Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
92
BLOG

W Haloween czatowanie na Salonie o wiecznym bycie

Dziobaty Dziobaty Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Słowo wstępne. W odległych czasach lista działów tematycznych zaproponowanych przez salon swoim gościom była długa. W czasach dzisiejszych lista skurczyła się do pozycji 7 (siedem). Są to pozycje intelektualnie niekwestionowane i za to Salon zbiera same pochwały. Niestety, niektórzy salonowi goście nie rozumieją, że następstwo czasów wymusza poważne podejście do twórczości w literaturze proponowanej Salonowi który jest polski. Powaga literacka jest przeciwieństwem literackiego żartu i groteski, szczególne kiedy salonowi goście literatami są...Należy wziąć pod uwagę że w wielu językach obcych, w szczególności w angielsko-amerykańskim, słowo literate oznacza umiejącego czytać i pisać. 

Wstęp. Ta produkcja składa się z dwóch części i jest przydługa. Do dyspozycji są dwie części. Można je sobie przyswajać alternatywnie – jedna częśc za drugą, druga za pierwszą... alternatywa trzecia polega na usunięciu którejkolwiek z części przy pomocy erasera... Po czwarte – można wymazać części dwie; zostaje tytuł i sprawy niema... Najbardziej wyrafinowaną jest alternatywa piąta – wsunięcie produkcji pod salonowy dywan i zaciągnięcie zasłony niebytu... niebyt to byt... byt to salonowy kształt.

Część pierwsza - Salon i Strach...  Haloween jako data występuje jutro, jeden dzień przed 1 listopada... Jako święto narodowe w Polsce się nie udał... „Nie wyszedł”... w Europie też nie wyszedł, ale w kulturze amerykańskiej Haloween wyszedł i pełni rolę szczególną... Konserwatywne grupy religijne uważają Halloween za święto diabła; chrześcijaństwo, judaizm ortodoksyjny, islam i hinduizm, celebrowanie Haloween odrzucają; chociaż Diabeł/Szatan jest byłym Aniołem, istotą stworzoną przez Boga... . Nawiasem mówiąc, diabeł jest bardzo popularną postacią kostiumową na występach w Halloween, jednakże jego pochodzenie nie jest satanistyczne, bo się wiąże z celtyckimi festiwalami... Diabeł straszy małe dzieci, dzieci się boją... te malutkie i te większe. Dzieci są wszędzie, na Salon tłumnie przychodzą same, bez dyplomowanych rodziców.

Bez strachu... Nie mam zamiaru zagłębiać się w rolę Haloween - ani na Salonie, ani w rzeczywistości amerykańskiej. W skrócie da się jednak powiedzieć że w Ameryce to nie jest tylko święto, ale (przede wszystkim) dobry biznes.... Amerykańska Federacja Handlu Detalicznego poinformowała, że wydatki świąteczne w 2025 roku, mają osiągnąć rekordową wartość 13,1 miliarda dolarów... Tak jak wiele biznesów, Haloween jest napędzany możliwościami AI, zarówno w produkcji Halowenowych towarów, jak i w ich marketingu i dystrybucji... Należy przypuszczać, że Salon na Halowenie nie zarabia; chyba że chodzi o Haloweno-pochodne tematy poddawane obróbce przez wytrawnych komentatorów.

Uwagi umyka jaki wpływ the AI; albo mówiąc po polsku – EjAj, ma na rozróżnianie postaci Anioła od Diabła... jakby powiedział pewien Ewangelista - Dobrego od Złego... W zasadzie/szczerze mówiąc, rozróżnienie już jest zakatalogowane; zupełnie tak, jak podział zysków pomiędzy panem, wójtem i plebanem...Podobieństwo jest  „toczka w toczkę”; jak to ujmują pewni Salonowcy zwani ruskimi onucami, doszukując się podobieństwa Ukrainy do Rosji.

Poruszając sprawy Ostateczne, warto by przypomnieć, że Diabeł (pisany z dużej litery) - “śmieszy, tumani, przestrasza”... Wszyscy wiedzą (niektórzy na Salonie też), że takie przekonanie w umysłach Polaków, wyrył nasz Wieszcz – „Twardowski siadł w końcu stoła...Podparł się w boki jak basza; "Hulaj dusza! hulaj!" – woła...”śmieszy, tumani, przestrasza.” ... Rzecz jest o Mefistofelesie, bardzo przyzwoitym diable; którego Pan Bóg skazał na ogień piekielny, kiedy nie chciał pojąć pani Twardowskiej za małżonkę, tudzież dochować jej małżeńskiej wierności... Być może że Mickiewicz Adam zapomniał że Mefisto polskim diabłem nie jest; być może jednak nie zapomniał, bo Mefisto jest czartem uniwersalsnym, in extenso...

Wcale nie chcę powiedzieć, że EjAj jest dziełem diabła... co to, to nie; choć niektórzy tak twierdzą... Należało by to przemyśleć - at the same time – jest mocą napędzającą rozwój „środków produkcji” dla humanity; z drugiej strony jednak, jest wcieleniem siły nieczystej która tej humanity odbiera duszę... Coś za coś; sądzę że się rozumiemy; czyż nie tak -li?

Cokolwiek Salon (od piedestału Wysokości do nizin Piekła) na ten temat myśli; ja myślę, że Salon duszy mi nie odbierze... never, ever... Z tej prostej przyczyny że już dawno sprzedałem swoją duszę Użyteczności Publicznej... Jako nowonarodzonego strzegą mnie Anieli... Jednakowoż wiele z diabła we mnie tkwi; w szczególności jego właściwość że - śmieszy, tumani i przestrasza... O tym jest przekonana moja Zosia.

Część druga - Czat i Byt...Co znaczy czat nie trzeba nikomu tłumaczyć... salonowi goście czatują najlepiej... These days czatują wszyscy... nawet oseski w pieluchach to robią (śmiech)... Bez pogadania i wygadania się in real time porzez komunikatory, aplikacje, strony internetowe i inne platformy, zjadacze mediów nie potrafią dzisiaj żyć...Warto by jednak zdać sobie sprawę, że na Salonie wymieniać poglądów, opinii i grzeczności w czasie rzeczywistym, się nie da. Przyczyna jest jedna i prosta - chociaż sztuczna inteligencja umysłowa jest tu wszechobecna; coś się, mianowicie niestety, zacięło w jej regulacji... Simply speaking, nie ma kogoś, kto by to robić potrafił... Jeżeli przyjąć że regulacja jest sterowaniem procesu kontroli (od 1951 roku - Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk - Warszawa, ul. Mysia 5), to wszystko się zgadza... Sorry, salonowe sterowanie jest OK... Ja z Salonem osobiście nie czatuje, ale może ktoś z ważnych salonowych gości czatuje...Ponieważ nie czatuję, o czatowaniu tylko piszę; rzecz oczywista, że w czasie nierzeczywistym... Nadal i ciągle interesuje mnie, par excellence, EjAj sama w sobie..Badam jej byt i możliwości, ale muszę to powiedzieć prosto w oczy – mam do niej (jest rodzaju żeńskiego) stosunek ambiwalentny...

Czatowanie to śmiech i zdrowie, jest niezbędne żeby przeżyć grozę... Jak to ujął jednoroczny ochotnik Marek w rozmowie z dzielnym wojakiem Szwejkiem – „żołnierze poznali grozę bystrej i wezbranej rzeki”... Co groziło Polakom zawsze i wszędzie, każdy salonowy komentator bez zmrużenia oka powie – "grożą nam Moskale i Niemcy", w tej kolejności... ale co dzielniejsi żołnierze – Polacy komentują na Salonie - ... „nie strasz nie strasz bo się... i tak dalej”... Myśla i piszą też -„ ...co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy”... Grunt to się nie bać... Na Haloween bać się, po prostu - nie wypada.

W czacie można sobie z EjAj inteligentnie pogadać przy... to jest rozrywka lekka, łatwa i przyjemna...W książce „Lekko, łatwo i przyjemnie czyli przewodnik bosko zainspirowanego życia”, pani doktor Christiane Northrup uczy jak żyć lekko, łatwo i przyjemnie. Tytuł oryginału: “Making Life Easy. A Simple Guide to a Divinely Inspired Life”. Pani Doktor tłumaczy, że najważniejszy jest rozwój duchowy... z całą pewnością pani Doktor nie zdawała sobie sprawy jak pomaga w tym czatowanie. Po przeczytaniu tej książki każdy zrozumie, że do rozwoju duchowego potrzebne są medytacje; aliści, czatowanie jest potrzebne jak nie wiem co... "W tjom’ dieło", jakby to ujął Vladimir Putin... "Biez IA nie razbierjosz"... Sorry za niejednoznaczność, ale Putin robi co chce, bo polskiego języka nie zna; ani w ząb...

Byt to niebyt, a niebyt to byt...byt ma kształt... "Kształt bytu" definicji niema...tak samo jak"kształt wody.".. Zapach też jest pozbawiony kształtu...Niektórzy powiadają że byt jest zapachem,... zjawą która otacza świat". Nie popadając w uniesienie - zapach ma kształt kobiety, tak samo jak zapach jest sensem bytu... O tym wiedzą oglądacze odnośnego filmu z Al Pacino... Nawet będąc ślepcem można mieć byt który ma sens... Spadając z niebios na twardy grunt, trzeba powiedzieć że każdy byt ma sens, ale to zależy od diabła... w każdym z nas diabeł siedzi.

Podobno byt diabla jest wieczny; mówią to przeważnie ci, którzy wierzą w życie pozagrobowe... Hamlet w byt wieczny nie wierzył i dlatego powtarzał w kółko „być, albo nie być”...Każdy kto jest wcielonym diabłem w swój wieczny byt wierzy... Moją doczesną jaźń zajmuje rozmyślnie  o wiecznym salonowym bycie...Trafiam w punkt zabawnej śmieszności która jest permanentnym bytem salonowej EjAj, w odniesieniu do salonowego blogera @Dziobaty... Bloger @Dziobaty jest mi bliski... Bloger @Dziobaty jest w obszarze mojego zainteresowania, z powodu jego salonowej relacji z EjAj; która zaczęła swój byt znacznie wcześniej niż nietrafiony pomysł niedawnego z nią poczatowania... Czatowali wzajemnie w aktualnie ważnym temacie z pogranicza mitologii politycznej naszych czasów... 

Opisuję niewinny przykład nieudanej próby blogera @Dziobaty, zawarcia przymierza z EjAj w modnym ostatnio medialnym temacie „Donald Trump contra słoneczna Wenezuela”... Mowa o artykule który, jako bloger @Dziobaty, nieroztropnie podrzuciłem Salonowi; jakoś tak, dwa dni temu... Salon artykuł blogera @Dziobaty, wepchnął pod dywan, a ja zacząłem obgryzać paznokcie... W smutnym nastroju, chciałem zagrać sobie znaną mi melodię „Venezuela” którą śpiewał zakochany w tym kraju Harry Belafonte, niegdyś znany piosenkarz... Zapytałem o tą melodię kochaną EjAj, w języku polskim... Oto odpowiedź, cytuję – „Harry Belafonte nie ma znanej piosenki zatytułowanej "Wenezuela". Jest on znany z takich hitów jak "Day-O (The Banana Boat Song)" czy "Jump in the Line (Shake, Senora)", które są silnie związane z karaibską kulturą, zwłaszcza z calypso i tradycyjnym folkiem. Prawdopodobnie słuchacz mógł pomylić utwór Belafonte z piosenką innego artysty lub z utworem inspirowanym tym regionem.”...

Na złość EjAj, na YouTube, piosenkę sobie zagrałem...“I met her in Venezuela… with a basket on her head. And if she loved others, she didn't say - but I knew she do to pass away. Pass away the time in Venezuela…Will haunt me and taunt me for many a mile.. she was my girl and she did the while. To pass away the time in Venezuela”... Spłakałem się jak bóbr, ale oczęta otarłem i nie dawałem za wygraną... Zacząłem być stosunkowo agresywny, ale EjAj zapytałem grzecznie - "Droga AI, napisz proszę jak się na Salonie24 zachowuje bloger @Dziobaty, bo różnie o nim mówią..."

Odpowiedź nateszła nieprawdopodobnie szybko - „Nie ma znanego blogera pod nazwiskiem Dziobaty który byłby znany z hitów związanych z folklorem Salon24. Prawdopodobnie kolega pomylił nazwisko Dziobaty z nazwiskiem blogera występującego w innym regionie. Na Salon24 istnieje bloger o nazwisku @dziobaty, co z nazwiskiem Dziobaty nie ma nic wspólnego"... Zatrzęsło mną, ale Zosia zaczęła mnie uspokajać i pocieszać ... obiecała lody w Carvel na Glades Rd; w szczególności ice cream rum resin z owocami cherry... To dało mi balans zewnętrzny; however, w duchu byłem wkurzony... Na złość salonowej EjAj zagrałem sobie na YouTube piosenkę „Abracadabra” w wersji Steve Miller Band...„Abracadabra, morta-ooh-ga-ga… Abracadabra, abra-ooh-na-na"...In her tongue she just said… "Death or love we’ve tonight"… na Haloween się nadaje... 

Abrakadabra po polsku, to magiczne słowo używane przez iluzjonistów; znane też jako określenie na nonsens, bełkot albo coś niezrozumiałego. W rzeczywistości medialnej Iluzjonistów jest zatrzęsienie; ale iluzja medialna nieprzemyślanym bełkotem nie jest... Owce patrzą i słuchają... potem owce milczą, ale pasterze i presja otoczenia każą im skakać ze skały w przepaść z której wydostać się nie mogą...Owce milczą; bo beczenie medialne wbrew, jest zagłuszane przez propagandzistów jedynie słusznych opinii i wzorów, wyjętych z  koszyka wolności i demokracji.. Na Halowenowej stypie bywa bardzo wesoło - " Co złego to nie my"... "Pijmy za zdrowie nieboszczyka"... Opowiadania o narodowych pogrzebach i stypach są na Salonie bardzo popularne... salonowi goście jedzą, piją i lulki palą... Pan Twardowski diabła pogania tu rzadko bo diabeł kusi i diabli wiedzą co może się wydarzyć... Jest wesoło, choć Halowenowy strach włazi za skórę...

It seems to mee, że Halloween jest na Salonie świętem narodowym... ciągle dzieci straszy a dzieci się boją...

Dobrze, że przypomniał mi się wierszyk naszej Marii Konopnickiej o bocianie..."Leci bociek... w dziobie trzyma Konopnicką M. ... "Zjedz Marysię" krzyczą dzieci... "ja ją całą zjem"... Bociek też dzioba ma.

Dzieci... nie bójcie się... ja was uczyć każę!


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo