17 września, kolejne polskie rocznice, nasz ból i strata. I pamięć, która powraca, żeby dać siłę do... kolejnego zrywu, który być musi.
Jak to wyrazić, bez nienawiści? Jak znaleźć coś co łączy, bez przymusu zapomnienia?
Znalazłem wiersz, jednego z moich ulubionych poetów…
Tadeusza Nowaka, z tomu „Modły jutrzenne - modły wieczorne”, Kraków 1992, "Oficyna Literacka" , wydanych wraz z esejem S. Balbusa pt. "Poezja w czasie marnym"
Ale w związku z tym, że Marek Grechuta już go nie zaśpiewa niestety, to pozwalam sobie dobrać do tego wiersza odpowiedni chyba utwór muzyczny.
Pierwszy pacierz diabelski - białomorski
Polarna mewa foka lis
i wychodzący z zorzy ren
Gaszone wapno - Białe Morze
i w mech wmarznięty sen nasz Sen
Kolczasty drut rzemień sznurek
ręce związane ręce ręce
W ustach obrazek Ostrobramskiej
pięciogroszówki orlik - obol
i już nic więcej Już nic więcej
Obok pływają w osełedcach
w butach bez ostróg powiązani
sławni mołojcy Ukrainy
Matko Najświętsza Poczajowa
w rękach do kości zaciśniętych
Foka nurkując między nimi
sotnia za sotnią ich prowadzi
na odpust inny inny inny
A między nimi bolszewicy:
gwiazda do czoła gwoździem wbita
legitymacja w zębach zżuta
i na orderze słońce - Stalin
Płyną trójkami do ataku
pędzi taczanka po lodowcu
i maxim w zorzy malinowej
na chleb polarny kosi żyta
Polarna mewa foka lis
i wychodzący z zorzy ren
Gaszone wapno - Białe Morze
i w mech wmarznięty sen nasz Sen
A karłowata brzózka - oddech
ziemi gdzie utajone usta
wieczną zmarzlinę jedzą sennie -
listek po listku w morze zrzuca
A oni płyną powiązani:
kra lodowcowa mgła wapienie
Chciałoby się dodać pamięć trwa, ale dla nich to już obojętne, bo pamięć jest ważna dla nas. Póki trwamy…