E.B E.B
106
BLOG

Broni nie złożę. Munduru nie zdejmę. Tak mi dopomóż Bóg.

E.B E.B Kultura Obserwuj notkę 3

Majorowi Dobrzańskiemu ps.  "Hubal" w 80 rocznicę śmierci.



Urodził się 22 czerwca 1897 roku w Jaśle, gdzie rodzice jego zainwestowali posiadany majątek w spółkę naftową. Dobrzańscy byli rodziną ziemiańską zubożałą po represjach zaborców wobec uczestników powstania styczniowego. Matka była córką oficera tego powstania Włodzimierza hr. Lubienieckiego. Wychowanie małego Henryka przepojone było więc patriotyzmem i kultem dla tradycji wojskowych. Ukończył w Jaśle czteroklasową Szkołę Ludową prowadzoną w języku polskim, a następnie kontynuował naukę w szkole realnej w Krakowie, dokąd przenieśli się wraz z matką i siostrą. Ojciec popadł w długi po stratach spółki naftowej i musiał uciekać z zaboru austriackiego. Rodzina już nigdy się nie połączyła.

Henryk, wierny tradycjom rodzinnym w wieku 15 lat zgłosił się do Polskich Drużyn Strzeleckich, gdzie przeszedł szkolenie wojskowe. Kiedy wybuchła wojna i front zbliżał się do Krakowa rodzina przeniosła się do majątku Czechy wujostwa Mieroszewskich niedaleko Słomnik. Tam Henryk otrzymał wspaniałego konia z rzędem i szablę. Jak wspomina Juliusz Mieroszewski odprawiono uroczystą mszę i:

„Henio, smyk 17-letni, klęczał na stopniach ołtarza, a ksiądz pamiętający rok 63, błogosławił broń i żołnierza”.

1 grudnia 1914 roku stawił się w punkcie zbornym Legionów Polskich w Krakowie. Brał udział w walkach dywizjonu kawalerii II Brygady Legionów Polskich wyróżniając się odwagą nagrodzoną austriackimi odznaczeniami wojskowymi. Po przejściu Legionów pod komendę niemiecką i odmowie złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Wilhelmowi II w lipcu 1917 roku, Legiony rozwiązano a całą II Brygadę przekazano z powrotem pod komendę austriacką, wcielając do Polskiego Korpusu Posiłkowego. W uznaniu swoich zasług Dobrzański został skierowany do Szkoły Podchorążych. Nie ukończył jej jednak, bo po traktacie brzeskim podpisanym 9 lutego 1918 roku przez Niemcy i Austrię z Ukraińską Centralną Radą, który oddawał Ukraińcom Chełmszczyznę i Podlasie, w polskich jednostkach wybuchł bunt. Części udało się przejść linię frontu i połączyć z II Korpusem Polskim gen. Dowbor-Muśnickiego, pozostali, w tym Henryk Dobrzański, zostali internowani i zamknięci w obozach na Węgrzech. Henrykowi udało się uciec i dotrzeć do wujostwa w Czechach.

Kiedy nadszedł listopad 1918 roku Dobrzański, jako jeden z pierwszych stawił się w swoim macierzystym 2 Pułku Ułanów w Krakowie. W tym czasie dotarły wiadomości o walkach z Ukraińcami i oblężeniu Lwowa. Dobrzański dowodząc plutonem jazdy, w ramach zgrupowania płk. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza wyruszył na odsiecz Lwowa. Dotarli na czas i 22 listopada Lwów był wolny. W stopniu chorążego przejął dowodzenie szwadronu kawalerii o zaszczytnej nazwie Odsieczy Lwowa. Walki w okolicach Lwowa toczyły się do maja 1919 roku. Czterokrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia podporucznika wrócił do swojego macierzystego pułku. 10 lutego 1920 roku wziął udział w Pucku w symbolicznym akcie zaślubin Polski z morzem, a w kwietniu został przerzucony na front wschodni do walki z bolszewicką Rosją. Wielokrotnie wyróżniał się na polu walki dowodzeniem i osobistą odwagą, będąc na pierwszej linii razem ze swoimi żołnierzami. W maju 1921 roku za męstwo i odwagę w czasie wojny 1920 roku otrzymał Order Virtuti Militari V klasy i został mianowany dowódcą 4 szwadronu 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich.

W tym czasie poświęcił się treningom jazdy konnej i skokom. W 1922 roku uzyskał pierwsze nagrody w konkursach jeździeckich. Całą swoją duszę i umiejętności oddawał jeździectwu. W kraju nie miał sobie równych. Wziął udział w międzynarodowych zawodach hippicznych zespołów wojskowych w Nicei, gdzie polska ekipa odniosła ogromne zwycięstwo. Kolejne sukcesy w kraju i zagranicą, spowodowały, że dowództwo doceniając je, starało się pomóc mu rozwijać karierę sportową. Nie mógł przyjmować na siebie obowiązków liniowych, ale mimo to awansował do stopnia majora, nie mając jeszcze 30 lat.

W 1928 roku wrócił do służby w pułku. Mimo licznych swoich zasług miał opinię człowieka zapalczywego, trudnego w obcowaniu, co komplikowało jego karierę zawodową. W 1929 roku przeniesiony do Rzeszowa poznał Zofię Zakrzeńską swoją przyszłą żonę. W 1932 roku przyszła na świat ich córka Krystyna. Na życie rodzinne, początkowo bardzo szczęśliwe, nakładały się jednak konflikty z przełożonymi, wywołane skłonnością Dobrzańskiego do zapalczywości a nawet nietaktownych, obcesowych wypowiedzi. Przeniesiony do Wilna na stanowisko kwatermistrza nie potrafił przystosować się do tego rodzaju pracy. W końcu 1937 roku małżeństwo rozpadło się a sam major został przeniesiony do Wołkowyska na dowódcę szwadronu zapasowego 4 Pułku Ułanów, co było odstawieniem młodego oficera na boczny tor. Miesiąc przed wybuchem wojny otrzymał decyzję o przejściu w stan spoczynku. Wkrótce jednak nastąpiły wydarzenia, dzięki którym Henryk Dobrzański przeszedł do historii i legendy.

Gdy wybuchła wojna stawił się zgodnie z przydziałem w ośrodku zapasowym w Białymstoku, gdzie objął funkcję zastępcy dowódcy pułku. Kiedy 17 września w granice Polski wkroczyła Armia Czerwona oddziały otrzymały rozkaz przejścia granicy z Litwą i złożenia broni. 110 pułk Dobrzańskiego nie podporządkował się rozkazom i ruszył na pomoc Warszawie. Kiedy stolica skapitulowała ogłosił żołnierzom decyzję, że nie zdejmuje munduru i będzie przebijał się na Węgry z zamiarem przedarcia się do Francji do polskiego wojska. Po dotarciu w pierwszej dekadzie października w rejon Gór Świętokrzyskich zmienił jednak zdanie i w czasie postoju w gajówce Podgórze oświadczył żołnierzom, że pozostanie w kraju. Wierzył, że wiosną 1940 roku ruszy ofensywa aliantów i losy wojny się odwrócą.

Przyjął pseudonim „Hubal” i rozpoczął organizowanie w terenie placówek konspiracji zbrojnej. Miały one przygotować i wystawić na wezwanie polskich władz, gotowego do walki żołnierza. Opracował schemat organizacji konspiracyjnej, której nadał nazwę Okręgu Bojowego Kielce. Przeorganizował także swój oddział dostosowując do wymogów walki partyzanckiej, ale starając się zachować strukturę regularnego wojska. Nadał mu nazwę Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. Oddział wykazywał dużą ruchliwość. Otrzymywał wsparcie od ludności, do oddziału ciągnęli ochotnicy. Jeszcze nie wszystko stracone – pocieszano się – jeśli Wojsko Polskie istnieje, to Polska znowu wolność odzyska.

Zachowało się wspomnienie o żołnierskiej wigilii w leśniczówce Bielawy. Żołnierze wystąpili odświętnie, przyjechali okoliczni ziemianie, ksiądz. Żołnierze otrzymali upominki od grupy dziewcząt z Kielc. Jako nieliczni świętowali ją wolni i niepodlegli żadnej władzy okupacyjnej, przywracając nadzieję.




Zjawili się też w Nowy Rok na mszy w kościele w Studziannej w tajemnicy przed dowódcą. Powstała pieśń nazwana Marszem Hubalczyków.

 

My, partyzanci majora Hubali,

Idziemy dziś na krwawy z Niemcem bój.

Pragnienie zemsty serca nasze pali,

Niestraszny nam bombowców wroga rój.

Więc granat w garść a erkaem do boku,

Na wrogów swych przypuśćmy dzielnie szturm.

Niech stal granatów razi ich głęboko,

A nam przygrywa dźwięk bojowych surm.

Za gruzy naszych miast,

Za braci naszych krew,

Szarpiemy wrogów ciała.

Niech zginie szwabski chwast,

Odpowie na nasz zew

Powstając Polska cała.

 

Na przełomie lutego i marca oddział rozrósł się do stanu ok. 250 żołnierzy. Dysponował dobrym uzbrojeniem, karabinami maszynowymi i jednym przeciwpancernym. Ale Niemcy nie zapomnieli o oddziale. Sroga, śnieżna zima dawała spokój Hubalczykom, ale kiedy zniknęły śniegi Niemcy przygotowywali się do walnej rozprawy. I wtedy przyszedł rozkaz płk. Stefana Roweckiego „Grota” na wniosek komendanta Okręgu Łódzkiego ZWZ ppłk. Leopolda Okulickiego o rozwiązaniu oddziału, bo nie czas jeszcze na powstanie, oddział Niemcy wyduszą a ludność cywilna jest narażona na odwet. Major Dobrzański nie podporządkował się rozkazowi i nie rozbroił się, zostawiając wolną rękę swoim podwładnym. Większość żołnierzy i wszyscy oficerowie zdecydowali się przejść do konspiracji. Przy „Hubalu” zostało ok. 70 osób. Niemcy zgromadzili przeciwko oddziałowi blisko 5 tysięcy ludzi. Rozpoczęły się walki i okrążanie Hubalczyków.

Spełnił się niestety scenariusz, przed którym ostrzegał ppłk. Okulicki. Akcja odwetowa dotknęła 31 wsi, m.in. Królewiec, Szałas Stary, Skłoby, Gałki, Hucisko i spowodowała śmierć 711 bestialsko zamordowanych osób. Dobrzański bardzo przeżywał tragedię mieszkańców. Brał na siebie winę. Nie był już tym samym człowiekiem, jak dawniej. „Zmizerniał, sczerniał, twarz miał skamieniałą, bez uśmiechu” – jak wspomina Józef Wyrwa „Furgalski”. Swoje obozowiska rozbijał teraz w lesie, żeby nie narażać mieszkańców wsi. Żyli w ciągłym zagrożeniu. Do tego dochodził narastający konflikt z dowództwem ZWZ.

Pod koniec kwietnia zostali otoczeni w lasach opoczyńskich. O świcie 30 kwietnia dojechali do zagajnika niedaleko Anielina. Zmęczeni trudami ostatnich dni zasnęli, nie dostrzegając, że podeszli ich Niemcy. „Hubala” próbującego dosiąść konia przeszyły kule, trafiając w serce. Żołnierze, którzy wydostali się z zasadzki nie mogli długo uwierzyć, że ich dowódca nie żyje. Nie jest znane miejsce, w którym Niemcy pochowali ciało Henryka Dobrzańskiego. Zapewne bali się jego legendy. Zachował się ostatni rozkaz wydany w oddziale, po śmierci „Hubala”, przepełniony smutkiem, oddający przywiązanie żołnierzy:

„Dowódca nasz nie żyje. Ale żyje wśród nas Jego idea i honor żołnierza. (..) Dla historii potrzebny jest dowód, że znalazł się w Polsce człowiek, który oparł się ogólnej psychozie strachu, że był jeden, który honor żołnierza i Polaka cenił ponad życie”.



Wieść o upadku Francji spowodowała rozwiązanie oddziału. Dzisiaj mjr Henryk Dobrzański jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci historii II wojny światowej. Jego imię noszą liczne organizacje i instytucje, szkoły, drużyny harcerskie, jednostki wojskowe. Jest patronem rajdów turystycznych i zawodów. Na cmentarzu Partyzanckim w Kielcach jest symboliczna mogiła, upamiętniająca bohaterskiego, niepokornego żołnierza. W miejscu jego śmierci stoi dzisiaj szaniec majora Hubala. Uczczono pomnikiem nawet miejsce, w którym w grudniu 1939 roku odbyła się „Hubalowa Wigilia”. Legenda majora przetrwała czasy PRLu i jest świadectwem oporu, jaki do końca stawiali żołnierze ostatniego Oddziału Wojska Polskiego.


 

E.B
O mnie E.B

Konstytucja RP  Art.14 Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mam na imię Ewa. Na moim blogu można zamieszczać opinie niekoniecznie zgodne z moimi, pod warunkiem zachowania ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Oczywiście mam swoje poglądy, ale blogowanie dla mnie, to swobodna wymiana myśli, możliwość dyskusji, formowanie swoich poglądów w zderzeniu z poglądami innych. Wolność nie tylko "krzyżami się mierzy"......

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura