długodystansowiec długodystansowiec
290
BLOG

List do Grzeorza Miecugowa

długodystansowiec długodystansowiec Polityka Obserwuj notkę 3

 

Panie Redaktorze,

 

   Wypowiedż p. Rokity na forum z red. Rymanowskim nadaną w piatek 16-go kwietnia uważam jak dotąd za najlepszą i najbardziej przemyślaną w ostatnim zalewie komentarzy i prób refleksji nad tym czego ostatnio doświadczyliśmy. Spokojna, starająca się dotrzeć do sedna sprawy bez tanich emocji i uniesień. I gorzka.

  Sprostował Pan wypowiedż p. Rokity. Nie biorę więc pod uwagę ostatniego zdania tej wypowiedzi zakładając, że wynikała ona zapewne z przesłyszenia sie a nie ze złej woli rozmówcy . Mój komentarz nie będzie się do tego odnosił ale do pozostałej części jego wypowiedzi.

  Pan Rokita w rozmowie z p. Rymanowskim analizował narodziny nowej polskiej legendy patriotycznej. Legendy neoromantycznej, którą zmuszony jest objąć chociaż jego marzeniem jest raczej patriotyzm obywatelski. Legendy człowieka, który fizycznie nie miał postury bohatera ale kochał Polskę szczerze i głęboko miłością dziecka. Człowieka, którego w powszechnej świadomości ta dziecięca miłość do kraju, za życia odrzucana i ośmieszana, po śmierci wprowadziła go do panteonu największych patriotów spoczywających na Wawelu.

  Ta legenda w ciągu ostatnich dni już się uformowała i w ciągu następnych kilkudziesięciu lat będzie narastać gdyż z jednej strony nawiązuje do naszej patriotycznej tradycji a z drugiej do bajki o Kopciuszku. Jak w sienkiewiczowskim larum księdza Kamińskiego: „Co się z Tobą stało rycerzu? Zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trosce zostawiasz? [...] Niezbadane są Twoje wyroki, lecz kto o Panie, teraz opór stawi?. [...] Takichże obrońców się pozbywasz, za których plecami całe chrześcijaństwo miało sławić imię Twoje?[...]

  I należy tylko mieć nadzieję, że owa tragedia, wyznaczy inny jakościowo poziom debaty politycznej i że nie będzie ona miała oblicza, jak to określił Rokita „nihilisty z Bilgoraja”. Nadzieję na to, że niektórzy politycy jak i dziennikarze i komentatorzy nie będą w swoich wypowiedziach i poczynaniach odwoływać się i starać  przypodobać elektoratowi, którego poziom wyznaczają niewykształceni, pozbawieni kultury,mali, okrutni socjopaci jak ci, którzy zdominowali onet. Może w końcu jednak, chociaż w jakimś wymiarze, dotrze do polityków i tych, którzy kształtują opinę publiczną, że Polska to jednak „wielki, zbiorowy obowiązek”. I że to oni właśnie będą wyznaczali poziom dyskursu politycznego a nie zchamiała młodzież onetowska.

  Jak się bowiem okazuje śledząc obecnie toczące się dyskusje nikt tak naprawdę nie zna programu politycznego tak PO jak i PiS nie wspominając pozostałych partii. Nikt tak naprawde nie wie o co chodziło w traktacie lizbońskim i dlaczego prezydent miał opory z jego podpisaniem. Sądzę, że pierwsza narodowa debata jaka powinna mieć miejsce to ta nad rolą mediów gdyż to one wydają się być obecnie najsilniejszą siłą polityczną w Polsce. Debata nad ich odpowiedzialnością za kształtowanie opini publicznej. Odpowiedzią na pytanie czy newsem jest złośliwy i degradujący OSOBĘ happening „nihilisty z Biłgoraja” czy debata w sejmie?

  Nie zapomnę uczucia niesmaku po tym jak widziałam na jednym z takich „politycznych” wydarzeń w Kozłówce kłębiące się mikrofony i kamery wszystkich stacji telewizyjnych i radiowych jak i dziennikarzy prasowych po to aby szkalowanie OSOBY umieścić jako główną wiadomość na ich serwisie. Media muszą sobie teraz zdać sprawę z tego, że starając się ugrywać swoje polityczne interesy przegrały sromotnie i stały się niewiarygodne. Niestety, dostosowywanie swoich standardów do poziomu motłochu onetowskiego nie sprawdza się na dłuższą metę. Takiego scenariusza z jakim mamy do czynienia obecnie media nie przewidziały. Media wykreowały monstrum jakim jest ‘nihilista z Biłgoraja”, który bez znaczącej pomocy tychże nie byłby w stanie zaistnieć. Nie przewidziały jednak, że ich lekceważący stosunek nie tylko do prezydnta ale do swoich potencjalnych odbiorców, których traktowały w taki sam sposob jak ów nihilistyczny pseudo polityk swoich opnentów, obróci sie przeciwko nim samym. Zbudowali bowiem legendę, tak jak powiedział Rokita, tego niewielkiego wzrostem żołnierza pogardzanego za życia, Kopciuszka polityki, którego patriotyzm wbrew dążeniom medialnej macochy wprowadził na wawelskie krypty.

   I media przegrały bo nie zwycięża się z legendą. Od teraz ona już będzie żyła własnym życiem. Przegrały, gdyż zamiast rzetelnej analizy politycznej odwoływały się do negatywnych i niskich emocji. Przegrywają z legendą gdyż ona, chociaż również bazuje na emocjach, to odwołuje się do innych pokładów zbiorowej podświadomości, do emocji bardziej szlachetnych i pierwotnych. Emocji tęsknoty i żalu, sprawiedliwości wymierzonej po doznanych upokorzeniach. Poza tym ludzie potrzebuja legend gdyż są one ludowym dopowiedzeniem historii. Tak więc polityka upokarzania Kaczyńskiego jest porażką mediów i lud będzie go z coraz wiekszą siłą wspominał jako Dawida, który walczył z Goliatem i pisał o nim wiersze jak ten, który coraz częściej przekazywany jest e-mejlami i krąży po internecie:

 

 Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem,

Salonowcy - skończcie tę wrzawę.

O czas smutnej zadumy proszę,

gdy Prezydent idzie na Wawel.

 

Kogo wiedzie w żałobnej gali?

Jakieś cienie, mundury krwawe,

ci w Katyniu z dołów powstali,

z Prezydentem idą na Wawel.

 

Idą wolno, lecz równym krokiem,

bo im marsza rozbrzmiewa grave.

Niezbadanym Boga wyrokiem

z Prezydentem ciągną na Wawel.

 

Gdy próg przejdą królewskich pokoi,

krótki apel - czas z misji zdać sprawę,

potem spać - pierwsza noc już wśród swoich

z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel.

 

Ciiiiiicho! śpią Ale może obudzi

ich los w nas to, co czyste i prawe?

Niech pojedna - i partie i ludzi,

dzień, gdy oni dotarli na Wawel.

 

   Poza tym w żądaniu szacunku dla prezydenta społeczenstwo domaga się SZACUNKU DLA SAMEGO SIEBIE. Nie chce być traktowane jako niewykształcona, niewrażliwa masa, którą można dowolnie manipulować. Jeżeli, aby dotrzeć do wyborcy i go „uformować”, używa się w stosunku do niego palikotowskiej metody i jest na nią zgoda rządzacej partii to znaczy, że tego wyborcę traktuje się tak samo bez szacunku jak owego prezydenta. Jak motłoch czworaczny. Uważa się, że elektorat nie myśli i traktuje politykę jak cyrk, w którym pokazuje się dla uciechy gawiedzi kobietę z brodą i dwoma głowami. My, potencjalni wyborcy, społeczeństwo milcząco oddające cześć zmarłemu prezydentowi niezależnie od opcji politycznej również milcząco ale stanowczo pokazalismy niezgodę na traktowanie nas bez szacunku przez rządzących jak i media. Społeczeństwo będzie się bronić. A tworzenie legendy jest bronią, której pokonanie jest niemożliwe. Bronią maluczkich wobec wielkich tego świata. Jak historia pokazała bronią nader skuteczną. I z legendą nie można walczyć. Im ostrzej się ją zwalcza tym silniej wrasta w społeczną świadomość. Im bardziej próbuje się ją wyrwać tym silniej się ukorzenia.

   Charakterystyczne było również w wywiadzie z Rokitą, że p.Rymanowski (którego skądinąd cenię za brak agresji i rzeczowość), nie potrafił dostosować się pytaniami do poziomu refleksji intelektualnej zaprezentowanego przez swojego rozmówcę. Refleksja ta była niespodziewana. Polskie dziennikarstwo przywykło za bardzo do fajerwerków i tanich, płaskich pytań i odpowiedzi. Dobre polityczne dziennikarstwo nie dostosowuje się do najniższego wpólnego mianownika ale stara się wynieść odbiorcę w nieco wyższe obszary. Jestem, jak duża część elektoratu, osobą wykształconą i obraża moją inteligencję traktowanie mnie jak niemyśląca masę. Błędem jest myślenie, że główny elektorat to młodzież z onetu czy dzwoniący do Szkła Kontaktowego. Nie panowie dziennikarze. Reszta nie dzwoni ani nie pisze gdyż poziom debaty jaki usiłujecie narzucić nie jest naszym poziomem tak pod względem intelektualnym jak i moralnym. W tym wszystkim nie chodzi o rożnice poglądów ale o KULTURĘ DEBATY właśnie.

  Jeśli o mnie sama chodzi  to wolałabym Polskę, która już nie buduje takich legend ale taką, którą stać na bezpieczne samoloty dla VIP-ów i która ma procedury nie dopuszczające do tego aby najważniejsze osoby w państwie wsadzano na pokład tego samego samolotu. Polskę, której głównym artykułem eksportowym nie jest męczeństwo ale osiągnięcia ekonomiczne i naukowe, w której mniej pisałoby się wierszy o bohaterach idących na ostatni spoczynek na Wawel a więcej wartościowych dysertacji. Ale widać jeszcze nie jest czas na taką Polskę.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka