Wyborcze emocje już za nami. Państwowa Komisja Wyborcza pracuje nad końcowym komunikatem ze wskazaniem, kto z kandydatów i kandydatek do parlamentu uzyskał mandat posła lub senatora. Liderzy partii uczestniczących w podziale mandatów muszą zorganizować pracę swych członków a osoby świadome polityki i demokracji zajmą się analizą sukcesu oraz porażki swych kolegów biorących udział w wyborach.
Warto też zastanowić się nad ordynacją wyborczą i przeanalizować, czy spełnia ona oczekiwania społeczeństwa.
Jak wiadomo, ordynacja proporcjonalna ma wiele wad i jedną z nich jest na przykład migracja kandydatów w czasie kampanii wyborczej. Miejscem pracy posła i senatora jest Warszawa, gdzie znajdują się izby sejmu oraz senatu. Jednak poseł lub senator jest równocześnie przedstawicielem swych wyborców w okręgu wyborczym. Mamy tutaj do czynienia z konfliktem - bo faktycznie przedstawiciel lokalnej społeczności rzadko przebywa w swoim okręgu wyborczym, chociaż są wyjątki.
Szczególnie drastycznym przykładem fikcji wyborczej jest przypisywanie polityka do okręgu wyborczego, w którym praktycznie jest on znany z uwagi za zasługi w pracy parlamentu. A wygrywa wybory mimo, że taka lokalna społeczność ma swoich faworytów.
Od niemal pół wieku trwa batalia o popularyzację innej ordynacji wyborczej, znanej jako jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW) z wzorem znanym z Wielkiej Brytanii.
Ta ordynacja ma charakter ordynacji obywatelskiej i w Polsce jest przesadnie reklamowana jako system obowiązujący w senacie... Nie ma bardziej błędnego podejścia do tego rozwiązania, ponieważ senat jest tylko izbą wyższą a faktyczne tworzenie prawa odbywa się w sejmie. A sejm nie ma reprezentacji społeczeństwa.
Tu rację ma Jarosław Kaczyński powszechnie uważany za wroga, za przeciwnika ordynacji JOW. Z winy mediów, które służą nie do końca społeczeństwu, które jest adresatem publikacji - i tych pisanych w wersji papierowej, i tych dostępnych za pośrednictwem stacji radiowych i telewizyjnych. Media w Polsce są bardzo dalekie od rzetelnego przedstawienia idei JOW a grupa polityków dodatkowo wypacza tę ideę.
Podstawową różnicą jest realizacja biernego prawa wyborczego. W obecnie stosowanej ordynacji wyborczej do sejmu żaden obywatel nie ma możliwości ubiegania się o mandat posła (z sejmem czy samorządem jest podobnie, ale JOW został opracowany i dedykowany wyborom posłów do sejmu) jeżeli nie jest członkiem zorganizowanej instytucji politycznej. A jeżeli już zostanie członkiem takiej instytucji, to i tak musi uzyskać zatwierdzenie i akceptację osoby odpowiedzialnej za utworzenie listy kandydatów dopuszczonych do udziału w głosowaniu.
Inaczej rozwiązuje ten problem ordynacja JOW. Tu każdy obywatel, który posiada bierne prawo wyborcze, może ubiegać się o mandat poselski. Obszar państwa podzielony jest na tyle okręgów wyborczych, ile jest mandatów do obsadzenia a same okręgi wyborcze tworzy się tak, aby każdy z tych okręgów liczył zbliżoną liczbę mieszkańców/wyborców. W takim układzie można przyjąć, że każdy z posłów reprezentuje jednakową liczbę wyborców i tym samym każda społeczność ma swojego przedstawiciela.
W systemie JOW kładzie się szczególny nacisk na obywatelski charakter tego urzędu i nie ma tutaj podziału na "MY / oni", co wyraźnie występuje w konfrontacji politycznej Polski...
Chciałbym w tym miejscu poinformować, że w dniu 16 listopada 2019 roku (w sobotę) o godzinie 15 w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu odbędzie się III Debata Konstytucyjna "Systemy ordynacji wyborczych".
Gośćmi tej debaty będą
- prof. Krzysztof Kociubiński - system proporcjonalny
- dr Zdzisław Ilski - system JOW
- Piotr Gaglik - system mieszany
Patronat medialny przyjęły Radio Wrocław oraz TVP3 Wrocław.
http://klubmil.pl/16112019-iii-debata-konstytucyjna-pn-systemy-ordynacji-wyborczych
Sądzę, że to spotkanie będzie dostępne również i w mediach z uwagi na temat prelekcji.