Jeszcze Dmitrij Miedwiediew nie opuścił Polski, a już rozgorzała dyskusja, czy była to przełomowa wizyta.
Temat podsycały media, które prześcigały się w wynajdywaniu argumentów za i przeciw. W rezultacie ta garstka społeczeństwa, której to zasadniczo nie powiewa i nie zwisa, podzieliła się na zwolenników tezy, że i owszem, był to przełom oraz resztę dowodzącą, że nic nowego z tych odwiedzin nie wynika. Upraszczając można stwierdzić, że z pierwszą wersją identyfikują się środowiska zbliżone do miłościwie nam panującego prezydenta oraz premiera z jego świtą; drudzy natomiast to ta lubiąca bardziej Kaczyńskiego grupa.
W ten sposób ja jako statystyczny moher, czyli słabo wykształcony mieszkaniec małego miasteczka z portfelem pełnym, ale miedzianego grosza, przyjąłem bez zastanowienia, że pewnie bliżej będzie mi do tych pisowskich malkontentów.
Słuchając jednak kolejnych doniesień uznałem, że sprawa wcale nie jest taka oczywista.
Po namyślę doszedłem do wniosku, że jeżeli za punkt wyjścia weźmiemy Polskę „kaczystowską”, a więc taką która drażniła Rosję swoimi pretensjami do bycia równoprawnym partnerem oraz próbowała załatwić sobie możliwie dużą swobodę w przynajmniej współdecydowaniu o sprawach, które bezpośrednio jej dotyczą, to wizyta ta była jednak przełomowa.
Nie można już bowiem mieć wątpliwości, że wczoraj ustami naszych przedstawicieli potwierdziliśmy, że zgadzamy się na przyjęcie roli raczej biernego uczestnika rozgrywającej się głównie na linii Niemcy-Rosja polityki i nie mamy zamiaru więcej fikać. Dotyczy to zarówno kwestii Gazociągu Północnego, jak i wspierania europejskich dążeń Ukrainy i Białorusi, Gruzji w NATO, czy też śledztwa katyńskiego i smoleńskiego oraz ogólnie rozumianej polityki historycznej. Jednym słowem nastąpił przełom polegający na tym, że już nawet nie robimy groźnych min, a tylko uśmiechamy się mając nadzieję, że coś tam zyskamy siedząc cicho.
Więc chociaż tak naprawdę to tylko potwierdzenie trwającego już jakiś czas trendu, warto zapamiętać tę wizytę. W końcu po co się łudzić różnymi mrzonkami o współdecydowaniu i kreowaniu swojej pozycji w Europie, skoro od wczoraj oficjalnie wiadomo, że w miejscach gdzie dzieje się poważna polityka, Polska nie ma czego szukać.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka