W mediach znowu powraca temat rozgrywania meczu reprezentacji Polski, przeciwko reprezentacji RPA, na stadionie bydgoskiego Zawiszy. Tym razem do akcji wkracza TVP – jako instytucja zajmująca się zorganizowaniem telewizyjnej transmisji meczu, wystosowała do PZPN list, w którym domaga się przeniesienia meczu na inny obiekt. Co ciekawe, istnieje już także teza, jakoby mecz miałby być zablokowany już przez rząd – na polecenie Tuska, władze mają nie wydać pozwolenia na rozegranie spotkania w Bydgoszczy. W argumentacji przeciwko grodowi nad Brdą, znajdziemy nie tylko śpiewkę o tym, ze zbudowano przecież stadiony na Euro. Ciągle roztrząsa się burdy na naszym stadionie, do których dochodziło w przeszłości.
W związku z tym, warto zwrócić uwagę na kilka aspektów tej dość bzdurnej sprawy, która po raz kolejny wraca jak bumerang, aby podsycić nie tylko lokalne tendencje radykałów od „Wielkiej Bydgoszczy”, ale i środowisk zbliżonych do frakcji sprawującej w Polsce władzę.
Jak każda akcja z Bydgoszczą w tle, tak i ta rozbudzi spór o degradację miasta na arenie krajowej. Bo ten „problem” nie dotyczy już tylko województwa, ale i kraju. Wystarczy tu przypomnieć retorykę polityków, przy sprawach takich jak walka o S5, wcześniej o A1, a także o instytucje lokalne. Co ciekawe, mało kto walczy o pozostanie w Bydgoszczy dużych przedsiębiorstw – w końcu z Bydgoszczy ucieka nie tylko Makrum. Wyprowadzono już nie tylko Kujawiaka, ale i centralę Jutrzenki. Likwidacji ulegają wydziały i oddziały instytucji państwowych. Sami likwidujemy sobie co jakiś czas uczelnie do poziomu średniej włącznie.
Jaki to ma jednak wpływ na gród nad Brdą?
Cóż, miasto – mimo że pięknieje – staje się coraz biedniejsze. Najlepszym przykładem jest tutaj sytuacja portu lotniczego, który od lat stoi w miejscu – zarówno jeżeli chodzi o siatkę połączeń, jak i inwestycje. Bydgoszcz staje się coraz bardziej konfliktowym miejscem. Władze nie potrafią dogadać się z ościennymi gminami, że o konflikcie zresztą województwa nie wspomnę. Nie ma co kryć, że z każdym rokiem wzrasta także frustracja mieszkańców miasta – którzy mają przecież swoje potrzeby i oczekiwania.
Skąd jednak bierze się problem?
Tego wyjaśnić się na chwilę obecną raczej nie da. Owszem, tropów jest kilka. Winę można zwalać na spiski. Można także mówić o zwykłej nieudolności. Jak jednak można ocenić samą świadomość Bydgoszczan, odnośnie swojego miasta i ludzi, którzy nie tylko mają problem z oceną włodarzy swojego miasta, ale i z oceną potencjalnych kandydatów do tego.
Wróćmy jednak do samej sprawy stadionu i meczu, który nie wiadomo, czy się na nim odbędzie. W kwestii tej drażnią mnie dwie rzeczy:
1. Czy to, że w przeszłości na stadionie Zawiszy, odbywały się burdy, jest większą winą organizatorów meczu, czy może osób, które te burdy wszczęły i brały w nich udział? Bo nie rozumiem jaki wpływ na to miała Bydgoszcz, kiedy nawet lokalne drużyny nie uczestniczyły w spotkaniach?
2. Czy fakt, że mamy 4 stadiony zbudowane z okazji Euro, oznacza, że już tylko tam można cokolwiek organizować? Jeżeli tak, to po co budowano nowy Stadion narodowy, skoro jeden już istniał?
Całość sprawy może wpłynąć na poparcie dla partii w przyszłości, w okręgu bydgoskim. I mogą tu nie pomóc żadne starania lokalnych struktur, kiedy centrala dąży do skłócenia i odepchnięcia swoich potencjalnych wyborców.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka