Ta mocno już zapomniana historia, choć przecież na swój sposób ciekawa, dotyczy zdarzeń podczas  rewolty 1905 r.we Flocie Czarnomorskiej Imperium Rosyjskiego oraz  losów jej najpotężniejszego okrętu liniowego wśród siódemki pancerników tej floty, noszącego pełne imię „Książę Potiomkin Taurydzki”. Miano „Taurydzki” otrzymał z powodu, iż najbardziej wpływowy dworzanin carycy Katarzyny II , książę feldmarszałek Grzegorz Aleksandrowicz Potiomkin,  w wyniku zwycięskiej wojny z osmańską Turcją, przyłączył Krym (Tauryda – kraj starożytnego plemienia Taurów) do Rosji oraz zlecił założenie portu wojennego w Sewastopolu.Wrzenie rewolucyjne rozlewające się po kraju w wyniku masakry demonstrantów w Sankt-Petersburgu w styczniu 1905 r. („Krwawa niedziela”) jeszcze podgrzała klęska rosyjskiej Floty Bałtyckiej w starciu z flotą Imperium Wschodzącego Słońca w bitwie pod Cuszimą w maju 1905 r. Ale agitatorzy z partii socjaldemokratycznej nie uzyskiwali znaczącego posłuchu pośród liczącej ponad 700 osób załogi pancernika. Natomiast zdołali zrewoltować załogę innego pancernika noszącego imię carycy, czyli liniowca „Jekatierina II” i przejąć nad nim dowództwo. Termin buntu w całej Flocie Czarnomorskiej został wyznaczony podczas manewrów tej floty w lipcu 1905 r. , mający być prowadzonymi z dalaod nadmorskich baterii artylerii fortecznej usytuowanych w rejonie portu w Sewastopolu.

Pancernik „Potiomkin” przypłynął w rejon manewrów,  tj. niedaleko miejscowości Oczakow (mierzeja Tendra), o tydzień wcześniej, aby przeprowadzić strzelania próbne. W zrewoltowaniu załogi tego okrętu pomógł przypadek, czyli robaki, które zalęgły się w mięsie przeznaczonym na posiłki dla marynarzy. Niektórzy zapewne pamiętają stosowne scenyz filmowej propagitki nakręconej w 1924 r. przez reż. Siergieja Eisensteina. Efektem rewolty marynarzy podsycanej przez wspomnianych agitatorów było rozstrzelanie przez oddział egzekucyjny siedmiu oficerów z dowództwa okrętu, gdy marynarze tegoż oddziału, zamiast otworzyć ogień do buntowników, oddali strzały do wydającego komendy pierwszego oficera – kapitana II rangi Hipolita Iwanowicza Giliarowskiego, do głównego lekarza na okręcie - Siergieja Jegorowicza Smirnowa, a następnie do dowódcy pancernika - kapitana I rangi Eugeniusza Nikołajewicza Golikowa oraz do innych. 11 oficerów z kadry dowódczej uciekając przed samosądem, wyskoczyło za burtę ratując w ten sposób życie, gdyż znaleźli ratunek na pokładzie łodzi torpedowej. Po czym na maszt pancernika „Potiomkin” powędrowała czerwona bandera rewolucjonistów, zaś dowództwo nad okrętem objął jeden z głównych agitatorów i prowodyrów rebelii 26-letni młodszy podoficer Atanazy Nikołajewicz Matiuszenko, który skierował pancernik do portu w Odessie.

W Odessie trwały od dłuższego czasu demonstracje i zamieszki ludności, które skutkowały starciami z oddziałami Kozaków oraz policji. Wpłynięcie do portu potężnego okrętu wojennego z powiewającą rewolucyjną banderą na maszcie bardzo podniosło nastroje protestujących i silnie podgrzało emocje i dało zrewoltowanym tłumom poczucie siły.
Wyrazy solidarności kierowane przez marynarzy do ludności były odczytane jako deklaracja czynnego wsparcia w walkach. Zarówno marynarze (ok. połowę załogi stanowili analfabeci) jak i demonstrujący nie zdawali sobie sprawy, iż potężne działa pancernika, w tym główne baterie artyleryjskie kalibru 305 mm, są kompletnie nieprzydatne w miejskich walkach ulicznych. Demonstranci zaś praktycznie nie posiadali żadnego skutecznego uzbrojenia poza takim, które mogli pozyskać z ulicznej „infrastruktury” (bruk, deski, pałki, słupki, etc.).

Gdy na ogromnych, nadbrzeżnych schodach Richelieu , Kozacy wzięli demonstrujących w dwa ognie marynarzez „Potiomkina” nie zdobyli się nawet na kilkudziesięcioosobowy desant zbrojny w karabiny z arsenału pokładowego. Mogliby w ten sposób przegnać Kozaków blokujących zejście ze schodów na nabrzeże, czym otworzyliby drogę ucieczki dla demonstrantów zamkniętych w ogniowej pułapce, ale nie uczynili nic. Liczbę ofiar odeskiej masakry, w tym dzieci, kobiet i starców liczono w tysiącach.

Tymczasem, dla poskromienia zbuntowanego pancernika wyruszyły do akcji pościgowej pozostałe, poza jednym, liniowce Floty Czarnomorskiej, bazujące w Sewastopolu. Tym wyjątkiem był pancernik „Jekaterina II”, którego załoga została już wczesniej zainfekowana rewolucyjnym wirusem i hardo odmawiała śpiewania hymnu „Boże caria hrani”. Zatem w pościg ruszyły pancerniki „Rościsław”, „Synopa”, „Trzej Święci”, „Dwunastu Apostołów” oraz „Jerzy Zwycięzca” (Georgij Pobiedonosiec). A na spotkanie eskadry pościgowej popłynął „Potiomkin”, którego załoga odczytała nieobecność „Jekateriny II” jako poparcie dla buntu i znak, że „Potiomkin” nie pozostanie osamotniony. A także liczyła, że do buntu dołączą załogi innych pancerników i również one wywieszą czerwone bandery. Zatem „Potiomkin” odważnie wpłynął w szpaler okrętów eskadry pościgowej, które miały weń wycelowane baterie artylerii pokładoweji zignorował rozkaz do poddania się. Dowódca eskadry nie odważył się jednak wydać komendy do otwarcia ognia, gdyż nie był pewien reakcji swoich załóg. Istniało ryzyko, że załogi zareagują tak, jak wydarzyło się wcześniej na „Potiomkinie”. Wszak załogi te wiwatowały na cześć przepływającego przez szpaler eskadry buntownika. Ale tylko jedna z nich opuściła szyk eskadry i przyłączyła się do niego. Oto pancernik „Jerzy Zwycięzca” popłynął w ślad za „Potiomkinem”. Eskadra zawróciła z niczym do Sewastopola , zaś obaj buntownicy popłynęli na powrót do Odessy. Wobec tego, że do buntu nie przyłączył się nikt inny, buntowniczy nastrój załogi na „Jerzym Zwycięzcy” znikł i pojawiła się chęć powrotu oraz ekspiacji za niewczesny wyskok. Czyli krótkotrwały buntownik zechciał obrać  kurs powrotny na Sewastopol, zaś jego  załoga chciała poddać sie pod osąd łaski i niełaski imperatora. Wówczas załoga „Potiomkina” wycelowała swoją główną artylerię w defetystę i zagroziła, że jej użyje przy próbie wypłynięcia w morze. Wówczas załoga „Jerzego Zwycięzcy” wykonała niespodziewany manewr i osadziła swój okręt na mieliźnie. W taki oto sposób, nieoczekiwanie dla buntowników, „Potiomkin” począł stawać się coraz bardziej dokuczliwym kłopotem dla mieszkańców spacyfikowanej już przez Kozaków Odessy. Nie mógł zaopatrywać się w węgiel niezbędny do pracy kotłów napędowych mających prawie 11.000 KM mocy. A potrzeba było całkiem dużo węgla do pracy siłowni na okręcie o masie 13,5 tys. ton wyporności. W inne niezbędne produkty typu żywność i woda załoga także nie mogła się zaopatrywać, więc „Potiomkin” wyruszył  po zaopatrzenie do rumuńskiego portu Constanza,  tam zas napotkał się z odmową współpracy w każdym zakresie. Z Constanzy pancernik popłynął do Teodozji na Krymie, oczekując że może tutaj uda się uzupełnić braki w zaopatrzeniu. Ale desant „potiomkinowców” wysłany do składu z węglem został odpędzony ogniem karabinowym kompanii piechoty przygotowanej na tę okoliczność przez dowództwo lokalnego garnizonu. Niepowodzenie miało prozaiczny powód; otóż nie da się używać artylerii okrętowej pancernika do strzelania na dystansie właściwym dla ognia  karabinowego. W pełnej już desperacji załoga „Potiomkina” ruszyła na powrót do Constanzy, gdzie otrzymała azyl, natomiast okręt wrócił do Floty Czarnomorskiej.

Ale na tym historia buntów we Flocie Czarnomorskiej bynajmniej się nie zakończyła w 1905 r., zaś kolejne wydarzenia są znacznie mniej znane niż już  opowiedziany  epizod z „Potiomkinem”, natomiast były one daleko bardziej dramatyczne.

W ramach odwetu za 12 dniowy bunt wymieniono składy załóg na pancernikach „Potiomkin”, „Gieorgij Pobiedonosiec” („Jerzy Zwycięzca”, a dosłownie: Jerzy Niosący/Przynoszący Zwycięstwo), „Jekaterina II” oraz transportowcu „Prut”, zaś „Potiomkin”, jako prowodyr buntu, dodatkowo utracił swoją dotychczasową dumnie brzmiącą nazwę („Kniaź Potiomkin Taurydzki”) na rzecz pospolitego, chłopskiego imienia „Pantelejmon”.

W początkach listopada 1905 r., na redzie portu wojennego w Sewastopolu cumował długi rząd okrętów, a pośród nich także znane z poprzedniej części opowieści pancerne liniowce, a między nimi „Jekaterina II” i „Pantelejmon”. Agitacja rewolucyjna szczególnie nasilona była w wojsku, w tym także w bazach morskich. Sewastopol zaś to właśnie baza wojennomorska otoczona przez osiedla garnizonowe, w których żyły rodziny marynarskie oraz rodziny robotników z obsługi portu i żołnierzy garnizonu. Ferment ogarniał także załogi okrętów, w tym część kadry oficerskiej jak również członków ich rodzin. A także pracowników portowych, dokerów, magazynierów, innych robotników, etc., etc. Strajki i demonstracje, przeprowadzane od wielu dni, skierowane były przeciwko opresyjnemu systemowi samodzierżawia, które w mieście Sewastopolu uosabiał głównowodzący imperatorskiej Floty Czarnomorskiej - wiceadmirał Grzegorz Pawłowicz Czuchnin.

Detonatorem buntu w Sewastopolu były zdarzenia zaszłe w dniu 11 listopada 1905 r., gdy tłum robotników portowych, żołnierzy i marynarzy wiecował na placu pomiędzy koszarami floty a koszarami Pułku Brzeskiego, zaś lider mityngu, porucznik Piotr Pietrowicz Szmidt, który parę dni wcześniej podał się do dymisji jako oficer marynarki wojennej i otrzymał awans na kapitana 2 rangi we flocie handlowej, z sukcesem przekonywał wciąż nowych żolnierzy do udziału w manifestacji.

Gdy liczba żołnierzy, którzy, wymykając się z pobliskich z koszar dołączyli do wiecu, przekroczyła dwa tysiące, co spowodowało, że rzesza manifestujących zaczęła zbliżać się do 10 tysięcy, admirał Czuchnin wydał rozkaz zablokowania wyjść z koszar 49 Brzeskiego Pułku Piechoty i 50 Białostockiego Pułku Piechoty, aby powstrzymać dołączanie się kolejnych żołnierzy do manifestacji. Rozkaz do wykonania blokady otrzymał kapitan sztabowy Augustyn Augustynowicz Sztejn, odpowiadający za szkolenie żołnierzy w 50-tym Pułku Piechoty (którym dowodził Ernest książę Saksen-Altenbergski). W trakcie akcji jeden z żołnierzy tegoż pułku, niejaki K. Pietrow, postrzelił dowódcę oddziału mającego ustawić blokadę, czyli kapitana Sztejna oraz towarzyszącego mu kontradmirała Siergieja Pietrowicza Pisarewskiego. Kapitan zmarł w tym samym dniu z powodu niedopuszczania przez zrewoltowany tłum pomocy medycznej, natomiast rany odniesione przez admirałowi okazały się mniej destrukcyjne i udało mu się przeżyć jeszcze kilka lat. Rzecz jasna, sprawca strzelaniny znalazł schronienie pośród zrewoltowanego tłumu.

Ulicami Sewastopola zaczęli rządzić rebelianci, zaś admirał Czuchnin  wstrzymał się z podejmowaniem dalszych kontrakcji do czasu nadejścia posiłków wojskowych.

Nazajutrz delegacje wyłonione przez załogi okrętów zebrały się na nadbrzeżnych bulwarach i wybrały gremium wykonawcze o nazwie Komisja Marynarzy, która wystosowała do cara petycję z rozmaitymi żądaniami, wśród których wyróżniały się wprowadzenie tajnych wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego oraz wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy. Oczywiście, władze nie zamierzały podejmować negocjacji z rebeliantami, ale starały się jak najszybciej uśmierzyć bunt.

Admirał Czuchnin przewidując, iż nastroje pośród załóg okrętów floty w porcie sewastopolskim mogą skutkować nieposłuszeństwem, rozkazał wymontować kluczowe elementy zamków z dział artylerii okrętowej pancerników i krążowników. Części te zdeponował w silnie strzeżonym miejscu na lądzie.

Załoga jednego z krążowników, noszącego nazwę „Oczakow”, nie pozwoliła na rozbrojenie artylerii okrętowej. Tym samym „Oczakow”  został okrętem flagowym rewolucyjnej flotylli, chociaż nie było wiadomo, jak jest ona liczna i jakiej klasy okręty do niej należą. Na innych okrętach załogi wiecowały i głosowały za przyłączeniem się do buntu albo za zachowaniem wierności carowi. Na pancerniku „Rościsław” czerwona bandera rewolucjonistów sześciokrotnie wędrowała na maszt, aby w dniu 14 listopada definitywnie z niego zniknąć. Pancernik „Rościsław”, którego dowództwo dało gwarancje lojalności, na rozkaz admirała Czuchnina otrzymał na powrót wymontowane wcześniej urządzenia konieczne dla artylerii okrętowej. I wówczas „Rościsław” wziął na cel  buntowników. Podobnie stało się w przypadku innych okrętów liniowych, które pozostały wierne Imperatorowi.

Admirał Czuchnin z obawy, aby nastroje rewolucyjne nie wpłynęły negatywnie na lojalność marynarzy na okrętach podległej mu floty, skoncentrował się na dopilnowaniu dyscypliny wśród załóg obsługi artylerii nadbrzeżnej wyposażonej w podobnie potężne działa, co okręty liniowe. I, rzecz jasna, rozkazał wycelować te działa stosownie do zaistniałych okoliczności.

Wczesnym świtem w dniu 15 listopada 1905 r. oddziały wojskowe, które przyprowadził do Sewastopola wyznaczony do uśmierzenia buntu generał baron Aleksander Nikołajewicz Meller-Zakomielski, obsadziły wszystkie kluczowe pozycje w mieście i w porcie oczekując na rozkaz do podjęcia akcji.

Zbiegiem okoliczności części zamków do działobitni pancernika „Pantelejmon” (były „Potiomkin”) udało się w porcie przejąć buntownikom. Pozostawała kwestia dostarczenia ich na pokład okrętu stojącego na kotwicy niedaleko nabrzeża.

Na krążowniku „Oczakow” lejtnant Szmidt przejął dowodzenie nad buntem, po czym wywiesił sygnał „Dowodzę flotą – Szmidt”, a następnie  wysłał telegram do cara Mikołaja Aleksandrowicza Romanowa (Mikołaja II) informujący, iż Flota Czarnomorska wypowiada posłuszeństwo władzom wraz z żądaniem natychmiastowego zwołania przez cara zgromadzenia konstytucyjnego. Car skomentował depeszę (w liście do swojej matki) słowami, że przywódcę rebelii trzeba będzie koniecznie rozstrzelać.

W momencie wystosowania telegramu Szmidt nie miał żadnej pewności ile załóg i z jakich okrętów przyłączy się do buntu. Wg stanu na dzień 15 listopada rano do krążownika „Oczakow” dołączyło tylko kilka pomniejszych jednostek, z których najsilniejszą pod względem możliwości bojowych był kontrtorpedowiec „Swiriepyj” (Wściekły). Ale kluczową rolę spełnić miała reakcja ze strony załóg pancerników. Zatem Szmidt przesiadł się na kontrtorpedowiec i popłynął wzdłuż redy, gdzie cumowalo kilkadziesiąt okrętów, w tym kilka pancerników, nawołując ich załogi do przyłączenia się do rewolty i wciągnięcia na swoje maszty czerwonych sztandarów rewolucji.

Efekt tych starań był więcej niż mizerny. Odpowiedzi pozytywnych nie było, i tylko załoga pancernika „Pantelejmon”, dołączyła do buntu, chyba jedynie przez pamięć , że zaledwie w czerwcu tego samego roku okręt ten, jako „Kniaź Potiomkin Taurydzki”, był przywódcą krótkotrwałej i nieudanej rebelii. Ale „Pantelejmon” swoją artylerię miał, póki co, bezużyteczną, gdyż potrzebne elementy zamków armatnich , jakkolwiek znajdowały się już w rękach rewolucjonistów, to przebywały wciąż na lądzie, a nie na okręcie. Poza wszystkim sytuacja w listopadzie była dużo mniej korzystna. Obecnie okręty floty znajdowały się w zasięgu ognia artylerii nadbrzeżnej. Także spora część załóg , które brały udział w pierwszym buncie, nadal była więziona na transportowcu „Prut” zamienionym w pływające więzienie. Nieudany bunt czerwcowy i następujące po nim represje, mocno podłamały zapał załóg do następnej próby sił.

Szmidt nie miał już drogi odwrotu. Podpłynął na kontrtorpedowcu do transportowca „Prut”, gdzie uwolnił więźniów, natomiast oficerów z załogi „Pruta” i „Pantelejmona” zabrał w charakterze zakładników na pokład krążownika „Oczakow”. Teraz Szmidtowi pozostało jedynie czekać na dostarczenie części do zamków armatnich dla „Pantelejmona” i liczyć na to, że potężne działa pancernika ostudzą zapał pozostałych okrętów do artyleryjskiego boju.

Gdy zbliżała się godzina druga po południu na wody portu wypłynął kuter „Prigodnyj” (Przydatny), na pokladzie którego znajdowały się  potrzebne części do artylerii okrętowej pancernika.

Jako pierwsza otworzyła ogień kanonierka „Tierec” (Nacierający), której salwy posłały na dno kuter, a wraz z nim ostatnią nadzieję buntowników. W ślad za kanonierką rozpoczęły ostrzał baterie lądowe oraz artylerzyści na okrętach, które dochowały wierności Imperatorowi, w tym zwłaszcza pancernik „Rościsław”. Kontrtorpedowiec „Swirepyj” ruszył do szarży, chcąc zbliżyć się do „Rościsława” na odległość skutecznej salwy torpedowej, ale został zawczasu rozstrzelany zmasowanym ogniem z dział dwóch krążowników strzegących pancernika. W niedługim czasie z kontrtorpedowca pozostał jedynie kadłub pozbawiony wszystkich nadbudówek. Do walki włączył się krążownik „Oczakow”, którego główne działa kalibru 152 mm mogły dosięgnąć „Rościsława”. Ale „Rościsław” dysponował artylerią kalibru 254 mm, zaś  do walki z „Oczakowem” włączył się kolejny pancernik „Tri Swiatitiela (Trzej Święci), którego główne działa miały kaliber 305 mm, a ponadto wspomniane już dwa krążowniki („Kapitan Sakien” i „Pamięć Merkurego”) oraz artyleria nadbrzeżnych fortów zawczasu wycelowana w buntowników. Tak że „Oczakow” zdołał wystrzelić jedynie 6 pocisków  z posiadanego zapasu 260 sztuk  amunicji do artylerii głównej, po czym zamienił się w tarczę strzelniczą, miażdżony kolejnymi salwami, pod którymi gęsto padali zabici i ranni.

Na demolowanym celnym ostrzałem  krążowniku wybuchła panika, a członkowie załogi szukający drogi ratunku zaczęli skakać do wody. W potężniejącym zamieszaniu oficerowie-zakładnicy wydostali się na pokład i wywiesili na maszcie biały obrus zabrany z mesy oficerskiej. Okręt-buntownik poddał się.

Szmidt, ranny w nogę, także skoczył do morza i znalazł ratunek na pokładzie pobliskiej łodzi torpedowej. Łódź próbowała ucieczki, ale salwy wystrzelone z „Rościsława” skutecznie wyperswadowały ten zamiar, w wyniku czego kuter zastopował silniki, a Szmidt został zabrany do niewoli. Po ewakuacji oficerów-zakładników kontynuowano ostrzał „Oczakowa” z jawnym zamiarem wybicia resztek zbuntowanej załogi. Zamiar się powiódł, gdyż z 400-osobowego jej stanu uratowano i postawiono przed sądem jedynie 40 osób. Zamieniony w pochodnię „Oczakow” dopalał się przez całą noc, a nazajutrz jego wypalony wrak został odholowany na pełne morze i zatopiony. Natomiast porucznik Szmidt w marcu 1906 roku stanął przed plutonem egzekucyjnym, który wykonując wyrok trybunału morskiego. rozstrzelał go, a wraz z nim jeszcze trzech głównych liderów buntu.

Wyszło na to, że legendarny pancernik „Potiomkin”, a po zmianie nazwy „Pantelejmon”, nadal  uchodzący za jeden z głównych symboli rewolucji lat 1905-1907, w jej sprawie nie oddał ani jednego wystrzału ze swojej potężnej artylerii okrętowej.


W notkach o losach pancernika "Potiomkin" wykorzystałem wspomnienia Eugeniusza Romiszewskiego opublikowane w  1962 r. w nu,merze „Wiadomości” (londyńskich). Autor wspomnień to  syn   Eugeniusza Romiszewskiego - generała Wojska Polskiego w II RP.
Gen. Eugeniusz Romiszewski podczas opisywanych wydarzeń 1905 r. pełnił funkcję starszego lekarza na pancerniku Floty Czarnomorskiej "Jekaterina II" i był naocznym świadkiem opisywanych zdarzeń.


unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura