Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski
2386
BLOG

Ludzie zabijają. Nie słowa. Słowa to słowa. A przemoc to przemoc

Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 146

Ani „dożynanie watahy”, nie zabiło asystenta posła PiS. Ani słowa wypowiedziane pod adresem Adamowicza nie zabiły Adamowicza. Zabił go konkretny człowiek. W tym wypadku człowiek szalony.

Szaleniec może zabić, bo ktoś jest krytykowany. Może też zabić, bo ktoś jest chwalony. Albo może zabić, bo o kimś się nic nie mówi. I ze stu innych, jemu tylko znanych powodów. Za śmierć Adamowicza nie odpowiadają, ani jego krytycy, ani jego wielbiciele. Odpowiada morderca.

A ci którzy dziś tak histerycznie wrzeszczą „mowa nienawiści zabija” po obejrzeniu poniższej wypowiedzi z 14 stycznia b.r. zamkną Celińskiego w areszcie? Bo mowa nienawiści! Bo zabija!

image


 A jeśli ktoś rzeczywiście zamachnie się na Kaczyńskiego to wlepią Celińskiemu dożywocie? Bo mowa nienawiści! Bo zabija! I Palikotowi też? Bo kiedyś mówił: „zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż”? Bo mowa nienawiści! Bo zabija! Czy jednak winić, sądzić i ukarać zechcą osobnika, który się ewentualnie zamachnie na Kaczyńskiego czy innego polityka?

Robienie z „mowy nienawiści” pałki retorycznej, która ma uciszyć jednych przez drugich jest zamachem na naszą wolność. Bo to my dostaniemy od jednych albo drugich. Owsiak ma żal, że choć zgłaszał, różne napastliwe wypowiedzi, to nie było skazań. A gdy raz coś chlapnął o posłance Pawłowicz to został skazany. Tak właśnie działa skazywanie za słowa według ogólnych i nieprecyzyjnych zakazów. Na podstawie uznania estetycznego, towarzyskiego, klasowego i ideologicznego.

Granica pomiędzy wolnością słowa i przestępstwem powinna być precyzyjna i obiektywna. Karać za słowa należy tylko tam gdzie: wypowiadający słowa bezpośrednio do odbiorcy ma zamiar i możliwość natychmiast doprowadzić do przemocy. Każde rozszerzenie karalności wypowiedzi poza te granice, pozbawia nas wolności koniecznej do rozwoju demokratycznej społeczności. Jednym przypadkiem skazania za same słowa powinno być wzbudzenie realnej obawy zdrowej i rozsądnej osoby, że fizyczny atak jest rychły i nieuchronny.

Odróżniać należy zachowania które powodują słowa, od znaczenia słów. Propagujący karanie za „mowę nienawiści” jako cudowny lek na skomplikowane zjawiska społeczne często dokonują nadużycia polegającego, na podciąganiu pod „mowę nienawiści” przestępstw, których istotą nie są słowa, a zachowania. Przestępstwa typu krzywoprzysięstwo, szantaż, zdrada (ojczyzny) dokonywane są słowem, ale ich istotą jest zakazany czyn. Więc, gdy ktoś prosi, poleca lub sugeruje grupie osiłków spuszczenie komuś ostrego wpierdolu to organizuje przestępstwo, a nie brzydko czy nienawistnie się wypowiada. We wszelkich sytuacjach, gdzie ktoś kogoś nakłania do przestępstwa problemem są nie słowa, a zachowania, które powodują. Jest to ważne rozróżnienie, które propagatorzy cudownego leku karania za „mowę nienawiści” usiłują wymazać ze świadomości społecznej.

Inna ich manipulacja, to twierdzenia o tym, że „mowa nienawiści” obniża standardy życia publicznego, prowadzi do przemocy. Przyzwolenie na ostre i gwałtowne słowa nie jest przyzwoleniem na przemoc. A pojęcie standardów jest tak subiektywne, że ich ochrona poprzez karanie za słowa automatycznie staje się konfliktem o hegemonię symboliczną i polityczną. Krytyka politycznych nominacji regularnie spotyka się z zarzutem mowy nienawiści.

Nadmiernie dziś u nas rozszerzone granica karania za słowa, dają skutek taki, że Jan Śpiewak odpowiedzialny za nagłośnienie kradzieży zwanej reprywatyzacją, jest prawdopodobnie jedyną osobą w Polsce, dwukrotnie(!) skazaną w związku z reprywatyzacją.

Prawo i zwyczaj są u nas póki co tak restrykcyjne m.in dlatego, ze kapłani histerii i nieracjonalności – polscy inteligenci bez żadnego oparcia w zjawiskach społecznych i danych je opisujących, tworzą mega narracje, oparte o ich własną wyobraźnię. Te fantazmatyczne narracje zazwyczaj mają dwa powtarzające się wątki: społeczeństwo nie dorosło do oczekiwań oraz żeby było dobrze warstwa ta ma dostać kolejne narzędzia do przymuszania niedojrzałego społeczeństwa do właściwych zdaniem inteligencji zachowań.

Już widzę te granciki na nauczanie prokuratury i policji o tym, które symbole są złe i należy za nie karać oraz dotowane uczone rozprawy o tym, czy mieczyk Chrobrego jest symbolem faszystowskim, czy nie jest.

Logika i wolność dawno wzięły rozbrat z zachowaniami naszych polityków. Prezydent Warszawy Trzaskowski twierdzi, że słowny brak akceptacji prowadzi do eksterminacji i nakazał w warszawskich szkołach uczniom zapoznać się z obrazkami takimi jak ten:

image


 Trzaskowski zmyśla i poniża zwolenników wolności słowa (mowa nienawiści?). Mamy prawo wyrażać słowny brak akceptacji. Nie czyni to nas mordercami. Mam prawo nie akceptować zjawisk, decyzji i ludzi. A rozmywanie znaczeń słów i wiązanie ich w rzekomy ciąg przyczynowo-skutkowy od słowa do trumny, to produkowanie pałki dyskursywnej na konkurentów politycznych i inaczej myślących.

Taki zamordystyczny i histeryczny dyskurs przeciw wolności słowa jest konstytutywną częścią mentalnego software inteligencji. W Polsce mamy zwyczaj okładania się trumnami oraz wspinania po trumnach na kolejne szczeble dystynkcji społecznych. Mam nadzieję, że kiedyś tę cmentarno-histeryczną kulturę zastąpimy kulturą racjonalnego myślenia i działania. Bo od erupcji moralnego oburzenia, apeli, listów otwartych, itp. histerii wolałbym kompetentnie zostać poinformowany, o tym:
– co nasza społeczność robi z wychodzącymi na wolność więźniami, u których zdiagnozowano np. schizofrenię?
– jakie wsparcie oni i ich najbliżsi dostają w leczeniu?
– jak nadzór nad nimi sprawuje administracja?

Potem bym się chciał dowiedzieć, czy obowiązujące normy opieki i kontroli nad wychodzącymi z więzienia były wykonane w przypadku mordercy Adamowicza? A jeśli nie to kto i dlaczego ich nie wykonał? A na koniec, chciałbym się dowiedzieć, jak ulepszyć nasz system opieki i nadzoru nad psychicznie chorymi opuszczającymi więzienia.

Wolność i racjonalne myślenie mają w Polsce ogromną przyszłość!

W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo