Przesadziłbym mocno twierdząc, że coś we mnie pękło, tym niemniej słysząc kilka dni temu w radiu premiera Tuska relacjonującego z Brukseli sytuację dryfującego ze złamanymi żaglami statku Fryderyk Chopin pomyślałem, że pieprzę komentowanie czegokolwiek, a przynajmniej odkładam to na bardzo odległe później.
Po chwili jednak doszedłem do wniosku, że moja reakcja jest trochę przesadzona.
Skoro szef rządu znajduje czas, by robić za rzecznika jakiejś łajby, to najwidoczniej wie co robi, względnie musi być takie „zapotrzebowanie społeczne”. Gdy weźmie się pod uwagę ciągle wysokie notowania Ekipy CudotwórcówTM widać wyraźnie, że na czynnym zaangażowaniu w tak „istotne” kwestie dawać musi całkiem wymierne korzyści.
I chociaż można – tak jak ja to zrobiłem w pierwszym momencie – oburzać się albo dowodzić, że jest to śmieszne, to jednak podejście takie nie ma najmniejszego sensu. Skoro bowiem celem nadrzędnym jest władza, a tę daje przekładająca się wprost na głosy w wyborach oglądalność, tylko idiota mógłby szkodzić jej poruszając przed kamerą tematy troszkę bardziej poważne.
Oczywiście jest całkiem prawdopodobne, że w ten sposób rząd stara się pozyskać swobodę działań w rejonach trudnych i niepopularnych.
Przyglądając się zatem sprawom, które media omijają węższym lub szerszym łukiem zobaczymy, że te mogące wymagać „świętego spokoju” tematy, to na przykład wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej, rezultaty negocjacji w sprawie umowy gazowej, faktyczny stan finansów publicznych względnie podwyżka podatków.
Trudno więc piać z zachwytu i głaszcząc się po brodzie cmokać z uznaniem nad głęboką mądrością takiej strategii informacyjnej rządu. Przynajmniej z punktu widzenia obywatela, któremu zależy na pomyślności Polski w perspektywie trochę szerszej niż pół kadencji.
Tu jednak pojawia się pewien problem.
Aby w ogóle to zauważyć, trzeba przecież przebić się przez szum informacyjny, co i tak nie gwarantuje sukcesu. Nikt nie lubi przecież czarnowidzów, a w obliczu obowiązującej propagandy sukcesu nawet najbardziej wyważona krytyka budzić będzie zniecierpliwienie, złość i niechęć.
W ten sposób informujący o losach jakiegoś statku premier nie jest niczym dziwnym.
Wpisuje się przecież tylko w schemat nadawania rangi sprawom błahym. Trudno więc mieć do niego pretensje, że nie wzbrania się, gdy podsuwają mu mikrofon. Warto jednak zastanowić się czasem, czy państwu w którym media same wyszukują rządzącym tak „ważne” tematy, bliżej jest do tak zwanej demokracji, czy może jednak bardziej do jakiejś bananowej republiki.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka