Nad internetem trudno zapanować. To broń obosieczna i daje ludziom zbyt dużo możliwości poznania sensu wydarzeń i ich prawdziwego tła. Nie wolno więc dopuścić do takiego komunikowania się obywateli, żeby nie mieć nad tym kontroli. Jakiś porządek musi być.
Wymyślono więc sposób.
Komisja Europejska przygotowała projekt dyrektywy o prawie autorskim na rynku cyfrowym i zażądała od Rady i Parlamentu Europejskiego uchwalenia jej w formie obowiązującego prawa.
Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego pozytywnie ją zaakceptowała a Parlament Europejski przegłosował zmiany w prawie autorskim. Jeśli w obecnym brzmieniu zostaną one przyjęte przez państwa UE, może to oznaczać poważne zmiany w funkcjonowaniu portali.
Odbędą się negocjacje z przedstawicielami wszystkich państw. Europosłowie przyjęli dwa rozwiązania, z których wycofać się będzie trudno.
Artykuł 11 zakazuje umieszczania skrótów wiadomości oraz artykułów w mediach społecznościowych. Korzystanie z nich wymagałoby zgody wydawcy i zapłaty na jego rzecz wynagrodzenia.
Dyrektywa ta zagrozi zatem bezpośrednio wolności wypowiedzi i dostępu do informacji.
Art. 13 nakazuje dostawcom usług, którzy przechowują i zapewniają publiczny dostęp do wpisów, zdjęć, cytatów, utworów itp. zamieszczanych przez swoich użytkowników, „wbudowanie zautomatyzowanej infrastruktury do monitorowania i cenzury Internetu”.
Ci dostawcy (czyli każdy aktywny internetowo podmiot, również prywatne strony i założone grupy dyskusyjne) będą odpowiadali swoim majątkiem za każde naruszenie praw autorskich nie tylko przez siebie, ale także przez tych, którzy na ich stronach coś zamieścili nawet wtedy, gdy obsługę stron zapewniają automaty.
Przed umożliwieniem opublikowania czyjegoś wpisu, muszą sprawdzić czy ktoś nie zacytował czegoś bez zgody autora, czy nie zamieścił swojego zdjęcia na tle jakiegoś obrazu czy rzeźby, czy piosenka, którą nawet ktoś sam skomponował, zaśpiewał i zamieścił, nie ma elementu plagiatu. Podawanie wyliczeń tabel itp. musi być także sprawdzane czy to nie z jakiejś pracy naukowej.
Wedle tej dyrektywy także wszelkie linki muszą być cenzurowane (czyli w konsekwencji blokowane), a za korzystanie z nich musi być pobierana opłata.
Komu na tym zależy? Kto chce bez reszty panować nad naszymi słowami, myślami, sumieniami?
Kto chce rządzić naszym światem, wbrew woli wielu ludzi?
Nadszedł czas, żeby każdy sobie odpowiedział na to pytanie i stanął po stronie wolnych ludzi lub dał się zapędzić do obozów pracy dla niewolników, których karmi się niezbyt przesadnie i mówi co mają myśleć i robić, bo jak nie, to kara.
Przychodzi mi tu na myśl platońska wizja państwa, która może dotyczyć zarówno jakiegoś państewka starożytnego jak i ogólnoświatowego państwa nam współczesnego.
Państwo takie składa się z elit rządzących i ludu. Platon zakłada, że państwo tak będzie oddziaływać na obywateli, że ci będą głęboko przekonani, że cieszą się nieograniczoną wolnością. A więc „pranie mózgów” od najwcześniejszego dzieciństwa.
Aby zbudować takie państwo trzeba:
- Zlikwidować wszelkie sfery prywatności
- Zapanować nad życiem kulturalnym, rozrywką i rekreacją obywateli
- Zapanować nad ich sferą wierzeń
- Usunąć prawdę ze świadomości społecznej
- Całkowicie zapanować nad kulturą.
- Wpoić w społeczeństwo poczucie praworządności i zniewolić je przez system prawny
Idee Platona podjęli H.G.Wells i A.Huxley, wybitni współcześni masoni, tworząc wizję Nowego Wspaniałego Świata, którego projekt realizuje się na naszych oczach.
Cenzurowanie internetu jest jego elementem.
Jeszcze mogę to napisać, ale jak długo?
Czy nasi rządzący zaakceptują tę dyrektywę UE? To będzie sprawdzian ich wiarygodności.
