Studiowanie...
Kiedyś było to poważne wyzwanie, któremu sprostać mogli jedynie nieliczni. Owszem, państwo pomagało, bowiem samo kształcenie się nie wymagało sporych wydatków. Jeżeli ktoś mieszkał w miejscowości, w której studiował, to koszt tego studiowania polegał na finansowaniu źródeł wiedzy, głównie książek. Często można było wypożyczyć je na cały semestr w bibliotece uczelni.
Osoby spoza siedziby uczelni musiały korzystać z odrębnego zakwaterowania - co częściowo ułatwiał system akademików, czyli domów-hoteli prowadzonych przez uczelnie dla studentów. Część tej młodzieży mieszkała w samodzielnie wynajmowanych mieszkaniach, czasem wspólnie przez kilka osób.
Innym rozwiązaniem było wykpienie mieszkania na wolnym rynku przez rodziców studenta czy studentki.
Jednak najtrudniejszym problemem było znalezienie zatrudnienia zgodnego z kierunkiem kształcenia. Tę sytuację ratował często fakt, że wiele osób kończących studia wcześniej uczyło się w technikum o specjalności innej niż kierunek studiów.
W najtrudniejszej sytuacji pozostawała młodzież po liceum ogólnokształcącym, dla której same studia bez praktycznej nauki zawodu nie dawały zbyt wiele doświadczenia.
I tak oto doszliśmy do lat 90. XX wieku, kiedy to zlikwidowano szkoły o profilu zawodowym pozostawiając młodzieży albo naukę w liceum ogólnokształcącym z kontynuacją na studiach wyższych, albo też porzucenie nauki jeszcze przed maturą. Wiele osób, którym nauka nie za bardzo odpowiadała, skorzystało z tej opcji i pracuje, często poza granicami Polski, z całkiem przyzwoitym wynagrodzeniem godzinowym...
W najgorszej sytuacji są osoby, które ukończyły studia w kierunkach bardziej ogólnych, konstruktorskich czy też kulturotwórczych. Tym osobom pozostało zatrudnienie się w każdej pracy za najniższe stawki, bo przecież dyplom wyższej uczelni nie jest przydatny w jakimś tam amazonie czy firmie ochroniarskiej albo kurierskiej.
Dla chłopaków często pozostaje praca na budowie, często przy obsłudze maszyn budowlanych, dziewczyny mogą sprawdzić się jako opiekunki osób starszych - a prawdziwe pieniądze dostaje się poza granicami Polski...
Jak w obecnej sytuacji kształtuje się system studiowania ?
Cóż, bywa różnie. Program jest podzielony na dwa etapy - pierwszy to licencjat i drugi - magisterium. Po części pierwszej ma się coś w rodzaju dyplomu technika a tytuł "magistra" nie musi gwarantować awansu zawodowego. Właściciele prywatnych firm cały zarząd skupiają głównie w rękach rodziny a pracowników przyjmują "z polecenia" sobie znanych osób. Owszem, jest jeszcze system pozyskiwania kadr przez firmy wyszukujące kadry na zlecenie przedsiębiorców - tu jednak osoby z wykształceniem wyższym czeka ogromny zawód, bo dla nich ani nie ma pracy zgodnej z profilem kształcenia i kwalifikacji, ani też wynagrodzenie nie nadąża za oczekiwaniem, nawet tym najskromniejszym.
Można zastanawiać się nad założeniem własnej firmy, ale w obecnej sytuacji rynkowej trudno jest uzyskać rentowność, bo kto kupi twój produkt, jeżeli sam nie ma za co żyć ?