Dziwne to, bo jako żywo od lat ubierają się w szatki technicznych profi bądź to od strony konstrukcji samolotu i działania jego wyposażenia, bądź od strony fotela pilota. Przez lata w zgodnym chórze ułożyli sobie pozornie spójną narrację i przywiązali się do niej, jak do ulubionej zabawki.
Wypominali puszki, parówki, sztuczną mgłę. Zarzucali Biniendzie, że nie miał dokumentacji PLF 101 i w związku z tym wstawił do symulacji niewłaściwe grubości blach i rozstaw elementów konstrukcyjnych, pomimo, że doskonale wiedzieli że celem tamtej symulacji nie było badanie przyczyn katastrofy, a jedynie udowodnienie, że taka brzoza nie mogła uszkodzić skrzydła. Dodatkowo pomijają zupełnie, że Binienda nie dostał na swoje badania funduszy i zrobił je w ramach ćwiczeń ze studentami, stąd pewne uproszczenia.
Ta brzoza o czym pisał już Seawolf, to święty gral w zakonie PB.
Bez obcięcia końcówki skrzydła i pół beczki 6 metrów nad ziemią, nie ma katastrofy, a jest zamach !
Stąd nagonka, czepianie się szczegółów, donosy na Biniendę, jego żonę itp.
Teraz, kiedy coraz więcej osób z odpowiednim cenzusem spoza Polski ma wątpliwości odnośnie prawdziwości raportów Anodiny, Milera i Laska, a jednocześnie w celu stworzenia cyfrowego modelu rozpoczęto profesjonalne skanowanie bliźniaczej 102, zaczyna się próbujący dyskredytować naukowców wrzask, pomówienia i negacja.
Spytam przewrotnie: Co wam to przeszkadza ? Przecież dla was sprawa jest jasna.
Weźcie jednak pod uwagę fakt, że nie wszyscy zgadzają się z waszymi opiniami. Cyfrowy model tej jakości, jaki właśnie powstaje, nie będzie budził żadnych wątpliwości technicznych, odnośnie wytrzymałości poszczególnych elementów, jak i całej konstrukcji.
Będzie go można badać zakładając przeróżne scenariusze zdarzeń, aż do uzyskania efektu porównywalnego z empirią ( tzn sieczką znalezioną na ziemi). Zawsze będzie też można do tych symulacji powrócić, gdyby rozwijające się non stop oprogramowanie dało nowe możliwości.
Będzie wreszcie twardy dowód, więc o co kaman ?
Pozdrawiam
Komentarze