długodystansowiec długodystansowiec
3055
BLOG

KRZYSZTOF CHARAMSA - SOAP OPERA PRIMA

długodystansowiec długodystansowiec Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

Co rusz, któryś z katolickich duchownych raczy nas medialnymi wystąpieniami kwestionującymi bądź odrzucającymi, w mniej lub bardziej bulwersujący sposób, nauczanie Kościoła. A to Obirek, którego zaczarowały przepastne oczy żony izraelskiego dyplomaty, a to Krzysztofowicz, który po 25 latach kapłaństwa „nareszcie dojrzał do miłości”, Bartoś, Kwiecień, Bosakowski, Węcławski i wielu innych. Każde z kolejnych odejść jest coraz bardziej teatralne, tandetne i coraz bardziej medialne. I wszyscy za swoje odejście winią Kościół a nie swoją niedojrzałość, brak odpowiedzialności, czy zwyczajną ludzką słabość.

Sorry drodzy byli księża, następny „dojrzały do miłości”, ks. Krzysztof Charamas, urzędnik Kongregacji Nauki Wiary, narzeczony Eduarda pobił was na głowę. Co za sceniczne wyczucie, łzy w oczach, wymowne gesty i mimika, no jednym słowem tragedia grecka, która przerodziła się w farsę. Umiejętnie dawkowane napięcie rośnie z godziny na godzinę. Zapowiedzi, że oto on Krzysztof Charamas, w sobotę, w samo południe, powie całemu światu o swojej homoseksualnej miłości i o tym jak Kościół go gnębi za seksualną orientację. Powie całemu światu, w pełnym blasku fleszy, odważnie i z determinacją, że on, katolicki ksiądz, chce poślubić swojego narzeczonego Eduarda, i wygłosi krytykę Kongregacji Nauki Wiary za jej "wszechobecną i ślepą homofobię" i żądać będzie, aby kościół usunął niektóre dokumenty, które jego zdaniem dyskryminują homoseksualistów. Czysta farsa, soap opera prima.

Zakochany ksiądz gej chce prawa do miłości, a jakże. Jakie to wzruszające! Jak oni się kochają! Zupełnie jak w powieści dla kucharek albo w harlequinie. Jak przejmująco ksiądz mówi o swoim patriotyzmie, który przekłada się na umiłowanie gejów w swojej jakże okrutnej i zacofanej ojczyźnie. Z jakimż to przejęciem krytykuje wszystkich, którzy nie podzielają jego poglądu. Tak księdza polska homofobia oburza, że mówi o niej ze łzami w oczach.

 Księże drogi, gwoli przypomnienia – w polskim sejmie mieliśmy gejów a Anna Grodzka jest pierwszym w Europie i jedynym na świecie transseksualnym posłem. Tak, tak, w tej homofobicznej Polsce, gdzie księdza zdaniem zmusza się ludzi o odmiennej orientacji seksualnej do popełnienia samobójstwa, gdzie nie karze się za wypowiedzi niesprzyjające homoseksualnemu lobby.  Widać nie wie ksiądz również, że w Polsce akty homoseksualne nigdy nie były karalne i jeśli chodzi o traktowanie homoseksualistów Polska wyróżnia się i zawsze bardzo pozytywnie wypadała na tle innych krajów europejskich. My nigdy nie więziliśmy swoich Oscarów Wilde’ów w więzieniu Reading.

I nie oburza mnie księdza homoseksualizm. W końcu nie odpowiadamy za swoją seksualną orientację. Oburza mnie natomiast rosnące w siłę lobby homoseksualne w Kościele. Oburza mnie księdza niekonsekwencja. Co bowiem trzymało księdza przez 18 lat w Kościele? Szybko postępująca kariera? Dopiero teraz, po spotkaniu Eduarda oczy się księdzu otworzyły? Czy nie widzi ksiądz niebywałej wprost idiotyczności swojego wystąpienia? Zakochał się ksiądz jak szczeniak i wymaga, aby cały kościół podporządkował się jego oczekiwaniom? Błogosławieństwa od papieża na nowej drodze życia ksiądz oczekuje? Podziwu świata za swoją „odwagę”? Doprawdy, przeczytał ksiądz na trzeźwo to, co napisał? I co? Nawet odrobiny zażenowania, poczucia niesmaku?

Wystąpienie księdza, tak jak i księdza poprzedników, którzy „dojrzeli do miłości” jest niepokojące, świadczy bowiem o tym, że gdzieś po drodze są ogromne braki formacyjne. Niepokoi mnie to, że tak niedojrzałych, wręcz infantylnych mężczyzn, dopuszczono do święceń kapłańskich. Mało tego, pozwolono im i pozwala nadal na zajmowanie prominentnych stanowisk w Kościele. Niepokoi mnie to, że za swoją niedojrzałość, narcyzm i nieumiejętność sprostania raz złożonym ślubom obwinia ksiądz Kościół. Wiara i przynależność do Kościoła nie powinna zależeć od uczuć. Dojrzały człowiek dokonuje intelektualnego wyboru. Teraz księdza uczuciami zawładnął piękny Eduard. A kto będzie po Eduardzie? Inny wymuskany hiszpański fircyk? To, co ksiądz teraz zrobił to jest jak zdrada w małżeństwie. Jeszcze ksiądz ze ślubów nie został zwolniony a już ogłasza całemu światu o swoim kochanku. To jest zdrada i proszę tego nawet nie próbować nazywać inaczej.

Proszę księdza, Kościół to coś więcej niż księdza uczucia do swojego kochanka, histerycznie wykrzyczane całemu światu. Teraz ksiądz deklaruje, że wreszcie czuje się wolny. Zadam więc klasyczne już pytanie – wolny do czego? Do huśtawki uczuć? Do obnażania swojej niewypowiedzianej wprost głupoty i arogancji? Jest ksiądz na tyle niedojrzały, że nie potrafi panować nad emocjami i seksualnym pożądaniem?

Wspomniałam wcześniej o brakach formacyjnych. Nie jest ksiądz pierwszym i ostatnim zakochanym kapłanem, jakkolwiek pierwszym kapłanem gejem, który z takim hukiem obwieszcza światu news o swoim narzeczonym.

Jakiś czas temu kupiłam publikację „Listy Teilharda de Chardin do Lucile Swan”. Znakomita lektura, bardzo budująca. Jezuitę Teilharda i Swan łączyła miłość, głęboka miłość, która przetrwała do śmierci Teilharda. Obydwoje byli dojrzałymi ludźmi po czterdziestce. Poznali się na wykopaliskach w Chinach. Ona artystka, on jezuita i naukowiec. Sam przyznaje w listach, że to miłość do Swan przywiodła go do jego teorii ewolucji i nadała jej kształt. To była twórcza miłość, która nie stała na drodze powołania Teilharda. Nigdy nie złamał ślubów czystości. We wszystkim był Kościołowi posłuszny nawet, gdy zakazano mu publikacji jego dzieł, tak dla niego ważnych, i prawie do końca życia zmuszony był pisać do szuflady. Tak kocha i postępuje człowiek dojrzały. Tak zapładnia prawdziwa miłość

Wielu współczesnych kapłanów ma rozrośnięte ego i rozbuchane poczucie indywidualizmu. I temu ego i źle rozumianemu indywidualizmowi, a nie Kościołowi podporządkowują swoje kapłaństwo. I coraz więcej mamy Mądli, Obirków czy Lemańskich upajających się wystąpieniami w świetle fleszy i postrzegających Kościoł w kategoriach swojego ja. Oni są najważniejsi a Kościoł ma się ugiąć przed ich wymaganiami a wierni mają podziwiać bezkompromisowość.

Jako katoliczkę niepokoi mnie w Kościele rosnące w siłę gejowskie lobby. Jest to rzadko poruszany temat, przynajmniej w Polsce. Pamiętam moje zaskoczenie, kiedy przed wielu laty weszłam na stronę internetową pewnego amerykańskiego jezuickiego uniwersytetu gdzie otwarcie zachęcano homoseksualistów do wchodzenia w jezuickie szranki. Młodzi heteroseksualni jezuici w Ameryce skarżą się, że stanowią w zakonie mniejszość, którą się systematycznie ignoruje i wysyła na odległe, mało znaczące placówki. http://spectator.org/articles/52958/jesuits-implode

Swojego czasu w Kanadzie mój bliski przyjaciel ksiądz cierpiąc na depresję został wysłany przez swojego biskupa do Southdown, Ontario, centrum pomocy psychologicznej i psychiatrycznej dla osób duchownych, prowadzonego wtedy przez jezujtę o. Johna Allana Loftusa. Jego pobyt tam zakończył się jeszcze większym załamaniem nerwowym. Założeniem terapeutycznym o. Loftusa było bowiem, że każdy ma w sobie „homosexual site”, którą musi odnaleźć. Tak, więc cała terapia skupiała się na tym, aby przekonać pacjentów, iż ich problemy psychiczne wynikają z faktu ukrywania swojej orientacji seksualnej. Tylko, że mój przyjaciel nie był gejem i sposób „leczenia” jego depresji przez o. Loftusa polegający na wymuszaniu przyznania się do bycia tym, kim nie był doprowadziło do pogłębienia depresji. Po opuszczeniu ośrodka poinformował swojego biskupa o tej wątpliwej terapii i z tego, co wiem tenże zaniechał wysyłania tam podległych mu księży.

W 2000 roku amerykańską opinią publiczną wstrząsnęła informacja, że wypadki zakażenia HIV wśród katolickich księży są czterokrotnie wyższe niż w pozostałej populacji. Ks. John Keenan prowadzący Trinity House, klinikę w Chicago pomagającą księżom zakażonym wirusem HIV stwierdził, że większość księży z AIDS zaraziło się wirusem poprzez homoseksualne kontakty. Jeden z leczonych w klinice księży zainfekował aż ośmiu innych. http://www.actupny.org/YELL/catholicpriests.html  

Wynika to prawdopodobnie z faktu, że homoseksualiści stanowią duży procent wśród amerykańskiego i kanadyjskiego katolickiego kleru. Najbardziej konserwatywne dane amerykańskie mówią o 40%. Są takie, które podają, jako wiarygodne 70%. Nie znam polskich statystyk, ale podejrzewam, że są zbliżone do amerykańskich i ogromnie niepokoi mnie fakt, że kapłaństwo staje się powoli gejowską profesją.

Uważam, i nie obchodzi mnie tu żadna krytyka, że osoby o homoseksualnej orientacji nie powinny być dopuszczane do stanu kapłańskiego. I żadne histeryczne wystąpienia Charamsy ani innych księży gejów tego nie zmienią. Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko. Nie chcę, aby kościół stał się homoseksualną enklawą. I oskarżenia o homofobię mnie nie wzruszają. Tak samo jak miłosne historie księży gejów i nie tylko gejów. Czas dorosnąć panowie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo