Dorota Kania Dorota Kania
1112
BLOG

Wyklęci, Niezłomni, Nieśmiertelni

Dorota Kania Dorota Kania Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Dziesięć lat temu został ustanowiony Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To święto zawdzięczamy niezwykłej determinacji środowisk patriotycznych, zwieńczonej działaniami prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz prezesa IPN Janusza Kurtyki.

Musiało minąć 20 lat III RP, by bohaterowie narodowi doczekali się swojego święta. Musiały minąć 23 lata od okrągłostołowego sojuszu, by prof. Krzysztof Szwagrzyk mógł razem ze swoim zespołem wkroczyć na Łączkę i żmudnie poszukiwać szczątków żołnierzy drugiej konspiracji. Z jednej strony smutne to konstatacje, ale z drugiej – jest tu wyraźny pozytyw: powtarza się stara prawda, że kropla drąży skałę i nie warto się poddawać. Nawet wtedy, gdy wydaje się, że gaśnie wszelka nadzieja.

„Bandyci” z AK i NSZ

„Wystawę oto macie dziś, skoro najlepszą bronią pamięć. I groźna tej wystawy myśl – że wolnych ludzi nic nie złamie” – ten fragment piosenki autorstwa Leszka Czajkowskiego, powstałej w związku z wystawą poświęconą żołnierzom podziemia niepodległościowego, najlepiej odpowiada na pytanie, dlaczego mimo upływu lat „patriotyczni szaleńcy” upominali się o tych, którzy ginęli w kazamatach bezpieki, a ślad miał po nich zaginąć wraz z rzuceniem ich ciał do bezimiennych dołów śmierci.

Od początku lat 90. Liga Republikańska jeździła po Polsce z wystawą poświęconą żołnierzom drugiej konspiracji i odkłamywała historię najnowszą. Być może komuś wyda się to dzisiaj niepojęte, ale wówczas stały jeszcze pomniki poświęcone Armii Czerwonej czy Milicji Obywatelskiej, na których można było odnaleźć napisy typu: „Poległym w walkach z bandytami z AK”. Na wystawie „Żołnierze Wyklęci” były prezentowane zdjęcia bohaterów podziemia niepodległościowego, które wówczas było traktowane przez niemal wszystkie media jako nikomu niepotrzebny fragment historii. A członkowie Ligi Republikańskiej byli przedstawiani jako mało poważni zadymiarze. „Gazeta Wyborcza”, która wówczas miała monopol na prawdę, tropiła poczynania działaczy Ligi.

Dlaczego „Wyborcza” wzięła na celownik działaczy Ligi Republikańskiej, a komuniści domagali się delegalizacji tego ugrupowania? Odpowiedź jest prosta: zbyt wiele resortowych dzieci stanowiło wówczas o Polsce, by można było pozwolić na istnienie antykomunistycznego ugrupowania.

Chwała za niepodległość zmarłym

Przywracanie pamięci nie było łatwe – najlepszym przykładem jest historia powstania Muzeum Powstania Warszawskiego. Przez lata rządów kolejnych prezydentów Warszawy sypały się jedynie obietnice bez pokrycia i zawsze było jakieś „ale”: nie można było znaleźć odpowiedniej lokalizacji, nie było pieniędzy, nie było ludzi do przeprowadzenia projektu.

Dziś już wiadomo, dlaczego był taki opór, by upamiętnić powstańców – jednym z powodów były ich powojenne losy. Bo przecież zaraz zaczną padać pytania, co się z nimi stało po wojnie, i zaraz po tym zacznie się ujawnianie nazwisk ludzi z komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Lepiej więc nic nie robić, nic nie budować i tak sprawę zostawić. Na szczęście to się nie udało.

Muzeum powstało dopiero wówczas, gdy prezydentem Warszawy został prof. Lech Kaczyński – upamiętnienie powstańców i budowa muzeum były jednym z priorytetów jego prezydentury. W pamięć wielu warszawiaków (i nie tylko) wrył się koncert zorganizowany w 2004 r. przez prezydenta Kaczyńskiego na pl. Zamkowym w Warszawie. Po raz pierwszy obchodom rocznicy wybuchu powstania nadano tak wysoką rangę. Na warszawskiej Starówce zgromadziły się tłumy, a transmisja TVP z tej uroczystości osiągnęła rekordy oglądalności.

Kolejnym etapem przywracania pamięci był okres sprawowania urzędu prezydenta RP przez prof. Lecha Kaczyńskiego. Żołnierze Wyklęci byli honorowani wyższymi stopniami wojskowymi i odznaczeniami – także pośmiertnie. Prezydent Lech Kaczyński oraz ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka jeździli po Polsce i uczestniczyli w uroczystościach, które były związane z żołnierzami niepodległościowego podziemia – odsłaniali pomniki, byli w miejscach kaźni, honorowali tych, którzy pomagali żołnierzom walczącym o wolność, chociaż wszystko wskazywało na to, że ta walka była skazana na niepowodzenie.

Przez lata okazało się, że mimo różnorakich przeciwności ludzie dobrej woli są niemal wszędzie. W historii przywracania pamięci Żołnierzy Wyklętych mam także swój maleńki udział. Jest on związany z willą Jasny Dom w warszawskim Ursusie. Przedwojenna kamienica została odzyskana przez spadkobierczynię przedwojennych właścicieli – wówczas okazało się, że w piwnicach są napisy świadczące o tym, że mogło tam być więzienie. Był tam wyryty m.in. napis „Bolesław Piasecki”. Byłam tam, gdyż zbierałam materiały do tekstu, który ukazał się w 1999 r. w „Życiu” – był to jeden z pierwszych reportaży o willi przy ul. Świerszcza.

Zaraz po tej publikacji zgłosiły się do mnie osoby, które były tam więzione, a ja te kontakty przekazałam do IPN. Wkrótce okazało się, że willa Jasny Dom po wojnie miała swoją ponurą historię. W styczniu 1945 r. mieściła się tam siedziba Głównego Zarządu Informacji Naczelnego Dowództwa Ludowego Wojska Polskiego, a mieszkająca w willi rodzina Kasperkiewiczów została zmuszona z dnia na dzień do jej opuszczenia. Funkcjonariusze przejęli budynek – na wyższych piętrach zrobiono pokoje przesłuchań, piwnice przeznaczono na więzienne cele. Od lutego do października 1945 r. w budynku więziono i katowano ponad tysiąc osób, wśród których było wielu żołnierzy Armii Krajowej. Osoby przesłuchiwane i torturowane w willi przy ul. Świerszcza trafiały m.in. do obozu NKWD w Rembertowie.

Idziemy po swoich

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych został ustanowiony 12 lat po powstaniu Instytutu Pamięci Narodowej. Opór, jaki temu towarzyszył, pokazuje, jak silne były wpływy post­komunistów.

W 2009 r. organizacje kombatanckie skupione wokół Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie (reprezentującego organizacje: Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej), wsparte przez opolskie władze samorządowe, zwróciły się o ustanowienie 1 marca Dniem Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia. 1 marca 1951 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie zostali zamordowani Łukasz Ciepliński, komendant IV Zarządu Zrzeszenia WiN, oraz jego towarzysze: Mieczysław Kawalec, Józef Batory, Adam Lazarowicz, Franciszek Błażej, Karol Chmiel i Józef Rzepka. Ich ciała zostały pogrzebane na Łączce – miejscu na Powązkach Wojskowych, które przez lata było zarośnięte chwastami i na którym składowano śmieci.

Pisząc i mówiąc o Wyklętych, koniecznie trzeba wspomnieć człowieka, którego nazwisko – jak powiedział na pogrzebie Danuty Siedzikówny „Inki” prezydent Andrzej Duda – zapisze się złotymi zgłoskami na kartach polskiej historii. To człowiek, który na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu odnalazł szczątki zamordowanych żołnierzy przez Informację Wojskową, a później w różnych miejscach Polski odnajdywał tych, którzy nigdy nie mieli być odnalezieni. To oczywiście prof. Krzysztof Szwagrzyk, obecnie zastępca prezesa IPN, który za swoją tytaniczną pracę zapłacił ogromną cenę. Mimo to nadal szuka naszych bohaterów.

Bo przecież – jak czytamy na profilu na Facebooku Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN – powracamy po swoich:

„Dlaczego szukamy? Odpowiedź jest prosta: nie możemy zostawić nikogo na polu bitwy! Misją Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN jest odnalezienie i identyfikacja ofiar systemów totalitarnych i czystek etnicznych”. 


https://www.youtube.com/channel/UCMrVl0BayeHHj1JPjEBJiYw

Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka