Wojtek Wojtek
320
BLOG

Powiedziano, że "maszerowali faszyści..."

Wojtek Wojtek Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Dzień 11 listopada został na krótko przed wybuchem II wojny światowej przyjęty dniem święta narodowego Polaków, dniem symbolicznym, którego celem było upamiętnienie wieloletniej walki o przywrócenie suwerenności Polsce, która przez niemal tysiąc lat istniała jako Królestwo Polskie i która została rozgrabiona mocą traktatów między państwami zaborczymi.

Dzień 11 listopada został wybrany jako symboliczna data utworzenia nowego państwa z zachowaniem ciągłości pokoleń. Niestety, w okresie II wojny światowej okupanci niemieccy bardzo rygorystycznie przestrzegali zakazów upamiętniania wszystkiego, co mogłoby świadczyć o niezależności państwa polskiego, które mocą międzynarodowych traktatów odzyskało suwerenność polityczną, ale o odrębność narodową trzeba było jeszcze walczyć zbrojnie.

Od września 1939 roku wszelkie działania przypominające o suwerenności państwa polskiego były tłumione nie tylko przez agresora niemieckiego. W sukurs przyszły szykany partnera układu Ribbentrop-Mołotow - szykany Związku Radzieckiego pod przywództwem Józefa Stalina. Mimo, że podpisał on traktat pokojowy z Adolfem Hitlerem i pod dyktando strony niemieckiej, miał świadomość wojny jego kraju z III Rzeszą A. Hitlera. Jednak interesem Związku Radzieckiego było odłożenie konfliktu zbrojnego na jak najdłuższy okres.

Nie wadziło to restrykcjom na terenie objętym w zarząd po 17 września 1939 roku. Dekretami Józefa Stalina dokonano przejęcia administracji na zajętych terenach z likwidacją "wrogow sowietskowo naroda" i staranie niszczono wszelki potencjalny opór narodu polskiego. Podobnie, jak pod okupacją niemiecką, także i pod zarządem Związku Radzieckiego zakazywano demonstracji polskiej suwerenności. Dotyczyło to także polskiej ludności przesiedlonej w głąb Związku Radzieckiego, czyli na obszary Syberii - której granice w rozumieniu potocznym sięgały najdalszych zakątków tego państwa.

Walka z wszelkimi przejawami polskiej niezależności przeciągnęła się na wiele lat już po zakończeniu II wojny światowej. O ile czczono pamięć Polaków pomordowanych w obozach zagłady zorganizowanych przez Niemców na okupowanym terenie, tak o zbrodni ludobójstwa ze strony najwyższych władz ZSRR mówić nie było wolno. Gdy Polacy wracali z deportacji na wschód, byli w różnym wieku, ale wielu młodych ludzi zdobywało wykształcenie już w wyzwolonej Polsce w granicach z 1945 roku wraz z korektami przebiegu tej granicy szczególnie na jej wschodnim odcinku.

Ci młodzi ludzie często uzupełniali wykształcenie podstawowe na terenie Związku Radzieckiego w czasie zsyłki, ale też i podejmowali naukę na studiach wyższych już w wyzwolonej Polsce i wielu z nich ukrywało lata spędzone na zesłaniu w ZSRR, aby nie podpaść nowej władzy "niepodległego" przecież państwa.

Cenzura czy "urząd bezpieczeństwa" były organami służącymi tuszowaniu prawdy o relacjach polsko-radzieckich. Stąd też nic dziwnego, że po odzyskaniu niepodległości w maju 1945 roku - już po zakończeniu II wojny światowej - wiele elementów tradycji i historii zostało pomijanych. Już nie obchodzono święta odzyskania wolności w dniu 11 listopada, ale świętem państwowym był już 22 lipca na pamiątkę wydania Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w 1944 roku.

Kolejnymi manipulacjami prawdy historycznej było obchodzenie rocznic Rewolucji Październikowej z 1917 roku... z pominięciem prawdy o cudzie Bitwy Warszawskiej z 1920 roku...  Tak oto przez lata kłamliwie przedstawiano historię Polski zdanej na prawdę Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego a Polska Zjednoczona Partia Robotnicza stała się jedyną legalną partią polityczną w Polsce, której Komitet Centralny był ostateczną instancją oceny, co wolno a czego nie wolno mówić, przynajmniej publicznie.

Teraz próbuje się przedstawić polskie święto odrodzenia państwa po latach rozbiorów jako naganną próbę łamania demokracji w państwie, od pewnego czasu polski patriotyzm usiłuje się przedstawić jako "faszyzm"...

I tu pojawia się formalny problem klasyfikacji, co jest faszyzmem a co faszyzmem nie jest. Warto zastanowić się nad definicją faszyzmu -gdzie ponad wszystko stawia się prawo państwowe i wprowadza się zakaz krytykowania państwa. To właśnie jest faszyzm. Owszem, było państwo faszystowskie, gdzie najwyższym prawem było prawo państwowe i obowiązywał zakaz krytyki prawa państwowego i takie właśnie cechy posiadała III Rzesza Niemiecka. Był to jak najbardziej narodowy faszyzm, bo jeszcze dodatkowo podnoszono wyższość rasy niemieckiej. To jest właśnie narodowy socjalizm w myśl doktryny teoretyków Maksa i Engelsa, a zrealizowanych przez Władymira Ilicza Lenina. Państwo Józefa Stalina przejęło w praktyce wszystkie normy obowiązujące w III Rzeszy Niemieckiej - obowiązywało tylko prawo państwowe i był zakaz krytykowania władzy państwowej. Poza tym przestrzegano zasady zwierzchności Związku Radzieckiego i jego przywódczej roli we wszystkich sprawach dotyczących wspólnoty strefy wpływów Związku Radzieckiego.

Warto przypomnieć, że w okresie władzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej o wszelkich sprawach decydowało wąskie grono osób z najwyższego kręgu zarządu tej partii, wszelkie normy obowiązywały wszystkich stosownie do interpretacji wąskiego gremium określanym także jako Plenum PZPR a wszelkie próby krytyki najwyższych władz w państwie kończyły się srogimi karami dla osób dopuszczających się krytyki państwa.

Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk bardzo rygorystycznie oceniał wszelkie publikacje przed ich przedstawieniem szerszemu kręgowi Obywateli - żadna gazeta czy czasopismo, żadna książka nie mogły być przekazane do upowszechnienia bez akceptacji tej "cenzury". Nawet najśmieszniejszy skecz nie mógł być przedstawiony publiczności bez akceptacji tej instytucji. Żadna piosenka czy wiersz nie mogły być zaprezentowane bez wcześniejszego uzgodnienia - co wolno a czego nie wolno powiedzieć.

Teraz polski rząd Beaty Szydło jest krytykowany przez totalną opozycję ze wszystkich stron. I pozostaje bezkarny za swoje - nie zawsze prawdziwe - oskarżenia.

Warto posłuchać, co na ten temat mówi premier rządu - Beata Szydło:



https://youtu.be/WkSvSbO1cVo






Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka