Dorota Kania Dorota Kania
3644
BLOG

Michnik, przyjaciel Urbana i poczet komunistycznych satrapów

Dorota Kania Dorota Kania Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Wywiad Jerzego Urbana, którego udzielił wraz z żoną Małgorzatą Daniszewską „Gazecie Wyborczej”, świadczy o całkowitym upadku dziennika Adama Michnika. Jeżeli ktokolwiek się łudził, że „Wyborcza” jest gazetą dla intelektualistów, którzy mają wyznaczać trendy i kierunki polityczne, to po wywiadzie z komunistycznym satyrem musi swoje przekonanie wyrzucić na śmietnik.

Ciekawe, jak się czują dziennikarze i publicyści „Gazety Wyborczej”, którzy jeszcze niedawno bardzo krytycznie wypowiadali się o Urbanie i o jego działalności. Zapewne się tego nie dowiemy, natomiast znamienne jest to, że wywiadu nie przeprowadził nikt „ważny” w „GW” – zrobił go mało rozpoznawalny Grzegorz Wysocki, który wcześniej zajmował się głównie pisaniem o książkach i rozmowami z pisarzami. „Czujność rewolucyjną” zaczął wykazywać po przejściu do „Gazety Wyborczej” dwa lata temu, o czym można się przekonać, czytając jego felietony. Wywiad z Urbanem jest przeprowadzony w taki sposób, że albo Grzegorz Wysocki nie zna realiów III RP (o co go raczej nie można podejrzewać), albo celowo ich nie uwzględnia i nie zadaje niewygodnych pytań.

Naczelny „Wyborczej” już się nie wstydzi

Jerzy Urban w wywiadzie kłamie i manipuluje, co jest jego drugą naturą od dziesiątków lat. Na przykład umniejsza swoją rolę jako szefa Radiokomitetu, którym był od kwietnia 1989 r. do września 1989 r., czyli w najbardziej kluczowych miesiącach, gdy odbyły się wybory i gdy styl propagandy „Goebbelsa stanu wojennego” (jak nazywano Urbana) odgrywał kluczową rolę. Podobnie było w przypadku zabójstwa ks. Sylwestra Zycha, kiedy na polecenie Urbana powstał skandaliczny materiał w TVP, co ujawnił Robert Kaczmarek w swoim filmie pt. „Zwłoki nieznane”.

To, że wywiad z człowiekiem, który powinien być skazany na publiczny ostracyzm, ukazuje się w gazecie Adama Michnika, potwierdza, że ich związki są nadal bardzo silne. Teraz Michnik się nie wstydzi jak niemal 30 lat temu, gdy ukradkiem wsiadał do samochodu Urbana, w którym była już Monika Olejnik, a co sfilmowali Jacek Kurski i Piotr Semka (ta scena ukazała się w programie „Refleks” 13 grudnia 1991 r.). I tylko nie wiadomo, kiedy narodził się ten knajacko-resortowy sojusz. Być może kluczową rolę w historii tej znajomości odgrywa Hipolit Starszak, którego nazwisko nie pada w wywiadzie.

Dialogi Michnika z SB

W znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentach w sprawie rozpracowania operacyjnego „Gniazdo” znajduje się bardzo ciekawy dokument dotyczący Adama Michnika. Jest to notatka służbowa z przeprowadzonej w czerwcu 1974 r. rozmowy oficerów SB z przyszłym szefem „Gazety Wyborczej”. Do spotkania doszło w barze Na Rozdrożu, położonym nieopodal mieszkania Adama Michnika w al. Przyjaciół, niedaleko Łazienek Królewskich (w tej prestiżowej części Warszawy po wojnie mieszkania dostali komuniści – jak rodzice Michnika i funkcjonariusze komunistycznej bezpieki). Rozmowa z Adamem Michnikiem została przeprowadzona 21 czerwca 1974 r. Wzięli w niej udział naczelnik III Wydziału Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej ppłk Andrzej Maj oraz ppor. Marian Kuleta.

„Po złożeniu przez nas gratulacji A. Michnikowi z racji ukończenia studiów na Uniwersytecie Poznańskim im. A. Mickiewicza jednocześnie spytaliśmy, jakie są plany na najbliższą przyszłość i czy wiąże je z kontynuowaniem dalszej nauki (chodzi o podjęcie dalszych studiów doktoranckich). A. Michnik był bardzo zadowolony z naszych gratulacji i wyraził swoje uznanie pod adresem SB za nieprzeszkadzanie w kontynuacji i ukończeniu studiów” – czytamy w notatce sporządzonej przez SB.

W tym czasie w Biurze Śledczym MSW na kierowniczym stanowisku pracował już Hipolit Starszak, późniejszy partner biznesowy Jerzego Urbana. Michnik nigdy nie podjął tego tematu publicznie, na próżno szukać też wzmianki na ten temat w jego „Dziełach wybranych”. Za to naczelny „Gazety Wyborczej” był przeciwnikiem lustracji, funkcjonariusze SB zaś byli traktowani przez tę gazetę nadzwyczaj łagodnie.

Manipulacje

Z wywiadu z Urbanem nie można się dowiedzieć, skąd wziął się na rynku tygodnik „Nie” i dlaczego Urban wszedł w spółkę z Hipolitem Starszakiem, funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, absolwentem kursu KGB w Moskwie, szefem Biura Śledczego MSW i prokuratorem. Był on zaufanym człowiekiem Czesława Kiszczaka – to jego ludzie preparowali informacje m.in. w sprawie księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka. To właśnie w brukowym tygodniku „Nie” ukazywało się najwięcej wrzutek wskazujących na to, że pochodzą od służb specjalnych.

Z nielegalnych źródeł czerpał także miesięcznik „Zły”, którego wydawcą była Małgorzata Daniszewska, żona Jerzego Urbana, i który epatował okrucieństwem – na okładkach i w środku pisma ukazywały się zdjęcia ofiar (ostatecznie w 2000 r. główny dystrybutor miesięcznika, firma Ruch SA, zerwał umowę z miesięcznikiem, na skutek czego przestał on być wydawany).

Z wywiadu z Urbanem i Daniszewską w „Gazecie Wyborczej” tego się jednak państwo nie dowiedzą, jest tam natomiast informacja, że Daniszewska (która posługuje się podobnie jak jej mąż rynsztokowym językiem) jest wydawczynią „Art & Business”, które reklamuje się jako pismo kierowane „do osób zainteresowanych sztuką, dobrami luksusowymi, których wartości oscylują wokół piękna, komfortu, wysokiej jakości życia i dobrego smaku”.

Największy wróg

Urban przez lata na łamach „Nie” w swoim knajackim stylu wmawiał Polakom, że „czarni” (czyli księża katoliccy i wierni) niczym nie różnią się od „czerwonych” (czyli komunistów). To Urban i jego przyjaciele z bezpieki wiedzieli, że aby zwalczyć polski patriotyzm, trzeba najpierw rozprawić się z Kościołem. Dlatego nie zdziwiła mnie obecność Urbana na premierze „Kleru”, podobnie jak nagonka na Kościół uprawiana od lat przez „Gazetę Wyborczą”.

To, że Urban mówi, jak mają postępować aktywiści LGBT („Popieram demolkę i profanacje i namawiam do większego radykalizmu. Moje rady dla ruchu LGBT: dopierdalajcie katolikom! Dopierdalajcie nacjonalistom! Dopierdalajcie biało-czerwonym!”), jest kontynuacją linii tygodnika „Nie”, który od samego początku walczył z Kościołem.

To za kadencji zastępcy prokuratora generalnego PRL Hipolita Starszaka nie wyjaśniono, kto przyczynił się do śmierci walczących o wolność i wiarę księży: Stefana Niedzielaka, Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca. Ich zabójców nigdy nie znaleziono, a śledztwa – według powszechnego przekonania – były tuszowane. A później, gdy esbek Hipolit Starszak był już biznesmenem, na łamach „Nie” ukazywały się teksty na temat zamordowanych księży. Mieszały się w nich prawda z ordynarnym kłamstwem – wykorzystywano wiedzę ze śledztw, dodając zupełnie nieprawdziwe historie. Urban ze Starszakiem, którzy chcieli być kreatorami nowego ładu medialnego, zostali jedynie twórcami ściekowego tygodnika, kupowanego przez ludzi, którym Urban i Starszak byli ideowo bliscy.

Zamieszczenie na okładce zapowiedzi wywiadu z Urbanem, opatrzonego tytułem „Wielka spowiedź skandalisty”, stanowi domknięcie systemu – wcześniej w „GW” ukazały się wywiady z gen. Wojciechem Jaruzelskim („Jak Jaruzelski został premierem” – Adam Michnik, Paweł Smoleński) i z gen. Czesławem Kiszczakiem („Pożegnanie z bronią” – Agnieszka Kublik i Monika Olejnik rozmawiały z Kiszczakiem i Michnikiem), więc teraz zapewne redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” uznał, że czas na dopełnienie ligi satrapów i ich popleczników. A stary satyr chce przekierować dyskurs publiczny (także za pomocą mediów społecznościowych, w których jest bardzo aktywny) na neomarksizm, co zresztą robi od dłuższego czasu, podobnie jak „Gazeta Wyborcza”.


Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura