Gdy mówimy Polska, część z nas ma od razu same negatywne skojarzenia. Mało kto z nas ma problem, aby wymienić wady kraju nad Wisłą. Często mówi się, że stąd można już tylko emigrować. Ciągle czekamy, aż „ostatni zgasi światło”. Narzekamy na wszystko i na wszystkich – rząd, pracę, rozrywkę, ludzi... Powodów do narzekania znajdujemy tyle samo ile do picia alkoholu – z czego zdaje się słyniemy.
Pijemy praktycznie przy każdej okazji. Jaka by ona nie była, jest powodem do picia. Pijemy, tak jak to w swoim utworze pt. „Szósty zmysł” zawarł Pezet, gdy jest nam wesoło. Pijemy także gdy nam smutno. Czy może więc pijemy dlatego, że nie widzimy innej drogi? Czy może nie widzimy innej drogi właśnie dlatego, że tak często pijemy? Tak samo, jeżeli chodzi o malkontenctwo – narzekamy, bo mamy tyle powodów, czy może mamy tyle powodów, bo tak często narzekamy?
Na te dwa pytania nie ma jednej i dobrej odpowiedzi. Bo nie każdy pije i narzeka tak samo oraz z tych samych powodów. Niemniej jednak, alkoholizm jest u nas problemem. Problemem, co trzeba dodać, bardzo często bagatelizowanym i lekceważonym. Bo kogo ruszają statystyki ukazywane przy każdej większej akcji kontrolowania kierowców pojazdów? Kogo rusza pijąca młodzież?
Wydaje mi się, że na chwilę obecną jest to traktowane tylko i wyłącznie jako rzecz jasna i oczywista. Dziwią raczej odstępstwa od tej reguły – ewenement stanowią osoby niepijące. Osoby w cokolwiek zaangażowane. Robiące coś dla idei i dla samego siebie, a nie związanego jednocześnie z „typową aktywnością Polki/Polaka”. Brak nam ambicji i motywacji. A raczej brak nam wyobrażenia o niej, które wykraczałoby poza wąski krąg.
Bo dla kogo z nas ambicją jest coś więcej, aniżeli zdobycie większej ilości kasy? Dla kogo z nas motywacją jest coś innego jak kasa? Kto potrafi się z tego wyłamać? Kto potrafi robić coś nie dla kasy?
I właśnie odpowiedź na te pytania może być dla nas odpowiedzią, czemu jesteśmy tak pesymistyczną zbiorowością ludzką. Czemu tak trudno jest nas docenić i usatysfakcjonować, a czemu tak łatwo przychodzi to na Zachodzie – bo tam po prostu płaci się adekwatnie do wykonywanej pracy. Nie skupia się jedynie na kasie i czystym rachunku ekonomicznym. Bierze się po prostu pod uwagę coś więcej, jak pieniądze. Nie wyciska się z ludzi wszystkiego, aby jak najwięcej na nich zarobić. Pozwala się ludziom rozwijać.
Z drugiej jednak strony, ilu/ile z nas spróbowało zmienić cokolwiek w swoim życiu?
Jak duża liczba osób po prostu przestała patrzeć na sztywne wyobrażenie o otaczającej nas rzeczywistości i, najzwyczajniej w świecie, zaczęła postępować inaczej? Kto przestał myśleć o potrzebie zdobywania pieniędzy i braku perspektyw, a zaczął po prostu robić swoje?
Bo czy do uprawiania sportu zawsze potrzeba ogromnych nakładów finansowych? Z doświadczenia wiem, że nie. I za przykład można tu podać chociażby bieganie, pływanie lub piłkę nożną. Na pewno nie jest to pełna lista – tą ograniczamy sobie sami. Tak samo jak nasze możliwości związane z finansami – kto z nas spróbował regularnie planować swoje wydatki? Kto zaczął gromadzić jakiekolwiek oszczędności?
W ten sposób można iść dalej – narzekamy na nasz rząd, polityków... A kto ich wybiera? Czyż nie my? Kto więc zainteresował się czymś więcej, jak 4/5 głównymi partiami w Polsce? Ilu/ile z nas wie, że jest ich około 80? Narzekamy na nepotyzm – a kto z nas, jeżeli ma możliwość, nie korzysta z swoich znajomości/koneksji/powiązań?
Tak można się praktycznie odnieść do wszystkiego i pokazać, że jednak idzie. Nie można jednak pozostać przy szablonowym pojmowaniu rzeczywistości. Wystarczy trochę poza te utarte „standardy” wyjść i zorganizować. Może się wtedy okazać, że Polska i Polacy wcale nie muszą być bez perspektyw i szans na cokolwiek.
Tylko czy tak potrafimy? Albo raczej, czy tak chcemy? Bo to od tego najwięcej zależy.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka