Bardziej dosadnego sposobu na pokazanie co się o kimś myśli już chyba nie ma.
Na organizowaną przez siebię imprezę- promocję swojej prywatnej telewizji należy zaprosić tysiące ludzi, biskupa, kierownictwo obu największych partii opozycyjnych i zrobić z tego wydarzenia główny punkt długotrwałej kampanii poparcia.
Po czym najnormalniej w świecie nie pojawić się, tłumacząc się koniecznością dotrzymania wcześniejszych ustaleń.
Piękne.
Tadeusz Rydzyk podczas gdy w sprawie jego telewizji odbywa się manifestacja w Warszawie, przebywa razem ze swoim ministrem finansów J.Królem w USA. Czy tam jest może większa demonstracja niż w Polsce, czy może T.Rydzyk ma spotkanie z rządem USA w sprawie nacisków na KRRiT?
Nie. Jest to cykl normalnych spotkan z Polonią polegającym na jak najkrótszym ostrzyżeniu tejże z funduszy, czyli "kasa misiu, kasa".
T.Rydzyk może mówić co chce, ale czyny świadczą o tym, co jest dla niego najważniejsze i nie są to bynajmniej ludzie.
Ciekawy jestem, czy ktoś z ludzi obecnych na demonstracji zdaje sobie sprawę, że walczy o prywatny biznes człowieka, któremu nawet nie chciało się przylecieć na ten jeden dzień z Chicago do Warszawy?
Inne tematy w dziale Polityka