Kwestia realności zapłaty należnych sum, to sprawa wtórna. Niech sobie tam prawnicy łamią mądre głowy i kroją paragrafy na plasterki, czy iść po całości, czy podnieść tylko sprawę Warszawy. Ich to rzecz i sił za nimi stojących.
Dla mnie sprawa jest jasna, z ludzkiego punktu widzenia, odszkodowania się należą i kropka !
Ponieważ jednak moja osobista moc sprawcza, jest żadna, zanim sprawa zostanie oficjalnie podniesiona i rozstrzygnięta, można chwilę podywagować co znajdzie się w publicznym, medialnym obrocie na obrzeżach procesu.
Wróci na pewno i nagłośniona zostanie kwestia sprawstwa hekatomby IIWŚ, Niemców vs faszystów, masowych mordów, zniszczeń, okupacji kradzieży dzieł sztuki na masową skalę itp.
W ponad 70 lat po wojnie spadnie puder z hitler-synów i hitler-wnuczków, tak pieczołowicie nakładany, przez ludzi Reinharda Gehlena. Skończy się też opowieść o polskich obozach koncentracyjnych, a już samo to, jest wystarczającym argumentem, żeby proces wreszcie zacząć. Za kilka, kilkanaście lat, rzecz cała będzie już tylko śmieszna i media ją zlekceważą.
Teraz jeszcze może to być broń w rozmowach dwustronnych z Panią Merkel, a przy mądrym ustawieniu procesu i lekkim wsparciu Wuja Sama, można zrobić niezły dym.
Nawet jeśli nie wygramy tej sprawy, to Niemcy ją przegrają na pewno.
Dlatego warto !
Zatem chłodna głowa, dobrze przygotowane argumenty prawne i jeszcze lepiej kampania medialna. Trzeba szukać sojuszników, zanim się zacznie, żeby przypomnieć światu o piątej armii IIWS, nieobecnej na Paradzie Zwycięstwa.
Miłego popołudnia
Komentarze