Ogródek działkowy - to forma zachowania sposobów gospodarowania naszych dziadków w realiach powojennej gospodarki lat 60. XX wieku. Wiele osób mieszkających na terenach ekstensywnej zabudowy przeniosło się z dnia na dzień do miasta w poszukiwaniu pracy i pozyskania środków na utrzymanie.
O ile kiedyś podstawą utrzymania było gospodarstwo, tak po roku 1945 wszystko zmieniło się z dnia na dzień. Wiele osób straciło swoje rodzinne posiadłości, straciło możliwość utrzymania rodziny pracą we własnym gospodarstwie. Rekompensatą była odbudowa zniszczonych przez działania wojenne miast, rozwój przemysłu dającego środki na utrzymanie rodziny. Ale pozostała tęsknota za tym, co zostało utracone. Wiele osób zagospodarowywało wolne skrawki zieleni na terenie zabudowanym tworząc tam swoje bajeczne ogrody.
Niektórzy uprawiali tam ziemię dla roślin ozdobnych, inni prowadzili uprawę roślin spożywczych, jeszcze inni byli nastawieni na owoce sadownicze. Była też grupa osób, która w tych skromnych warunkach prowadziła hodowlę kurek, królików czy nawet i świnek na potrzeby swojego gospodarstwa. Jednak potrzeby mieszkaniowe doprowadziły do likwidacji tych zielonych reliktów dawnej produkcji ogrodniczej.
W odpowiedzi na zapotrzebowanie, władze miejskie tworzyły zespoły pracowniczych ogródków działkowych, gdzie zainteresowani mogli kontynuować swoje potrzeby. A cały dostępny teren pochłaniało miasto na osiedla mieszkaniowe, drogi i budynki użyteczności publicznej.
Od tego czasu już drugie, trzecia i może nawet czwarte pokolenie stara się kontynuować tamte dawne zwyczaje i zamiłowania ogrodnicze.

Tutaj jest przykład jednego z ogrodów utrzymywanych przez osobę w bardzo zaawansowanym wieku, która ostatkiem sił zbiera się na wysiłek przy pielęgnacji ogródka, który coraz bardziej zarasta chwastami. Niestety, brak następcy jest poważnym problemem a staruszka ma coraz mniej siły. TU zająłem się wykoszeniem wybujałych chwastów. których pryzmę widać w środkowej części obrazu. Większość tych drzewek trzeba wyciąć, bo całkowicie zasłaniają miejsce dla roślin uprawowych. Wiele z nich to kolejne pokolenie odrostów - często drzew nieowocowych i zaciemniających działkę nawet dla trawnika.
W tej sytuacji najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby zaprowadzenie trawnika koszonego kilka razy w roku, ale "babcia" nawet nie chce o tym nawet słyszeć - tak bardzo przywiązana jest do warzyw i kwiatów - na których uprawę właściwie nie ma siły a przyjazd na ogródek, by tylko posiedzieć wśród zieleni, jest dla niej nie do pomyślenia.
Niestety, starzejemy się, mamy coraz mniej siły na wykonanie niezbędnych prac, niezbyt wysoka emerytura nie pozwala na wykonanie niezbędnych prac przez fachowców. I brak zrozumienia w rodzinie - dzieci i wnuki mają swoje zajęcia, własne zainteresowania i brak czasu na wsparcie odchodzącego pokolenia...
Inne tematy w dziale Polityka