Czar wyborczy prysł, rządzący nie pamiętają już, jaki mają program. Panuje cisza, co jakiś czas przerywana a to spaleniem auta pani minister, a to informacją o chęci powrotu jednego z bogatszych polskich emigrantów. Rząd pracuje, pewnie intensywnie, bo premier nie udziela się tak jak J. Kaczyński w radio i telewizji. W końcu mógłby przyjść do polskiego radia i przekazać wieści dla Polaków, póki jeszcze mamy radio publiczne, bo mają zlikwidować abonament. Wiadomości stają się nudne jak za czasów PRL-u. Rząd rządzi ma plan. Opozycja PiS, jest zła a oni dobrzy. Ostatnio tą nudę przerwała relacja z „nieoczekiwanej gospodarskiej wizyty” premiera Donalda Tuska w kopalni, premier stwierdził:
Zwracając się do górników premier zaznaczył, że węgiel kamienny jest bardzo ważnym surowcem energetycznym dla naszego kraju. – Mam ambitny zamiar, by z polskiego węgla zrobić w dużo większym stopniu niż do tej pory, gwarancję polskiego bezpieczeństwa energetycznego – dodał. Odnosząc się do spotkania z pracującymi pod ziemią górnikami Donald Tusk powiedział, że każdemu rządzącemu przynajmniej raz na jakiś czas przydaje się zjechać na dół i zobaczyć, jak w rzeczywistości wygląda ta wyjątkowo ciężka praca. - Sam przez wiele lat pracowałem w ciężkich i ryzykownych warunkach, ale to szybko ucieka z pamięci. Dzisiejsze spotkanie ma dla mnie edukacyjny i wychowawczy wymiar – podkreślił szef rządu. Prezes Rady Ministrów pytany o kwestie emerytur pomostowych podkreślił, że jego rząd nie kwestionuje tego, iż górnicy powinni być nimi objęci.
Tego samego dnia 3.12.07, w dniu Barbórki, nieplanowaną wizytę miał wicepremier Grzegorza Schetyna w Lubinie w kopalni miedzi. Wicepremier na spotkaniu z kierownictwem spółki oraz kolektywem zakładowym stwierdził, że:
Mam nadzieję, że zakładana w tegorocznym planie technicznym produkcja - 500 tys. ton miedzi elektrolitycznej i zysk wielkości 3 mld 682 mln zł - zostaną osiągnięte.
Górnikom należy życzyć powodzenia i realizacji co najmniej 150% normy!
Inną ciekawą informacją, było redagowanie najbliższej proletariatowi i ludowi miast i wsi gazety FAKT przez polskiego premiera. Na stronach PO, czytamy: Szef rządu powiedział, że w redagowanym przez niego wydaniu „Faktu” będzie można przeczytać o kilku bardzo ważnych sprawach.
Premier dodał między innymi, że:
Być może od jutra uda się uruchomić pewien nowy typ myślenia, że na przykład starszy człowiek w pracy może być lepszym pracownikiem na analogicznym stanowisku niż ktoś dwudziestopięcioletni lub trzydziestoletni.
To co, dyskryminujmy teraz młodych?
My tu gadu, gadu. A zadłużenie polski wynosi już ponad 112 mld euro, czyli coś koło 500 mld PLN, a firm polskich spada. Co nie przeszkadza premierowi D. Tuskowi, złożyć kolejną, tym razem barbórkową, obietnicę utrzymania przywilejów emerytalnych dla górników, na wspomnianej gospodarskiej wizycie. 25 lat utrzymania emerytur pomostowych kosztować nas będzie 85 mld złotych. Nie dawno, Z. Chlebowski znalazł 84 mld oszczędności budżetowych w kwotach przeznaczonych na utrzymanie armii urzędników, a także prezydenta RP. Kwota 84 mld ma być przeznaczona na podwyżki dla nauczycieli. Premier zaczął latać biznes klasą rejsową, zaś niebawem prezydent będzie jeździł rowerem, bo posłowie PO „w ramach rewanżu”, coraz ochoczo odbierają kancelarii prezydenta RP środki na jej utrzymanie.
Szlag mnie trafia, że kolejna ekipa rządowa, zamiast zająć się strukturalną reformą finansów, zaczyna swoje urzędowanie od realizacji życzeń, roszczeń kolejnych grup zawodowych. Platforma Obywatelska naobiecywała wiele swoim wyborcom i te żądania teraz spełnia. Szkoda tylko, że zaczęła od najprostszej metody: rozdawnictwa pieniędzy.
Kolejne rządy solidarnościowe corocznie zwiększają zadłużenie naszego kraju, żaden rząd nie odważył się spróbować, dokonać realnego „cudu” - zreformowania kosztów utrzymania sektora publicznego. Może z wyjątkiem rządu J. Buzka, który wprowadził kasy chorych, reformę emerytalną i 16 województw. Miało być 12-ście, ale nie wyszło, kasy zlikwidował następny rząd. Kolejne rządy nie potrafią wyrwać się z PRL-u i odłączyć nam wszelkiej maści „kroplówki” społeczne, dać nam „wędki”. Pamiętacie szał masowego zakładania sklepów i kramów w latach dziewięćdziesiątych? Na zasadach ustawionych przez M.F. Rakowskiego. Potem było już coraz ... śmieszniej, jedynie śmieszniej.
W 2008 gospodarce już nie będzie tak pięknie. Ekonomiści twierdzą, że dobre czasy mijają. PKB już nie będzie tak szybko rósł, zmaleje ilość wpływów z podatków. Za roszczeniami górników podążą inne grupy zawodowe, nie będzie, z czego brać pieniędzy, z czego przerzucać pieniędzy (tak jak przerzucono pieniądze ze środków na rozwój infrastruktury ściany wschodniej na wsparcie miast EURO 2012, największych miast Polski). Pobijemy nowy rekord zadłużenia. Jedynie, co nam zostaje, to czekać na platformerski budżet na rok 2009. Wtedy rząd nie będzie mógł zwalić budżetu na poprzedników. Jedynie co nam zostaje, to czekać na cud, bo wizyty gospodarskie i nakłanianie do pracy już mogą nie wystarczyć.
PS. Cytaty zaczerpnąłem z www.platforma.org .
Inne tematy w dziale Polityka