Administracja ma do siebie to, że podwładnych będzie gnębić, ile wlezie.Jednym ze sposobów jest nękanie prawem tak tworzonym, że obywatel nie wytrzyma o wszystko porzuci - wtedy władza spokojnie zagospodaruje porzucone mienie.
http://search.conduit.com/ResultsExt.aspx?q=w%C3%B3z+drzyma%C5%82y&SearchSource=4&ctid=CT2431245
Cóż można powiedzieć w sytuacji - kiedy legalne prawo państwowe szykanuje swoich obywateli odmawiajac mu prawa do wszystkiego ?
Kupić grunt - to za mało pieniędzy, a jak się znajdą, to jest to łakomy kąsek do zajęcia. Budowie domu wadzi prawo budowlane i rygory ustanawiane dla inwestorów.
Nawet wybrnięcie z sytuacji w ten sposób, że dom będzie wyposażony w koła - pomaga na krótki czas.
Myślę, że wadliwe prawo można naprawić tylko zmianą prawa. Dlatego warto zastanowić się, komu powierzamy tworzenie prawa państwowego. W monarchii władzę absolutną miał król. Miał on możliwość tworzenia prawa oraz wykonywał je, a niepokornych i skłóconych osądzał.
Casus złej władzy, która doprowadzała społeczności do zagłady, zaowocował zmianą postrzegania państwa. Zadecydowano, że jeden człowiek ie może miec patentu na nieomylność. I wybrano organ kolegialny, któy stanowił władzę w państwie. Podstawowym elementem władzy kolegialnej jest przyjęcie zasady, że nie można łączyć w jednej ręce władzy ustawodawczej, wykonawczej oraz sądowniczej. Jak dotąd, tylko w tych państwach, gdzie ta zasada jest dochowana, obywatelom żyje się lepiej.
Można doszukiwać się wad w tym systemie, podobnie jak i w każdym innym. Proponuje się różne formy zarządzania państwem - gdzie szczególną rolę przypisuje się osobie prezydenta lub też premiera. Sprawowanie władzy może być twórcze - gdzie ma miejsce rozwój cywilizacyjny społeczeństwa, Może tez zdarzyć się zawłaszczenie władzy - gdzie społeczeństwo jest okradane przez "bandę czworga" - jak określa to Gruby Jasiu z Australii. Może naród okradać sam wymiar niesprawiedliwości - a takie przykłady ujawnił dzisiaj m.in. nasz kolega-bloger Maciej Świrski [1] czy też Karlin [2]. Akurat do tych wypowiedzi dotarłem chwilę temu.
Wczoraj czytałem o konieczności ekshumacji część grobów ważnych osobistości z czasów PRL, których zadaniem jest skrzętne ukrywanie szczątków osób skazanych na wieczne zapomnienie. Jeszcze do niedawna szczątki potajemnie pomordowanych nie były groźne a w warstwie cmentarnych szczątków nie wzbudzały niczyich podejrzeń. Dzisiaj każdy zachowany element organiczny można przypisać konkretnemu człowiekowi, co oznacza, że nawet kości rozwłóczone przez psy i odnalezione po latach można przypisać jednej osobie lub wykluczyć przynależność w obrębie jednego ciała człowieka.
Porównanie DNA z osobami poszukującymi swoich przodków pozwala określić powinowactwo a indentyfikacja szczątków pozwala na wskazanie powdó skazania na śmierć i zapomnienie. Dzisiaj policja wkroczyłą na teren dowodów zbrodni dokonanej przed laty. Podobnie - jak i w Jedwabnem - nagle administracja państwowa wkroczyła brutalnie zacierajac ślady zbrodni.
Jeżeli fakt interwencji policji w obliczu odnalezienia ciała zamordowanego porównamy ze sposobem przebadania wrakowiska sprzed czterech lat - to nazuwa się jeden jedyny wniosek - komuś zależy na zatarciu śladó i uniemożliwieniu identyfikacji oraz rozmiarów znaleziska. Myślę, że warto jest przypomnieć sobie bunt przeciwko władzy, która wiązała się ze zburzeniem Bastylii - co dało początek wielkiej rewolucji przeciwko klasowości społeczeństwa - w którym jedna rupa ludzi żyła ponad stan kosztem części społeczeństwa pozbawionego praw publicznych oraz obywatelskich.
Myślę, że warto zastanowić się, czy nie zachodzą ponownie przesłanki do przypomnienia osobom z "władz", gdzie jest ich miejsce i jakie stoją przed nimi zadania.
[1]
http://szczurbiurowy.salon24.pl/595508,policja-blokuje-prace-ekshumacyjne-niezlomnych-update-19-38
[2]
http://karlin.salon24.pl/595547,policja-kradnie-szczatki-zolnierzy-wykletych
Inne tematy w dziale Polityka
