oleandro oleandro
18
BLOG

Udajemy (kandydaci), że obiecujemy

oleandro oleandro Społeczeństwo Obserwuj notkę 0
nasi wyborcy udają, że w obietnice wierzą

Nasi, narodu 'artyści', goniąc króliczka, udają, że przekonują, wyborcy udają, że rozumieją... wspólnie wpisując (mało)narodowy obraz nędzy i rozpaczy.

... wiem, rozumiem, że użycie słów 'nędzy i rozpaczy', godzi w wielu, co nie jest zwykle powodem powszechnej sympatii cóż, niezależnie od tego, lubię nazywać rzeczy po imieniu, nie zwykłem też udawać, że jest 'cacy', jeśli 'cacy' nie jest.

Mowa dziś o obietnicach wyborczych. 

image

Obietnice składane w programach wyborczych pełnią ważną funkcję w demokracji, ale ich sensowność i wiarygodność zależą od wielu czynników. Takie słowa można usłyszeć, tuż po wyborach, z ust narodu 'artysty'.

Ale i takie wytłumaczenia rodzi śmieszność, kandydat (żadnemu nic nie zarzucam), jest niczym aktor, narodu 'artysta' ma własną rolę do spełnienia, potencjalny wyborca, czyli, ty czy ja, takiej roli już nie ma. Osobiście, nie, ale przez narodu 'artystów', wedle ich uznania, mamy taką rolę, jest nią 'wybranie właściwe'.

Kandydatowi nie zarzucam, to rolą wyborcy, moją, czy twoją jest ocenić, czy to, co kandydat plecie, ma znamiona jakiegokolwiek sensu.Samemu wyborcy, mi, czy tobie, też nic nie zarzucam, każdy ma własną kondycję, własny sposób pojmowania spraw, mi nic do tego.

Narodu 'artysta', to już inna kategoria, można wprawdzie zauważyć... że i wyborcy nic do tego... prywatnie, narodu 'artysta', ma prawo do 'bycia artystą', wyborca, mimo takiego postrzegania, winien jednak zauważyć, że jeśli narodu 'artysta' twierdzi bzdury, ale już miej prywatnie, to raczej, nie twierdzi, by siebie w bzdurach utwierdzać, a ma w tym jakiś cel, tym celem może być utwierdzanie innych, mnie, czy ciebie.

On to, nie kandydat, winien wytłumaczyć się z twierdzonych bzdur.

Narodu 'artystów' wszędzie pełno. Załóżmy, że toczy się właściwa dyskusja, o programach, o roli, o przyszłości, my otrzymujemy od takiego stek bzdur, bzdur użytych jako argumenty do rozważenia, skoro jednak są to bzdury, to takie postępowanie dyskusję burzy.

Dziennikarz, komentator, spin-doktor, czy propagandysta, pełniący rolę narodu 'artysty' – oni są odpowiedzialni za upadek debaty publicznej. Być może nikomu to nie przeszkadza, może wyborcy lubują się w licytowaniu na bzdury, mi jednak przeszkadza, sądzę nawet, że narodu 'artysta' winien być obity po pysku, należy skopać mu dupsko, wyrugować na taczkach ze społeczności.

Mimo że brutalne, takie emocje są szczere – takie postawienie sprawy odzwierciedla sprzeciw wobec degradowania debaty publicznej i traktowania obywateli jak biernych odbiorców, narodu 'artystów', reklam wyborczych. To mocny głos sprzeciwu wobec patologii życia politycznego i medialnego. Jego siła tkwi w szczerości, w uczciwości.

O obietnicach wyborczych i narodu 'artystach', czyli tych od brudnej roboty. Zawsze zbliżają się jakieś wybory – a więc zbliża się i czas wielkich słów, magicznych wizji i tanich obietnic. Kandydaci prześcigają się w deklaracjach, kto szybciej obniży podatki, zwiększy pensje i poprawi wszystko, co tylko można poprawić. I trudno mieć do nich o to pretensje – od lat grają według tych samych zasad. Wiedzą, że nie chodzi o realność, tylko o efekt. A wyborca, zmęczony codziennością, łapie się tej wizji jak tonący brzytwy.

Kandydat plecie, co mu napisano, plotąc, wybory wygrywa. Samo plecenie nie przełoży się w żaden sukces, należy do wyborcy 'podjechać', zaprezentować się, niestety, nie wszyscy wyborcy zostają zaszczyceni, nie do każdej miejscowości kandydat dotrze. By pozostałych zainteresować, należy mieć narodu 'artystów'.

Co się dzieje po wygranych wyborach!? Kandydatowi akurat nic, dostaje apanaże. Wyborca jednak zaczyna się dopytywać, że miało być tak, albo siak, a tu ani siak, ani tak.

W trudnym położeniu stawia to narodu 'artystę', wyborca z wybranym, kontaktu raczej nie ma, a jeśli ma to tylko przez narodu 'artystę', który twórczej pracy nigdy nie zaprzestaje. Wyborca pyta więc takiego, narodu 'artysta' przed wyborami, niezwykle uprzejmy, po wyborach, staje się agresywny, staje się, bo wyborca zaczyna stawiać pytania, żądają odpowiedzi.

Pojawiają się 'zawodowe fakty', a że okoliczności się zmieniły, że koalicja nie pozwoliła, albo... a poza tym i tak zrobiliśmy więcej niż tamci. Narodu 'artyści', komentatorzy, doradcy, spin-doktorzy, medialni specjaliści od wmawiania, zaczynają arogancko twierdzić, że wyborca nie zrozumiał, że polityka jest zbyt skomplikowana, żeby nie mierzyć jej miarą słów wypowiedzianych w kampanii, niczym mistrzowie relatywizmu.

O ile kandydat jeszcze może się tłumaczyć realiami, 'narodu 'artysta' już nie. Teraz ma rolę pudrowania wypowiedzianego przez samego siebie kłamstwa.

Ta właśnie rola, jego rola jest najbardziej szkodliwa. Tych ludzi należy ignorować, należy ich demaskować, rozpoznawać... pamiętać, że prawdziwa debata publiczna zaczyna się tam, gdzie kończy się ich propaganda.

Mamy nowszego prezydenta, my go mamy, narodu 'artsta' radośnie, nie jego ma, a ma... 'mamy to'. Ten nowy zapowiedział... co zapowiedział (o ile można te kilka ckliwych zdań, nazwać programiem wyborczym!?), narodu 'artysta', do zapowiedzi nas przekonywał, a przekonywał na do...

Staję do walki o urząd Prezydenta RP, bo wierzę, że Polska zasługuje na więcej – więcej dobrobytu dla wszystkich Polaków i więcej poczucia bezpieczeństwa w trudnych czasach, w których przyszło nam żyć.

- Pierwszego dnia urzędowania 6 sierpnia 2025 r., złożę projekt ustawy obniżającej podstawową stawkę VAT z 23% do 22%
- Również 6 sierpnia 2025 r. złożę do Sejmu projekty ustaw zawierające następujące rozwiązania:
• PIT 0% dla rodzin, które mają dwoje lub więcej dzieci - zwolnienie z podatku dochodowego do 140 tysięcy zł dochodu rocznie dla każdego rodzica wychowującego co najmniej 2 dzieci (małoletnich, niepełnosprawnych lub uczących się do 25. roku życia).
• Korzyści z ulg prorodzinnych dla przedsiębiorców – ulgi podatkowe obejmą także przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym (19%) oraz ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych.
• Podwyższenie II progu podatkowego – podwyższenie drugiego progu do 140 000 zł.
• Likwidacja podatku Belki – zniesienie podatku od zysków kapitałowych do 140 000 zł dochodu rocznie.
• Sprawiedliwa waloryzacja emerytur Waloryzacja emerytur minimum o 150 zł i zawsze powyżej wskaźnika inflacji.

To, co zapowiedział Nawrocki, jako rzekome działania na 'pierwszy dzień urzędowania' – 6 sierpnia 2025 r. – jest czysto propagandowe i sprzeczne z konstytucyjnym porządkiem prawnym. '6 sierpnia' jako data działania to czysty populizm.

Nawrocki zapowiada, że w pierwszym dniu urzędowania złoży szereg projektów ustaw, co jest niemożliwe z kilku powodów, choćby dlatego, że prezydent obejmuje urząd dopiero po zaprzysiężeniu – tego dnia może co najwyżej rozpocząć urzędowanie, a nie podejmować działania legislacyjne.

Ale załóżmy, że będzie przygotowany, wówczas owszem złoży, złoży jednak... bzdury!? Bzdury, które wyborcy już złożył.

  • Obniżka VAT z 23% na 22% – to wymaga zmiany ustawy o VAT oraz notyfikacji w UE. Nie jest decyzją prezydenta, lecz rządu i Sejmu.
  • PIT 0% dla rodzin z dziećmi do 140 tys. zł rocznie – brzmi atrakcyjnie, ale oznacza kolosalny ubytek w dochodach budżetowych. Prezydent nie dysponuje budżetem, więc to może być tylko propozycja, a nie realna decyzja.
  • Ulgi dla przedsiębiorców na ryczałcie i liniowym PIT – potrzebna jest zmiana kilku ustaw podatkowych, co leży w gestii ministra finansów i rządu.
  • Likwidacja podatku Belki (do 140 tys. zł) – politycznie kontrowersyjne i bardzo trudne do wdrożenia, bo dotyczy banków, funduszy i całego sektora finansowego. Znów: nie kompetencja prezydenta.
  • Waloryzacja emerytur – decyzja rządu, ustalana corocznie w ustawie budżetowej. Prezydent nie ma wpływu na jej wysokość.

Obiecywanie całej listy reform podatkowych i socjalnych 'w pierwszym dniu urzędowania' to pokaz politycznego teatru – nierealna wizja działania prezydenta.

Konstytucja nie przewiduje 'pierwszego dnia cudów'. Jeśli kandydat obiecuje niemożliwe, powinien przynajmniej umieć udawać, że zna granice własnych kompetencji. Inaczej — to nie program, tylko kiełbasa wyborcza podana na surowo.

Co się najprawdopodobniej stanie!? Stanie się cisza.

  • Dla wyborcy — dzień zadumy: 'Czy naprawdę w to wierzyłem!?.
  • Dla kandydata — zapewne dzień tłumaczenia się z niemożliwego.
  • Dla narodu 'artysty' — dzień zakłopotania, jak z elegancją obejść dzisiejsze 'mamy to'... czego wcale nie mamy.

Można, oczywiście, zastosować klasyczne wyjście awaryjne, choćby urlop medialny. Zniknąć na parę dni, pozwolić, by bzdury ostygły, by komentarze się rozmyły, przeczekać, odpocząć od własnych deklaracji.

Jedno jednak wiemy, słowa mają konsekwencję nawet te rzucone lekko, na wiecu, w blasku fleszy. Zwłaszcza wtedy. O ile dzień 'głoszenia bzdury mógłby być dniem spełnienia, pierwszy dzień urzędowania będzie dniem tłumaczenia – a to nie dzień święta, raczej wstydu.

Nie czepiaj się, bądź dorosły, nie czepiaj się, nie wiesz, jak to działa!? Otóż jestem, dorosłość – w przeciwieństwie do dziecięcej naiwności – polega właśnie na tym, że się czepiam. Pytam o uzasadnienie, pytam, czy ktoś, prócz marketingowców i narodu 'artystów', bzdury czytał!?

Dorosłość to nie bezmyślna wiara, dorosłość to świadomość, to nie kwestia chęci, a procedury. Jeśli ktoś – dorosły człowiek – słyszy deklarację: '6 sierpnia', to zadaje pytania, nie kupuje obietnic „na słowo honoru”. Dorosły pyta: czy to jest możliwe, czy to jest uczciwe.

Tak nakarmieni, wręcz syci obietnicą, przeczekamy do kolejnych wyborów, by łykać kolejne bzdury. Tylko co tu zrobić z 'ministrantem', narodu 'artystą'!?

... a 3mam za słowo, niczym za jaja (nie kandydata, 3mam narodu 'artystę'), następnie mogę równie gładko obiecać, że 6 sierpnia, w pierwszym, jego dniu urzędowania, będzie miło, będzie hucznie i wesoło, dowolnie mogę obiecać, jeśli komu zależy na specjalnej obietnicy, to w komentarzu proszę ją umieścić, a obiecam...

Obiecam nawet , że 6 sierpnia słońce zaświeci dokładnie o 7:43, a gołąb przysiądzie na dachu Sejmu w geście aprobaty, ktoś czuje niedosyt, chciałby gwarantowaną podwyżkę?

Równie skutecznie obiecam wszystko, dlaczego miałbym być sknerą i nie obiecać!?

Obiecam, bo jeśli polityczna magia pozwala obiecać realizację nierealnego „w dniu zaprzysiężenia” – to czemu nie dorzucić jeszcze likwidacji deszczu, inflacji i nudy?

Jednego nie obiecam... nie obiecam, że wyborca zmadrzeje, to nie jest możliwe!

Udajemy (kandydaci), że obiecujemy

---
oleandro@dżon

oleandro
O mnie oleandro

Rozgość się, ale nie licz na... taryfę ulgową. Gdy cisza sprzyja wygodzie, mój głos zawsze powoduje niepokój. Głos budzacy niepokój, to często głos, który przypomina o sumieniu. Jeśli komuś jest niewygodny... a tak może być, to zwykle jest prawdziwy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo