Gdy bardzo chce mi się pisać, a niespecjalnie cokolwiek przychodzi do głowy, nieomal intuicyjne wklepuję w pasek adresu przeglądarki (snobuje się na ortodoksa, więc nie wypada mi mieć w „Ulubionych”:-)) gazetawyborcza.pl i jestem prawie pewien, że znajdę tam jakiś temat kolorowy.
Tak stało się i tym razem.
Moją uwagę przykuł najpierw tekst „Kto przeprosi za PiS”, ale miał zbyt dużo linijek i nie doczytałem nawet do połowy. Później coś o Wikileaks i dalej jakiś wstrząsający moralitet o uwłaszczającym się na naszej krwawicy kościele. Wreszcie jest. „Fru, fru” znanej i lubianej Katarzyny Kolendy-Zalewskiej. „O! Coś o Kluzik-Rostkowskiej!” – szczerze się ucieszyłem. A więc temat i na czasie, i rozwojowy.
Faktycznie, przeczucie mnie nie myliło.
Wprawdzie pochwalny początek był raczej nudny, ale już końcówka sprawiła, że ten oto tekst miałem prawie gotowy.
Ale do rzeczy.
Pani Kolenda-Zalewska zaczęła od pochwalenia przemyślanej strategii marketingowej, która targetem Polska jest Najważniejsza uczyniła „ludzi z dziećmi, kredytami, problemami z żłobkami i przedszkolami; zainteresowanych dobrą edukacją i ciekawym spędzaniem czasu; czujących się obywatelami świata i Polski; zafascynowanych i legendą Powstania Warszawskiego, i najnowszymi technologiami.” Zdaniem autorki jest to „powiew świeżości oraz konkretów”. Pomyślałem wtedy, że gdyby nie to, że podobnymi wyziewami zionie pewna partia z „P” i „O” w tytule, mógłbym się z tym nawet zgodzić.
Na tym jednak skończyły się superlatywy.
Wyszło bowiem szybko, że założycielka PJN okazała się być myjącym tak samo garnki płynem do mycia naczyń w nowym opakowaniu.
Tak, Kluzik-Rostkowska miała nieszczęście nadać swojej twarzy ten sam, znany wszystkim z telewizji („as seen on TV!”), grymas zniesmaczenia i lekkiej pogardy, który jest przecież znakiem rozpoznawczym jej byłego pryncypała!
I to w w jakich okolicznościach przyrody…
W ten oto sposób obnażyła się zupełnie.
Jak nie bez złośliwej satysfakcji (choć na pewno też z żalem) stwierdza pani Kolenda-Zalewska, po takim faux pas „nie pomogą iPady na konferencjach prasowych, by udowodnić, że jest się nowoczesnym.” Wyszło szydło z wora. Miało wiać świeżością oraz Europą i postępem, a skończyło się jękiem zawodu. Czy pani Kluzik-Rostkowska naprawdę nie wiedziała, że „po 20 latach niepodległości, w wolnej i demokratycznej Polsce robienie z generała wroga publicznego numer jeden jest całkowitym anachronizmem”?
Jak mogła o tym nie pomyśleć?
Wprawdzie autorka nie przekreśla całkowicie PJN z tego powodu stwierdzając, że ma jeszcze szanse wyjść poza schemat, ale nie oszukujmy się. Płonne to raczej nadzieje. Nie będzie łatwo pozbyć się wstydliwego piętna ukąszenia kaczystowskiego!
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka