Dom od strony ul. Narbutta
Dom od strony ul. Narbutta
dry dry
12030
BLOG

Niezwykli Hiszpańscy i ich niezwykły dom...

dry dry Kultura Obserwuj notkę 41

 

Odwiedzając groby najbliższych od najmłodszych lat natykałem się na swojej drodze na wspaniały głaz zdobiący nagrobek rodziny Hiszpańskich. Grób ten znajduje się na przecięciu dwóch ważnych alei i stanowi zapewne drogowskaz dla wielu odwiedzających Stare Powązki.
Pytałem kiedyś mamy, kto to był, czy wie może coś na ten temat i okazało się, że tak. Otóż Hiszpańskich Mama znała stąd, że ktoś z Jej rodziny był członkiem cechu białoskórników. Wiedziała więc, ze Hiszpańscy zajmowali się wyrobem ekskluzywnego obuwia przed wojną, z czego z resztą ich zakład słynął niemal na całym świecie. Poszedłem więc tym tropem i zapytałem kiedyś mojego zmarłego wielkiego przyjaciela i przy okazji teścia Piotra na ten temat, ponieważ jego ojciec miał znaną fabrykę butów przed wojną na Pradze , też funkcjonującą od pokoleń. Piotr uraczył mnie wtedy smakowitą anegdotą o jednym z Jego stryjów, który kupując buty w czasie wojny w Nowym Jorku wzbudził sensację wśród sprzedawców, którzy rozpoznali wyrób Hiszpańskiego z Warszawy…
Poszukując dalej informacji znalazłem, że protoplasta  rodu Hiszpańskich, Stanisław Eugeniusz i jego potomkowie byli ludźmi arcyciekawymi i wybitnymi. Tak więc po kolei…
Stanisław Eugeniusz urodzony w 1815 r. miał warsztat na Tłomackie, sklep na Bielańskiej i kamienicę na Długiej. Był starszym Zgromadzenia Szewców w Warszawie i współzałożycielem Towarzystwa Pomocy Naukowej. Został wybrany do Delegacji Miejskiej kontaktującej się z administracją carską. Po ogłoszeniu stanu wojennego wprowadzonego w wyniku napięć, które potem doprowadziły do wybuchu Powstania Styczniowego został uwięziony i zesłany na Syberię. Po powrocie do Warszawy wycofał się z życia politycznego i zajął się firmą. Miał Stanisław Eugeniusz dwóch synów, a jeden z nich, oczywiście też Stanisław położył podwaliny pod dalszy rozwój firmy. Nie dość, że był szewcem i kształcił się w tym fachu pod okiem warszawskiego mistrza Lindermanna, mistrzów angielskich i amerykańskich, to jeszcze skończył prawo. Miał gorącą krew i był sprawcą skandalu towarzyskiego: zastrzelił adoratora swej żony i spędził rok w więzieniu. Jego z kolei syn, urodzony w 1872 r. oczywiście też Stanisław rozwinał firmę „Hiszpański”  i uczynił ją znaną w świecie .
 Stanisław Hiszpański III był z wykształcenia prawnikiem. Prawo ukończył podczas swej wieloletniej podróży po świecie, którą zakończył w Paryżu (Sorbona, a jakże), pracując jednocześnie w garbarni paryskiej i praktykując w lokalnym rzemiośle szewskim. Po powrocie do Warszawy zajął się firmą i działalnością społeczną. Od 1905 r. zakładał organizację Gniazd Sokolich, a jedno z gniazd działało na robotniczej Woli i wspierało najbiedniejszych i najgorzej przystosowanych. W 1912 założył Tajną Naczelną Organizację Skautową w zaborze rosyjskim. W czasach I Wojny Światowej po wspierał Towarzystwa Gimnastycznego„Sokół”, a jedno z ognisk skautingu harcerskiego działało konspiracyjnie w jego dobrach w Świdrze, zwanymi Mądralin.  Kasie Mianowskiego wspierającej badania naukowe podarował jedną ze swoich posiadłości. Wspaniały człowiek!
Wracając do firmy, to sklep firmowy mieścił się na Krakowskim Przedmieściu 7, w logo firmy umieszczonym nad sklepem był niedźwiedź brunatny trzymający w łapach but. Slogan firmy głosił: „Jak buty, to od Hiszpańskiego”. W butach od Hiszpańskiego ( a szczególnie oficerkach) chodzili generałowie polscy  i zagraniczni, a do clelebrytów ówczesnych będących klientami firmy należeli: premier Sławoj-Składkowski, Jan Kiepura, Stanisław Zbyszko-Cyganiewicz (zapaśnik i mistrz świata, niepokonany kilka lat na światowych ringach), czy marszałek Finlandii Carl Gustaw Mannerheim. Firma funkcjonowała do 1944 r. roku, a po śmierci Stanisława Hiszpańskiego III firmę prowadziła jego żona Zofia.  
Następni potomkowie rodu również okazali nietuzinkowe talenty. Stanisław Hiszpański IV, był architektem i malarzem, a także pilotem. Po kampanii wrześniowej wzięty do niewoli spędził zawieruchę wojenną w Woldenbergu, udzielając się w obozowym teatrze i tworząc,niestety prace z tego okresu przepadły. Po wojnie dalej tworzył, był członkiem ZPAP-u, pozostawił po sobie spory dorobek. Więcej o artyście TUTAJ.
Z  czasów świetności międzywojennej pochodzi okazała willa na Mokotowie, przy ul. Ludwika Narbutta 18, otoczona pięknym ogrodem. Na tyłach willi umiejscowiona była słynna pracownia firmy. Otoczenie domu było bardzo eleganckie i dystyngowane, a wokół powstawały piękne kamienice będące ozdobą Warszawy i dziś. Dom był zaprojektowany nowocześnie i według zasad funkcjonalizmu  według projektu inż. Chodakowskiego. Do nieruchomości należała też okazała wozownia, znajdująca się na tyłach posiadłości. Niestety rezydencja została doszczętnie wypalona w Powstaniu. Po wojnie przez jakiś czas dom był w posiadaniu prof. Józefa Rancewicza, który dom odbudował w latach 1946-1948. Stąd zapewne wywodzi się  to "R" na bramie...Dalej niestety willę podzielono na kilka mieszkań, jak to po nacjonalizacji...
Aktualnie jest ona w nie najgorszym stanie, choć prosi się o remont. Ogród będący ozdobą został zaniedbany. Udało mi się zajrzeć do środka posesji i zrobić kilka zdjęć, świadczących o latach świetności przedwojennej rodu i firmy. Nadal wzbudza podziw swym rozmachem i wielkością. Dobrze, że brakuje już niektórych liści, można sobie lepiej zajrzeć do środka…
Na koniec nadmienię, że trzech ze Stanisławów Hiszpańskich zostało wymienionych na Tablicy Zasłużonych na Powązkach, a jedną z ulic Warszawy nazwano 2001 r. imieniem Rodziny Hiszpańskich.
 
 
Przy notce korzystałem z następujących źródeł:
O. Budrewicz: „Sagi Warszawskie”
Jacek Kałuszko: „Otwock i okolice – przewodnik”
Co mogłem - podlinkowałem

Zobacz galerię zdjęć:

uchylona brama zaprasza mnie do wejścia...
uchylona brama zaprasza mnie do wejścia... od strony słynnego przedwojennego ogrodu trochę bliżej domu. Widać ciekawe założenie budynku zwieńczone łukową attyką... Tu może lepiej widać... przybliżamy się... a tu od oficyny... widać słady powojennych przeróbek z okresu nacjonalizacji. Widać komuś były potrzebne ściany zamiast okien...choć, kto wie... po wozowni ani śladu...wychodzimy na Narbutta Kaplica św. Szczepana przy Narbutta 21. Przed wojną była to willa książąt Teresy i Kazimierza Lubomirskich. W 1947 Lubomirscy podarowali ją jezuitom. Tutaj też zaraz po wojnie zamieszkał prymas Polski August Hlond, zmarły w 1948 Kamienicę zaprojektował Antoni Jawornicki dla Kazimierza Broniewskiego. Wzniosła ją w latach 1937 - 38 firma Plebińskiego Pierzeje Narbutta, za plecami mam willę Hiszpańskich nagrobek Hiszpańskich ze słynnym głazem - impuls do dzisiejszej notki... i w drugą stronę, którędy chodzę juz od kilkudziesięciu lat... trochę rozglądając sie wokół... arcydzieło, kolejne w tych okolicach... przy wejściu "moją bramą"... jedna z piekniejszych alei... Anioły..uwielbiam ten motyw sztuku sakralnej...to motyw na kolejne wpisy...pozdrawiam
dry
O mnie dry

"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura