Co dzień przejeżdżając przez miasto, widzimy setki bilboardów, plakatów, wyświetlaczy reklamowych czy kartek poprzyklejanych na słupy. Setki ofert produktów, usług i miejsc zachęcających nas do odwiedzenia – tak wygląda panorama nie tylko Bydgoszczy, ale i wielu miast w całej Polsce. Reklamy te – bardzo często chaotycznie rozłożone i szpetne, zdążyły już wkomponować się w wiele scenerii tak, że sami nie zauważamy, kiedy ta brzydota się zmieniła. Wynika to zapewne z dość dużej częstotliwości zmian i przyzwyczajenia, że „tam” zawsze coś jest. Nikt z nas jednak w żaden sposób się z tym nie rozprawia i nie kłóci – a szkoda.
Co dzień także, w całej Polsce, dla dobra rożnych grup społecznych – osób wykluczonych, dyskryminowanych, potrzebujących itd., działa setki – jak nie tysiące, organizacji nie czerpiących z tego zysku. Działają, często niskimi kosztami, po to, aby komuś pomóc. Na organizacje te, w każdej chwili można przeznaczyć pewne kwoty – czy to przez darowizny, czy odpis 1% z podatku dochodowego. Jednak w takiej pętli, o organizacjach tego typu słyszymy przypadkiem i często raz do roku – bo organizacje te po prostu mają problem z autopromocją/reklamą. Stowarzyszenia i fundacje wolą wydać pieniądze na swoje cele statutowe – pomoc, niż na setki kolorowych bilboardów i ulotek – choć są i takie, które na to stać. Daleko więc tym instytucjom, do wielkiego rynku reklamy, gdzie każdego dnia przewalają się miliony złotych, za które zalewa nas się tandetną i kolorową promocją. Reklamy, nie dość że często szpetne, to prezentujące sobą.. hmm.. małą wartość – bo co ma rabat 50% w jednym markecie, do ul. Mostowej w Bydgoszczy?
Nie ma się więc co dziwić, że reklamy (jak już się pojawią) ciekawych inicjatyw giną w masie. Że nie przebijają się do czasu, aż będą miały ogromne wsparcie medialne. Dlatego też właśnie o udostępnienie, choć częściowe, przestrzeni publicznej należy walczyć. ZDMiKP czy też ratusz stać na to, aby w pojazdach komunikacji zbiorowej, czy też na przystankowych wiatach zezwolić na umieszczanie darmowych reklam dla instytucji non-profit. Co też stoi na przeszkodzie, aby parę takich słupów w różnych miejscach poustawiać? Przecież z okazji wyborów prezydenckich, już tak zrobiono. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby to powtórzyć, po to, aby organizacje i ich inicjatywy nie tylko przebijały się do większego grona, ale także po to by wymusić na władzach większą dbałość o estetykę w miejscach publicznych. Bydgoszczy i nie tylko, przyda się rewizja komercjalizacji przestrzeni miejskiej – w końcu miasto, to nie centrum handlowe i przestrzeń do wykupienia, ale przede wszystkim nasz dom, w którym chcemy czuć się dobrze i mieć miejsce na odpoczynek, aktywność i rozrywkę.
I właśnie o to chcemy walczyć (bo osob podobnie myślących jest wiele) – o to, aby Polskie miasta promowały aktywność społeczną i zadbały o swoją estetykę.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura