Bronisław Wildstein Bronisław Wildstein
216
BLOG

Odcinek dwudziesty piąty

Bronisław Wildstein Bronisław Wildstein Polityka Obserwuj notkę 18
 Słyszeliśmy o księdzu same dobre rzeczy. Dobre rzeczy – powiedział z namaszczeniem i tajemniczym uśmiechem Baran, umieszczając papierosa w lufce z kości słoniowej. Rozmawiał z Returnem o zmianach, jakich należało dokonać w krakowskich mediach.

Coś taki ponury? – Return zauważył nagle obecność Starca.

Zamknęli sprawę Natana. Księdza Natana Augustyna.

Tak, można było tego oczekiwać – powiedział Return, smętnie kiwając głową.

Niby dlaczego? – Starzec żachnął się. Uświadomił sobie, że jest rozdrażniony. Może powinien przemyśleć to, co powiedział mu Drozd? Może nie kierują nim dobre impulsy? Może to, co brał za pragnienie sprawiedliwości i lojalność wobec nieżyjącego przyjaciela, istotnie jest tylko żądzą zemsty? Może to zło wykorzystuje jego odruchy? Wyrzucał jednak zdania jakby ktoś inny mówił za niego.

Wydaje się, że nadchodzi czas, kiedy trzeba rozliczyć bezpiekę. Dlaczego nie robimy tego? Dlaczego nie wyjaśniamy i osądzamy tego, co zdarzyło się nieomal wczoraj? Zamęczyli człowieka właściwie już w trakcie negocjacji. Jakby chcieli powiedzieć: uważajcie! A my co? Nie zauważamy tego? A może osiągnęli cel? Może uważamy?

Po pierwsze: nie wiesz czy była to bezpieka. To bez sensu. Po co im to morderstwo? – zadumał się Return intensywnie wchłaniając dym papierosa, aby wydmuchnąć go szarą chmurą. Dym wypełniał półmrok piwnicy. Snuł się po jej kolejnych pomieszczeniach, zagraconych pieczarach, pustawych zakamarkach.

To nie była bezpieka – oświadczył nagle Baran. – To znaczy, nie chcę powiedzieć, że nie zrobili tego ludzie związani z resortem. Zrobili to jednak przeciw niemu. Przeciw Kiszczakowi i Jaruzelskiemu. To była prowokacja i Bóg raczy wiedzieć, jak daleko sięgała.

Skąd pan to tak dokładnie wie? I, jeśli pan to wie, a jestem gotów w to uwierzyć, to dlaczego pan tego nie ogłosi? Dlaczego nie ujawni pan wszystkiego, co pomoże znaleźć i ująć morderców? Pan dobrze znał Natana.

Tak. Mógłbym powiedzieć, że przyjaźniłem się z nim – Baran wydmuchnął w zadumie dym. – Moje osobiste zaangażowanie nie zwalnia mnie jednak z obowiązku odpowiedzialności. Jak ksiądz sądzi, po co była ta prowokacja? Żeby storpedować porozumienia Okrągłego Stołu. Teraz, kiedy zbieramy ich owoce, rozróba wokół tego morderstwa byłaby tylko na rękę prowokatorom. Zaczęłaby nakręcać się awantura. Zamiast budować, pogrążylibyśmy się w chaosie. – Baran urwał, jakby wszystko zostało już powiedziane. Pieczołowicie wysypał z lufki do popielniczki resztki papierosa.

Nie rozumiem tych argumentów. Dlaczego postawienie przed sądem morderców z bezpieki miałoby pogrążyć nas w chaosie?

Popatrz! – Return wskazał mu palcem sklepienie piwnicy. Poderwał się ze stołka. Jego gesty rozdzierały sklepienie i wznosiły ponad miasto. Pokazywał teraźniejszość i przyszłość. Wskazywał rozdroże dziejów, przed którymi stoją mieszkańcy. – Nad nami spacerują zwykli ludzie, którzy mogą wreszcie zająć się swoimi sprawami. Właśnie robimy reformę pieniężną. Ludzie są niepewni i oszołomieni, ale pragną stabilności. Ci z aparatu powoli przyzwyczajają się do nowej sytuacji. Zmieniają. Zaczynają robić interesy i włączają w codzienną aktywność, która, siłą rzeczy, działa dla dobra wszystkich. Jeśli teraz zaczniesz wołać o sprawiedliwość, będziesz chciał rozliczyć byłych aparatczyków, to oni zewrą szeregi. A mają jeszcze środki. Kto to jest dziś jeszcze kadra oficerska, kto to jest milicja, którą właśnie przemianowaliśmy na policję? A Rosjanie? Czy nie czekają na to?

Ale w NRD wrze. System zaczyna trzeszczeć w całym pakcie.

No właśnie. Ale jeśli zaczniesz rozliczać... Ludzie są sfrustrowani. Komuna odeszła, a im nie polepszyło się z dnia na dzień. Jeśli zaczniesz mówić o winie, ludzie chętnie znajdą odpowiedzialnych za swoje problemy. Rzucą się do gardeł wszystkim partyjniakom, również tym, którzy robili Okrągły Stół i chcą w Polsce normalności. Przecież jest tylu frustratów, którzy żałują, że skończyła się walka, bo nie potrafią nic. Już wzywają na barykady. Jeśli zaczniesz rozliczać zbrodnie, dołączą do ciebie. Sprawiedliwość już, zakrzykną. Sprawiedliwości za dzień! Za godzinę! Już! Nie chcemy państwa prawa, chcemy sprawiedliwości! – Return krzyczał nieomal. Jego długie ręce budziły i obejmowały tłumy. Baran kiwał głową i lufką stukał do wtóru o krawędź popielniczki. – Chcesz rewolucji?! Chcesz wyprowadzić ludzi na ulice?! Ile ofiar padnie na rzecz tej twojej sprawiedliwości? Ile zniszczenia? I gdzie będzie wtedy ta sprawiedliwość?! Chcesz tego? Ty! Ksiądz! – Ostatnie słowa Return mówił nachylając się nad Starcem, który czuł jego oddech pełen dymu i wilgoci. Pomyślał, że nie rozumie świata. Może tylko współodczuwać. Tylko współczuć i próbować pomóc.

Pierwsze hospicjum dla dzieci założył jeszcze tej jesieni. Po powrocie z Krakowa w kościele długo modlił się za Natana. Może modlił się także za siebie. Wycofał się z Komitetu Obywatelskiego. Prawie przestał czytać gazety. Patrzył w wielkie oczy umierających dzieci. Trzymał ich dłonie. Trwał przy nich, kiedy odchodziły nie rozumiejąc dlaczego tak musi być. On też nie rozumiał, ale starał się z pokorą przyjmować wyroki opatrzności i nie odstępować umierających. Usiłował wcisnąć się w ich bezgraniczną samotność. Rozedrzeć ją. Niekiedy zdawało się mu, że łapiąc go za ramię, próbując przytulić się do niego dziecko czerpało otuchę z jego obecności. Potem, kiedy twarz przed nim sztywniała w zwierzęcym przerażeniu, na moment tracił wiarę. Miał wrażenie, że z każdym z nich obumiera kawałek jego duszy. Niedługo umrze on sam. Ale żył. Organizował fundusze i wolontariuszy. Tworzył kolejne hospicja.

Nie interesował się ustawą lustracyjną ani projektem Instytutu Pamięci Narodowej. Potem przyśnił się mu Natan. Rozmawiali o ekonomii zbawienia. Właściwie mówił ksiądz Augustyn, idąc przed Starcem, który z coraz większym trudem podążał za nim. Postać przyjaciela nikła w ciemności, jego głos, coraz bardziej bełkotliwy, rozmazywał się, aż nagle przewodnik odwrócił się. Tuż, na odległość dłoni Starzec zobaczył pozbawioną oka zniekształconą nie do poznania twarz Natana. Długo dochodził do siebie po przebudzeniu. Potem uświadomił sobie, że wkrótce będzie mógł złożyć podanie o swoje akta. W oparciu o nie, być może, uzyska nowe informacje na temat śmierci księdza Augustyna.

Wezwanie do IPN otrzymał po półtora roku od złożenia podania.

Przeglądał swoje papiery w coraz większym oszołomieniu. W końcu stracił kontrolę nad sypiącymi się z nich bezładnymi informacjami. Wielką torbę skserowanych dokumentów zabrał ze sobą. Spędzał nad nimi godziny kolejnych wieczorów. Porządkował papiery i wspomnienia. Stroniczki donosów potrafiły przywrócić przeszłość.

„23 kwiecień, 1986 roku. Około 14.00 księdza Starca przywiózł z miasta Bogdan Osadzki. Często odwiedza księdza Augustyna. Chyba dowozi mu druki zakazane. Starzec był bardzo podniecony. Poszedł do Augustyna i zamknęli się w zakrystii”. Wracają do niego chwile, które zapomniał ze szczętem. Ich przyjaciela, Filipa Kumaka, wypuścili z więzienia na początku kwietnia. Podejrzenie raka. Konieczność operacji. Sprawa wyglądała tragicznie. Na jego interwencję Alina Margolis załatwiła zabieg i rekonwalescencję w Paryżu. Operacja wyznaczona była na 22 kwietnia. Telefon w Kościele przestał działać, żartowali, że z powodu wymiany baterii podsłuchu. Musiał jechać do znajomych, żeby skontaktować się z Aliną. Wreszcie po paru godzinach usiłowań dodzwonił się. Okazało się, że nie był to nowotwór złośliwy, a operacja udała się nadspodziewanie dobrze. Alina twierdziła, że za parę tygodni Kumak będzie jak nowo narodzony. Starzec był szczęśliwy. Pamiętał zapach roślin wydobywających się z rozmokłej ziemi. Wchłaniał go wychylony niemal do pasa z malucha Osadzkiego. Myślał, że kwiecień może być dobroczynny, a jałową ziemię można użyźnić. Potem rozmawiali o tym z Natanem. Kumak nie wrócił nigdy do Polski i Starzec nie spotkał go więcej. Słyszał, że pracuje jako informatyk w Portland Oregon.

Donos sygnowany był przez Cheruba. To Cherub przekazywał codzienne raporty z życia jego i księdza Augustyna. Byłby pewny, że Cherub to Pastuszek, gdyby nie fakt, że raporty opisywały również to, co robił wikary. Kto inny mógł je w takim razie preparować? Ostatni raport Cheruba, jaki Starzec czytał, pochodził z grudnia 1988 roku. Autor donosił, że ciągle nie wie, jak i gdzie Augustynowi udaje się wymykać niepostrzeżenie i znikać nawet na tydzień. Podejrzewał, że wyjazdy organizuje Starzec, ale zaznaczał, że od niego nic nie potrafi wyciągnąć. Deklarował, że spróbuje wydobyć coś od głównego zainteresowanego, motywując to swoim niepokojem o niego.

Donosicieli było dużo więcej. Szczególną orientacją w sprawach kurii wykazywał się Mentor. Starzec dostał tylko kilka jego raportów. On sam był w nich postacią epizodyczną, raczej elementem tła. Obszar zainteresowania Mentora w sposób oczywisty lokował się powyżej sfery, w której funkcjonował Starzec. Nic dziwnego, że pojawiał się w nich tylko w trakcie spotkań z ważniejszymi postaciami kurii. Był również wymieniony w blisko dwudziestostronicowym opracowaniu Mentora poświęconym Kościołowi krakowskiemu, które z jednej strony miało charakter analitycznego szkicu, z drugiej stanowiło polityczne memorandum. Autor proponował złożoną politykę popierania pewnych postaci i środowisk, a zwalczania innych. Sugerował, które postacie można „przekonać do działań konstruktywnych”, a które można zmarginalizować. Jednym z czarnych charakterów był ksiądz Augustyn. Starzec występował jako uzależniony od niego psychicznie wykonawca.

Wyjątkowo aktywnie i obficie opisywał życie krakowskiego Kościoła, a także funkcjonowanie „Przeglądu Katolickiego” agent o pseudonimie Aleksy. Większość donosów od Cheruba przejmował major, potem podpułkownik Edward Zadra. Ostatecznym odbiorcą raportów Mentora był podpułkownik Albin Nowak.

Starzec wystąpił o odtajnienie pseudonimów agentów. Znowu, po ponad roku, wraz z kolejną porcją materiałów dostał nazwiska kilku tajnych współpracowników. Cherub był pseudonimem Pastuszka. Aleksym okazał się ksiądz Bohdan Drozd. „...Czy to, co braliśmy za odruch miłości, nie jest żądzą zemsty?” – przypomniał sobie Starzec. Gest ucina rozmowę. Postać w siedzibie kurii na placu Franciszkańskim onieśmiela. Drozd mógł onieśmielać. Znacząca osoba, popularna również ze względu na działalność publicystyczną, walkę z nietolerancją i na rzecz wprowadzenia w Polsce posoborowych zasad. Starzec poczuł zmęczenie.

Mentor nie został rozszyfrowany. Starzec usiłował rozmawiać z IPN-owskim archiwistą, z którym zdążył się już niemal zaprzyjaźnić, ale tym razem nie potrafił niczego wskórać.

Nie mogę rzucać bezpodstawnych oskarżeń, ksiądz powinien wiedzieć o tym najlepiej – powiedział twardo urzędnik. – Tak, są podejrzenia, ale to jeszcze mało, żeby coś oficjalnie rozgłaszać. To wyjątkowo śliska i poważna sprawa – oświadczył i nie powiedział już nic więcej.

Znowu hospicja i duszpasterskie zajęcia pochłonęły Starca. Może dał się im porwać, aby zdystansować się do sprawy, przemyśleć, co i jak powinien zrobić, bo było dla niego oczywiste, że musi znaleźć Pastuszka i raz jeszcze zwrócić się do przełożonych o podjęcie sprawy zabójstwa księdza Augustyna. Nie zastanawiał się długo. Zanim jeszcze pojawiły się artykuły, doszło do niego, że Kościół angażuje się w budowę pierwszej w Polsce i pierwszej na taką skalę w Europie fabryki syntetycznej krwi. Reprezentantem Kościoła w tym przedsięwzięciu i członkiem rady nadzorczej był biskup Korytko, a do zarządu trafił ksiądz Pastuszek. W konsorcjum udziałowcem był Instytut Kultury Katolickiej, którego sekretarzem był – jak Starzec dowiedział się właśnie – również ksiądz Pastuszek. Intensywne przeglądanie papierów Instytutu przyniosło owoce. Stałym współpracownikiem jako konsultant i większościowy udziałowiec firmy Wschód – Zachód był w nim prawnik Edward Zadra.

 

Koniec rozdziału jedenastego 

 

"DOLINA NICOŚCI" JUŻ W KSIĘGARNIACH! Wierzę, że kolejne odcinki powieści będą zaczynem gorącej dyskusji. Liczę na Was, na Wasze uwagi i oceny. Proponuję Wam również zabawę. Zainteresowani mogą kontynuować powieść na własną rękę. Będą odgadywać intencje autora, a może tworzyć dla nich interesujące uzupełnienie, albo ważny kontrapunkt. Dla najciekawszych wypowiedzi przewidziane są symboliczne nagrody.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka