Mniej więcej tak śpiewała Anna Jantar przed wielu, wielu laty. I oto cud taki zdarzył się. Właściwie zapowiedź tego cudu pojawiła się zaraz, jak tylko już było wiadomo, kto zamierza skutecznie sięgnąć po władzę. I oto nagle doskonale prosperująca spółka akcyjna straciła na wartości swoich akcji. Jakby ktoś nagle chciał wyzbyć się własności polskiego koncernu naftowego.
Kolejnymi cudami na kiju były manipulacje koalicyjne. Okazało się, że władzę przejmuje większa grupa - która nie wygrała wyborów parlamentarnych. Okazało się, że przegranych jest znacznie więcej, niż tych, co wygrali i oto nagle konkurujące ze sobą koterie polityczne stworzyły większość parlamentarną. Z bólami, bo takie były, ale ostatecznie w dniu 13 grudnia zaprzysiężono nowy rząd.
Data, jak data, ale to był cud, że utworzono rząd w kolejną rocznicę wydarzeń, które w polskiej historii kojarzą się bardzo tragicznie. Czego wyraźnie nie dostrzegają uczestnicy tej koalicji. A może dostrzegają, bo starają się mówić o sobie - "my, koalicja 15 października"...
Tak, 15 października świętowaliśmy do trzeciej nad ranem wybory w Jagodnie... czego dzisiaj trudno szukać w protokołach PKW...
No i zdarzyły się kolejne cuda na kiju. Nagle upadły polskie media. Do dzisiaj pozostają w likwidacji i są równocześnie hojnie dotowane przez państwo.
Dokładnie to samo państwo, które wymieniło kadrę zarządzającą wszystkich spółek kapitałowych z udziałem Skarbu Państwa, które z dnia na dzień przekształciły swoją zyskowność w deficyt...
Ostatnim cudem tego roku stała się fala katastrof - fala i dosłownie (bo chodzi o wodę) i w przenośni (bo te awarie pojawiają się niczym upadające klocki domina).
Mam tutaj na myśli nadzwyczajnie wysokie opady deszczu poza granicami Polski, a woda z tych opadów niszczy infrastrukturę po stronie polskiej. Podmywane są drogi i nasypy kolejowe, pękają zapory wzniesione przed dziesiątkami lat, a woda przelewa się ponad koronami zapór...
Miejscowości, które znajdują się przy rzekach - są zalewane na powierzchni przekraczającej 50%, są to dokładnie te same miejscowości, które doświadczyły zalania "wodami tysiąclecia" jeszcze w roku 1997 i znowu te same przyczyny powodzi pojawiają się w tym roku...
Chodzi o zgłoszenie przez Czechów, że zmagają się z wyjątkowymi opadami deszczu. Woda spływająca z gór do Bałtyku napiera na zbiorniki mające zabezpieczyć tereny położone niżej przed wodami powodziowymi. Ale te zbiorniki nie pełnią swojej roli, bo ktoś zatrzymał zrzut wody - co uniemożliwia regulowanie ilości wód opadowych w korycie rzeki - i to nie jednej. Dotyczy to wszystkich rzek w górach, które teraz spływają na niziny.
Okazuje się, że błędem były działania uniemożliwiające budowę zbiorników retencyjnych z przeznaczeniem przejmowania doraźnej fali wód opadowych. Mimo, że takich zbiorników pobudowano jednak sporo - to sposób reagowania na ostrzeżenia o powodzi nie są uwzględniane na czas. A zrzuty maksymalne zalewają miejscowości położone poza zaporami...
Do tego dochodzi kolejny pech... Albo woda rozmywa zaporę wywołując już niekontrolowany zrzut wody, albo z nieznanych przyczyn taka zapora pęka sama z siebie - co uwalnia ogromne ilości wody - tym razem wody powodziowej - na miejscowości położone niżej...
W ciągu pierwszych dni Armagedonu doszło już do uszkodzenia korony aż trzech jezior zaporowych... a jeżeli nie korona zapory była uszkodzona, to po stronie wody dolnej albo sam z siebie przeciekał wał przeciwpowodziowy prowadzony wzdłuż koryta rzeki, albo następowało nieprzewidziane wcześniej ograniczenie przepływu w korycie i tym samym spiętrzenie wód ponad poziom wałów ochronnych...
Jakie jeszcze nieszczęścia nas czekają ?
Gdyby taki pech prześladował załogę statku na pełnym morzu - pechowiec byłby odstawiony na najbliższą wyspę lub, uwiązany do kotwicy - zostałby pozostawiony na łaskę i niełaskę losu...
Myślę, że czas na zastanowienie się nad wyborem "mniejszego zła"...
https://www.youtube.com/watch?v=IH3iOOxPOHs
Inne tematy w dziale Polityka