Przyszłoroczny budżet obronny Japonii po raz kolejny wzrośnie o całkiem pokaźną sumę. W roku budżetowym 2014/2015 (rozpoczynającym się 1 kwietnia br.), japoński resort obrony będzie miał do dyspozycji o 131 mld JPY (3,8 mld PLN) więcej niż dotychczas, co da całkowitą wartość 4,88 bln JPY (142,7 mld PLN).
Dla nikogo nie trzeba chyba tłumaczyć, dlaczego rząd Shinzō Abe zdecydował się na takie posunięcie. Oczywistym jest bowiem, że skłoniło go do tego zaostrzenie sytuacji polityczno-wojskowej na Pacyfiku, widziane głównie z perspektywy coraz agresywniejszej polityki regionalnej ChRL względem Mórz Południowo- i Wschodniochińskiego, a przede wszystkim spory terytorialne Pekinu toczone z Manilą, Dżakartą, Hanoi oraz Tokio.
Dodatkowe środki finansowe pozwolą Japonii na rozpoczęcie realizacji ogłoszonego niedawno 5-letniego programu zbrojeniowego. Zakłada on m.in. zakup i wprowadzenie do służby zmiennopłatów V-22 Osprey, bezzałogowców RQ-4, samolotów wielozadaniowych F-35A, jak i pojazdów amfibijnych AAV-7 oraz nowych wozów bojowych MCV. Dodatkowo, Tokio zamierza dokonać też częściowych zmian w strukturze i rozmieszczeniu jednostek wojskowych podległych poszczególnych rodzajom sił zbrojnych.
Doskonale widać to na przykładzie Rikujō Jieitai (JGSDF, wojsk lądowych Japonii), które chcą przesunąć ciężki sprzęt (czołgi) na centralną i północną wyspy kraju, gdzie miałyby chronić go przed potencjalną (choć mało realną) inwazją z północy. Na terenie zachodniej wyspy Kiusiu rozmieszczone zostaną lżejsze pojazdy opancerzone, w tym m.in. wspomniane MCV. Powód jest prosty, chodzi o przesunięcie najdalej na zachód lżejszych i bardziej mobilnych pojazdów opancerzonych, tak by można było użyć ich do ewentualnej obrony spornych wysp Senkaku/Diaoiu.
