Ostoja naszej nadziei
Ostoja naszej nadziei
Dialogi z podłogi Dialogi z podłogi
376
BLOG

Nasza kamienica. Poniedziałek

Dialogi z podłogi Dialogi z podłogi Polityka Obserwuj notkę 3

Poniedziałkowy poranek w naszej kamienicy nie był łatwy. Każdy mieszkaniec przed wyjściem na podwórko i ulicę musiał od Pani Bronisławy Bronki odebrać torbę soli /za pokwitowaniem/. Idąc sypie się przed siebie i na boki. Oczywiście, po opuszczeniu klatki schodowej. Resztę można wykorzystać poza kamienicą, w drodze na przystanek lub w innym kierunku.

Poza tym wszyscy otrzymali ankiety, w których odpowiedzieć trzeba na pytania o przeszłość polityczną przodków i przyszłość  dzieci, itp. Pani Bronisława Bronka, pod wpływem męża - Pana Bronisława Bronka /z tych a nie tamtych Bronków/, uznała że pora już wyjawić pochodzenie. Nie ma się czego wstydzić ale jak powiedziała - lisów w naszej kamienicy nie trzeba. Wystarczą buszujące po polskojęzycznych stacjach telewizyjnych.
Nie jest łatwo z  polskością w naszej kamienicy. Niby wszyscy znad Wisły lub Buga  a niektórzy na "dzień dobry" lub "szczęść Boże" odpowiadają "hello" albo  "sie ma!". Jedynie Pani Bronisława Bronka trwa z uporem przy swoich  "Szczęść Boże" i "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Do tego jakiś nawiedzony napisał na ścianie obok windy "pokój z coca -colą". Chyba bezdomny.
 
Z tą światowością  wiele się zmieniło przez ostatnich kilka lat. Jeszcze nie tak dawno była radość, uśmiechy i pokrzykiwanie, kiedy ktoś do Irlandii albo Anglii za chlebem i dobrobytem wyjeżdżał a teraz łzy po cichu, czekanie na telefon, list. Najczęściej popłakuje Pan Stefan /trzecie piętro, dwa pokoje, widna kuchnia, balkon niestety urwał się poprzedniej zimy/. Córka do Irlandii pięć  lat temu wyjechała. Milczy albo tylko kartkę i jakiś grosz na święta przysyła. Ostatnio napisała, że znów ma pracę, to może za kilka miesięcy do ojca przyjedzie. Inaczej z córką Pani Bronisławy. Ta też w Irlandii. Stałą pracę ma. Cenią ją. Sprząta w szpitalu psychiatrycznym a po godzinach u bogatego Szkota. Chyba mają się ku sobie. Szkoda jedynie, że pół wieku ich dzieli od narodzin. Jak wiadomo - miłość ślepa to i  nie wybiera. Szkot dobrze widzi, bo tak piękną kobietę dostrzegł bez problemu.  W Polsce córka Pani Bronki nie narzekała na wzrok. Może pogorszyło się na wyspie. Tam klimat inny. Wszyscy dobrze wspominają Bronisławę juniorkę. Nim wyjechała za morza wszystkim pomocą służyła. Po zakupy poszła kiedy ktoś zaniemógł, dzieckiem sąsiadów się zaopiekowała a nawet przewijała Pana Stefana po powrocie ze szpitala przez kilka miesięcy i nikt o tym nie wiedział. Wydało się wszystko, kiedy sąsiad odzyskał siły i wydał z tej okazji wielki bankiet na parterze, przy skrzynkach na listy i wezwania. Pani Bronisławie juniorce w podzięce prezent ofiarował. Oryginalny chiński czajniczek sprzed kilkuset lat. To się dopiero piło. Nie tylko herbatkę.
 
Dobiega końca wprowadzanie się na poddasze "Artysty". Dziś wniesiono palmę i dwanaście krzeseł oraz ogromny obraz w pozłacanych ramach niewiadomej treści i autorstwa. "Artysta" - nie mogę na razie, bez zezwolenia ujawnić nazwiska ale walczę o to - sprawia odrobinę kłopotów. Niekiedy wraca nocą i ze względów zdrowotnych nie korzysta z widny. Stąpa po skrzypiących, drewnianych schodach w drewniakach. Także zimą. Ponieważ w naszej kamienicy wiemy, co to tolerancja, to nikt nie pyskuje. Pani Bronisława postuluje jednak żeby na drewniki, choć oryginalne, holenderskie, wkładał jakieś kapcie filcowe albo wchodził w skarpetach. "Artysta" pisze książki, maluje, śpiewa, gotuje, szyje i żyje. Twierdzi, że żadna religia nie jest mu obcą. Bywał w świecie. Ma "Volvo" ze skórzaną tapicerką. Podobnie jak "Literat" bywa na salonach. Ale chyba się mijają. Nikt nie widział aby byli wstawieni w tym samym czasie. "Artysta" ma swoje strony w Internecie.   Polecam.
 
Pani Jola Kalinowska /ta z apartamentowca przyklejonego do naszej kamienicy/, wywiesiła dziś ogłoszenie, że od czwartku będzie wykonywać zdjęcia portretowe na tle. Tapeta z palmą nad morzem. Żeby ocieplić wyraz twarzy portretowanego. Wpisywać się trzeba na listę u Pani Bronisławy Bronki. Gorzej uczesani i mniej przystojni  mogą dostać pomoc finansową z kamienicznej kasy samopomocy. Na fryzjera i od biedy - na mydło, szminkę i cienie do powiek. Dobrze, że nie wspomniała złośliwie o powidle. Złośliwości przesadnych w naszej kamienicy nie tolerujemy. U nas nie ma mowy o mowie nienawiści! Do tego, Pani Jola jest z jakieś partii miłości. Której? Nie powiedziała.
 
Pan Bronisław Bronek dziś był zajęty. Śledził zaprzysiężenie prezydenta USA.   Nie spotkało się to z przychylnością małżonki, ponieważ ma ogólny wstręt do prezydentów. Może do tego z USA nie taki duży ale... Generalnie nie lubi myśliwych.
 
W najbliższym czasie planujemy wieczór autorski pod trzepakiem. Zaproszenie do Pana Marka Gajowniczka już wystosowane. Czekamy na odpowiedź.
 
Jutro ogólne odśnieżanie  i czyszczenie świętej figury. Ma szacunek nawet u niewierzących. Przetrwała Hitlera i Stalina. Pozostałych też.To nasza ostoja nadziei.
 
Szczęść Boże wszystkim sąsiadom i reszcie świata. Grzesznicy! Poprawcie się!

Jestem reporterem /Polskie Radio: "Magazyn Studencki", "Studio poszukiwań", "Zapraszamy do trójki"; Telewizja Polska; Redakcja "info"; "Na przełaj"; WRI/. Tel.: +48 572977606 z.mac.infopl@gmail.com *** Tylko z naturalnych materiałów. Projektujemy i wykonujemy wnętrza, w których jest MIŁO-ść... E - mail: ata.eliza@gmail.com Tel.: +48 790808523 Zdzisław Ryszard Mac Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka