No i już mamy pierwsze sondażowe rozpoznanie oceny wyborów drogą korespondencyjną...
https://fakty.interia.pl/raporty/raport-wybory-prezydenckie-2020/aktualnosci/news-polacy-ocenili-pomysl-glosowania-korespondencyjnego-sondaz,nId,4424528
Wynika z niego, że ponad 50% uczestników tego sondażu ocenia głosowanie negatywnie.
Ale najciekawsze jest ostatnie zdanie - tam, gdzie zwolennicy A. Dudy (65 %) i Krzysztofa Bosaka (72 %) pozytywnie oceniają głosowanie techniką korespondencyjną.
W sondażu wzięło udział ponad tysiąc osób.
I znowu wraca moje doświadczenie - jeżeli sondaż przeprowadzimy w środowisku bardziej "opozycyjnym" - to na tysiąc odpowiedzi negatywnych będzie blisko 90% za opcją zgłoszoną przez PiS, a w środowisku większości parlamentarnej będzie zupełnie odwrotnie - tam za propozycją PiS będzie blisko 90 % uczestników tego sondażu.
Sondażownie mają swoich stałych uczestników ankiet i na nich bazują. Warto zastanowić się - na ile wiarygodny jest sondaż przeprowadzony na tysiącu czy nawet i stu tysiącach respondentów, kiedy trzeba wyniki decyzji politycznej przetransformować na społeczność rzędu 40 milionów wyborców...
Ja obracam się w środowisku bardzo niechętnie nastawionym do PiS... i już dostrzegam nić zwątpienia w argumenty kreowane przez "opozycję". Ci ludzie nadal głośno mówią o swojej niechęci do decyzji podejmowanych przez Zjednoczoną Prawicę, głośno wyrażają dezaprobatę wobec Jarosława Kaczyńskiego - ale w rozmowach w cztery oczy, w rozmowach bez świadków - widać ich zatroskanie i wątpliwości i już nie są tak bezkrytyczni, jak kilka miesięcy temu...
Dlatego głośni naganiacze opozycji, tacy jak Budka, tak bardzo krzyczą. Ale już nawet główna kandydatka na urząd prezydenta z ramienia opozycji nie ma tego przekonania, które nie opuszczało jej wkrótce po nominacji na główną uczestniczkę tej kampanii.
Wycofanie się z publicznych wypowiedzi niemal wszystkich kandydatów ze strony PO i koalicjantów jest widoczne nad wyraz. Ci ludzie nie mają już nic do powiedzenia...
