pojawił się w sieci interesujący artykuł, z którego miałoby wynikać, że ekipa Beaty Szydło ma kłopoty z doborem kadr do pracy w rządzie [1].
W artykule zauważa się, że w ogłoszeniach poszukiwania pracowników znajduje się wiele ofert dla kandydatów na szeregowe stanowiska w administracji rządowej. Bardzo ciekawe są też komentarze internałtów pod tym artykułem. W jednym z nich czytamy, że nie ma sensu p[odejmowanie zatrudnienia na okres dwóch lat, bo po tym czasie trzeba będzie odejść...
[...] po PIS będzie trzeba wyczyscić kadry. W życiu nie zepsułbym sobie CV udziałem w tym rządzie.[...]
- 17.08 (11:12)
Czytaj więcej na http://praca.interia.pl/news-nie-ma-chetnych-do-pracy-w-administracji-rzadowej-ekipa-szyd,nId,2252831?parametr=embed_tyt_zdj_lead#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Inny internauta wysila się na ocenę rządu, którą tu także chciałbym zacytować:
A kto normalny chciałby pracowac z takimi cymbałami prezesowymi lub pod ich komendą.
- Wczoraj (21:03)
Czytaj więcej na http://praca.interia.pl/news-nie-ma-chetnych-do-pracy-w-administracji-rzadowej-ekipa-szyd,nId,2252831?parametr=embed_tyt_zdj_lead#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Są też odwołania do znanych już wcześniej wypowiedzi prominentnych polityków:
Tu przypomnę pewne słowa pani minister, o tym, że za 6 tys zł to tylko idiota będzie pracował! Było to przez media przedstawiane jako coś negatywnego, a ludzie myśleli, że chodzi tu o normalnych ludzi! Tak, dla przeciętnego gościa praca za 6 tys zł to jak wygrana w Lotto, ale dla specjalisty to suma niewarta nawet zainteresowania! Mój wpis nie ma żadnego zabarwienia politycznego! Po co ktoś ma pracować za 6 tys zł w administracji państwowej, będąc specjalistą w danej dziedzinie, jak w korporacji zarobi przynajmniej 2-3x tyle? I taki był kontekst wypowiedzi pewnej pani minister!
- 18.08 (14:50)
Są to wybrane wypowiedzi niektóych internautów. Ja także chciałbym dodać tu własną interpretację.
Przede wszystkim warto jest pamiętać, że administracja państwowa skłąda się z jednostki centralnej - z ministerstwa i rady ministrów w samej Warszawie, ale też do tego szczebla należy sieć urzędów wojewódzkich. A w tych urzędach także mamy odniesienie polityczne i tutaj za dobór kadr odpowiadają już sami kierownicy tych urzędów.
Urząd wojewódzki posiada wiele wyspecjalizowanych komórek, wielu kierowników poszczególnych działów, a nad całością czuwa wojewoda...
Jak zatem ten jeden człowiek ma dobrać sobie podległe kadry ? Kiedyś zasada była prosta. Kandydat poszukujący pracę zgłaszał się do sekretariatu z oświadczeniem, że chciałby w tej firmie pracować... Tu sekretarka udzielała informacji, że w danej chwili naboru nie ma albo umawiała kandydata na rozmowę z szefem w ciągu najbliższych kilku dni. Kierownik zakładu odbywał wstępną rozmowę z kandydatem na pracownika i umawiał go na spotkanie już czy to z bezpośrednim przyszłym przełożonym, czy też z kierownikiem działu kadr.
W zasadzie nie było tu etapu konkursu, w którym kandydat miałby wykazać sie perfekcyjną znajomością zakresu pracy. Albo podobał się i dawał nadzieję na dobrego pracownika, albo podlegał dalszej weryfikacji. Nawet, jeżeli zgłosiło się kilku kandydatów, z reguły każdy z nich był przekonany, że jest jedynym kandydatem... stąd łatwiej było pogodzić się z faktem, że jest kandydat lepszy.
Dzisiaj pracodawca nie uczestniczy w doborze kadr. Tym zajmuje się "wyspecjalizowana" firma organizująca konkurs. W zasadzie nikt z kierownictwa firmy nie jest w stanie zapoznać się z kandydatami. Tego najlepszego wyłuskuje firma pośrednicząca w wyłonieniu "najlepszego" kandydata. A ten rywalizuje z innymi i nie zawsze jest w stanie pojąć, dlaczego właśnie jego oferta podjęcia pracy została odrzucona.
Na zakończenie dodam przykład organizacji części "teoretycznej" sprawdzianu wiedzy przyszłego pracownika. Wystarczy tak dobrać układ pytań, aby nikt z kandydatów nie był w stanie zdobyć minimum wymaganej ilości punktów. Zrobienie takiego testu nie jest trudne. Wystarczy kilka pytań testowych skonstruować tak, aby do wyboru kandydata na stanowisko znalazły się ze trzy z czterech możliwości wyboru odpowiedzi. Jedna - aktualne brzmienie jakiejś ustawy, na której pracuje dany wydział. Pozostałe dwa trzy punkty do wyboru - to przepisany żywcem ten sam punkt ale w brzmieniu sprzed modyfikacji. Konia z rzędem dla zdajacego taki test, aby przy trzech do pięciu na 20-30 pytań zdenerwowany kandydat nie popełnił błędu.
W takiej sytuacji łatwo jest przewodzieć, dla kogo zostanie złożone zaproszenie do rozmowy z przyszłym kierownikiem.
Jeżeli uwzględnimy te wypowiedzi, które przytaczam, widać wyraźnie, że kierownik jednostki (wojewoda) w politycznie nieprzychylnym sobie środowisku nie ma szansy na dobranie oddanych sobie pracowników nawet na najniższych stanowiskach.
====================
[1] http://praca.interia.pl/news-nie-ma-chetnych-do-pracy-w-administracji-rzadowej-ekipa-szyd,nId,2252831?parametr=embed_tyt_zdj_lead
Prawidłowe funkcjonowanie przedsiębiorstwa jest pochodną właściwych relacji społeczno-gospodarczych w państwie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka