dorola dorola
883
BLOG

Z dedykacją dla pana profesorki Bralczyka od pana przedszkolanki

dorola dorola Polityka Obserwuj notkę 13

 Pamiętam, jak kilka lat temu wybuchła dyskusja na temat pana, który postanowił zostać przedszkolankiem. Dyskusja dotyczyła głównie tego, jak też pan przedszkolanka ma się właściwie nazywać, skoro „przedszkolak” odpada, a przedszkolanka to rodzaj żeński.

Nie wiem, czym się sprawa zakończyła, czy pan się poddał, czy do tej pory bawi i wychowuje nasze dzieci, ku chwale Ojczyzny. Nie wiem też, jak koniec końców został nazwany ani czy nazwa się przyjęła.

Wtedy ta sytuacja raczej mnie bawiła i sama zastanawiałam się, jak najlepiej określić faceta, który realizuje się w zawodzie wychowawcy przedszkolnego.

Od tamtego wydarzenia minęło jednak trochę czasu, a mnie ubyło powodów do śmiechu. Okazało się bowiem, że o ile mężczyzna zamierza uprawiać zawód tradycyjnie uważany za tzw. „kobiecy”, natychmiast trzeba go w tym zawodzie zaklasyfikować stosownie do płci, kiedy jednak kobieta uprawia zawód, bądź osiąga jakieś stanowisko, wcale nie znowu jakieś wybitnie, li i jedynie „męskie”, o tyle domaganie się właściwego – z gramatycznego punktu widzenia- dla rodzaju określenia tegoż stanowi- ha! „gwałt na języku”.

Reansumując, gwałcimy język nazywając mężczyznę rzeczownikiem rodzaju żeńskiego, i gwałcimy język, nazywając kobietę rzeczownikiem rodzaju żeńskiego.

Przy czym dość zabawne, że gwałt ma miejsce w wypadku takich rzeczowników jak „prezes, doktor, profesor, minister, mecenas, architekt, premier, pilot, kapitan, prezydent”, ostatnio nawet okazało się, o czym ani ja, ani poseł Hoffman nie mieliśmy zielonego pojęcia, że i „posłanka” do tych dziwów się zalicza.

W wypadku natomiast takich zawodów jak „salowa, pielęgniarka, nauczycielka, sprzątaczka, urzędniczka, sprzedawczyni, stewardessa, kelnerka, przedszkolanka” gwałtu żadnego nie ma, ino czysta miłość nieskalana.

 

Tymczasem to, co różni te dwa ciągi przykładów, to prestiż i pieniądze, oraz fakt, że o ile możemy sobie poczytać pozytywistyczne nowelki o umierających na suchoty praczkach czy służących, o tyle nic tam nie było o pilotkach, kapitankach czy premierkach.

Czasy się jednak zmieniają, praczki w przyrodzie nie występują, w każdym razie o wiele rzadziej niż chociażby ministerski czy profesorki.

Tak więc nie tyle gwałtem jest dostosowywanie języka do zmian, ile- na wprost wyrażoną potrzebę- odmawianie kobietom prawa do gramatyki…..

Rola zaś językoznawców, wreszcie przydatnych ogółowi społeczeństwa, powinna polegać na udzieleniu pomocy przy prawidłowym i sensownym znajdowaniu odpowiednich form gramatycznych, nie zaś na pouczaniu, że są tacy, którzy mogą się określać w zgodzie z gramatyką języka polskiego i takie, które powinny się cieszyć, że w ogóle mogą robić to, co facet, bo jak sama nazwa wskazuje, najwyraźniej nie powinny.

 

Swoją drogą, dość oczywistym jest, że jeśli człowiek jest w miarę kulturalny i jako tako obyty, z czystej uprzejmości, życzliwości i szacunku dla drugiego człowieka, będzie się do interlokutora zwracał tak, jak interlokutor sobie tego życzy, tak go też będzie określał.

Mówienie do zakonnika per „ojciec”, czy zwracanie się do księdza w zwyczajowej formułce „proszę księdza” nie oznacza przecież, że ja o cokolwiek proszę czy też mam stado ojców w każdym klasztorze. Polska tytułomania, która każe zwracać się do wicepremiera sprzed 10-lat, po dwóch miesiącach pełnienia urzędu per „panie premierze”, a każdego docenta dopieszczać „naukowym” tytułem, nie jest jak widać wstanie przełknąć całkiem zrozumiałej, gramatycznej formy odmiany zawodu, jeśli ten zawód bądź funkcję pełni kobieta.

Polska osławiona, mityczna szarmanckość wobec kobiet nie potrafi uszanować faktu, że istnieją rzeczowniki rodzaju żeńskiego, więc jeśli zachodzi taka potrzeba, można dostosować rzeczownik zgodnie z rodzajem.

 

Trudno, najwyraźniej ani kultura, ani życzliwość, ani logika nie są domeną protestujących przeciwko „żeńskim końcówkom”. Ich sprawa, ostatecznie takie zawody jak „pisarka, malarka, poetka” przyjęły się już dawno, bo i dawno kobiety taką działalność uprawiają.

Zaś „królowa, caryca , papieżyca” sprawdzają się od wieków, przez dziś, ku niedalekiej przyszłości;)

 

 

dorola
O mnie dorola

włażę między wrony, ale nie kraczę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka