Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
132
BLOG

Nierówność traktowania źródłem polskich problemów

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Internet już kilka razy okrążył pewien obrazek, który traktuje o tym, że Polska jest ewenementem na skalę światową. W końcu u nas, mimo że mamy węgla dużo, jest on drogi. Nie to co ropa w Arabii Saudyjskiej czy Wenezueli, lub gaz w USA. Nasz kraj dotyka po prostu dziwna przypadłość, która dla zwykłego człowieka zdaje się być kompletnie pozbawiona logiki. I nie chodzi tu już tylko o kwestię tego węgla. Podobnie jest z traktowaniem różnych grup społecznych (nadmierne uprzywilejowanie lub kompletna ignorancja) czy też z traktowaniem podmiotów, na które jako rząd ma się wpływ.

Górnicy to zło. I do tego roszczeniowe.

Od momentu ogłoszenia planów wygaszania kopalni należących do Kompanii Węglowej – a więc i od początku pogotowia strajkowego, nie sposób w mediach nie usłyszeć o tym jak to bardzo roszczeniową i niewdzięczną grupą są górnicy. Pewnym wypadkiem przy pracy jest tu Pan Kamil Durczok, który będąc w trakcie ataków na walczących o utrzymanie swoich miejsca pracy górników musiał na chwilę zamilknąć, gdyż dane zebrane specjalnie na jego potrzeby okazały się być nie po jego myśli.

Jak widać, nie każdemu łatwo przychodzi przyjęcie odmiennego punktu widzenia. Tym bardziej, kiedy jest się elementem skłócającym, który ma konkretny cel – nastawić jak największą część społeczeństwa przeciwko jednej grupie zawodowej po to tylko, aby pozbawić ją resztki godności i praw do funkcjonowania. I nie tylko prezenter TVNu był trybikiem tej anty-obywatelskiej maszyny. Niestety, kompletnym niezrozumieniem wykazała się spora część tzw. „nowobogackich”, którzy żyjąc na kredycie dokonali pewnego awansu społecznego. Jednak krótko później dostało się i im…

Frankowcom” na ratunek!

Ostatnie posunięcia rządu Szwajcarskiego (związane z wynikami referendum dot. sztywnego kursu waluty) przyniosły szybkie efekty w postaci wzrostu ceny za Franka Szwajcarskiego. Nie było by to dla nas żadną specjalną nowiną, gdyby nie pewien etap z naszej historii, kiedy to na potęgę udzielano kredytów w tej właśnie walucie. Tysiące ludzi skuszeni wizją zakupu na własność własnego mieszkania, postanowiło zaciągnąć kredyt w obcej walucie, nie zważając na ryzyko się z tym wiążące. Ryzyko kursowe. Cóż, gdyby te same osoby zaciągnęły wtedy kredyty w rublach, byłyby w siódmym niebie – w końcu Rubel jest wart coraz mniej. Niestety jednak dla nich, kredyty pozaciągali we Frankach. I teraz, z dnia na dzień, muszą liczyć się z tym, że za ratę kredytu zapłacą jeszcze więcej. I o to jest teraz awantura.

W czym jednak tkwi problem? Ludzie Ci bardzo dobrze wiedzieli z czym wiąże się ryzyko zaciągania kredytu w obcej walucie. Bardzo dobrze wiedzieli, że nie mają szans dostać kredytu w naszej rodzimej walucie. Czemu? Bo nie spełniali kryteriów. Kryteriów, które określają czy będziemy zdolni kredyt spłacić. A więc był to pierwszy alarm, aby nie pchać się w branie kredytu mieszkaniowego. Skoro nie spełniamy warunków, aby dostać go w „swojej walucie”, to tym bardziej nie powinniśmy tego robić w żadnej innej walucie. A możliwość udzielenia go nam zamiast działać na nas stymulująco, powinna budzić w nas wątpliwości. Tym bardziej, jeżeli kredyt przychodzi nam spłacać przez kilka lub kilkadziesiąt lat.

Czemu nie jesteśmy sobie równi?

Jak pokazują obie te sytuacje, w każdej społeczności są grupy, które uważają się za pokrzywdzone i chcą dochodzić swoich praw. Pozostaje jednak pytanie, czemu grup tych nie traktuje się podobnie? W końcu i górnicy ze Śląska, i osoby które mają kredyty we frankach, są zwykłymi ludźmi. Ludźmi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Jedni jednak znaleźli się w niej ze swojej głupoty, a drudzy dzięki nieumiejętnej polityce rządu i traktowania ich miejsc pracy jak dojnych krów dla siebie i swoich znajomych. I choć w obu kwestiach zebrały się organy rządowe, to moim zdaniem żadna z tych grup nie pozostała potraktowana uczciwie. Jedną grupę zignorowano i zaszczuto, drugiej próbuje się zbyt wiele podać na tacy.

Prywatyzacja zysków, uspołecznianie kosztów.

Podobnie niesprawiedliwie rzecz ma się także w innym aspekcie. Jak często słyszycie państwo, że dobrze wiedzie się spółkom z udziałem Skarbu Państwa? Lub też, jak często słyszycie informacje o jakichkolwiek spółkach, które są wykupowane przez rząd ze względu na swoje strategiczne znaczenie dla kraju i dbanie o zabezpieczenie przyszłych wpływów do budżetu państwa? I proszę, odpowiedzmy sobie na to pytanie uczciwie.

Tak, ja też praktycznie o tym nie słyszę. I zupełnie przypadkiem dotarła do mnie informacja o planach prywatyzacji Polskiej Żeglugi Bałtyckiej – spółki z udziałem Skarbu Państwa, która nie tylko odnotowuje 20 milionów złotych zysku, ale i kupiła niedawno statek za 140 milionów. I zupełnie przypadkiem pewnie firma ta ma zostać sprzedana (prawdopodobnie skandynawskiej firmie). Oczywiście ma być sprzedana, bo kusi potencjalnych inwestorów. Tylko który z tych prywatnych inwestorów kupi spółkę, której (tu cytat z artykułu na stronie strajk.eu): „Zdaniem Agnieszki Jabłońskiej-Twaróg, rzeczniczki resortu skarbu, utrzymująca się od 2012 roku dobra sytuacja finansowa PŻB jest skutkiem „korzystnych dla armatora zjawisk rynkowych”, takich jak niskie ceny paliwa czy kurs walutowy i nie musi być stała. Z drugiej strony, dobre wyniki należy wykorzystać, aby skusić inwestora strategicznego. Jabłońska-Twaróg nie wyjaśnia, dlaczego inwestor miałby interesować się spółką, której wysokie obroty wynikają z przypadku.”

W ten sposób pozbywamy się możliwości ratunku na przyszłość – czyli dodatkowych wpływów do budżetu. Podobnie postępujemy także zatapiając – choć teraz modniejszym hasłem jest „wygaszanie” – polskiego górnictwa. Jako państwo kompletnie nie radzimy sobie nie tylko z zarządzaniem gospodarką, ale i budową spójnego i obywatelskiego społeczeństwa, które w trudnej sytuacji będzie potrafiło wspólnie się zebrać i walczyć o lepsze jutro. Zamiast tego mamy egoistyczne jednostki, które potrafią krzyczeć na każdego, dopóki sami po tyłku nie dostaną…

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo