E.B E.B
1212
BLOG

Panny Wyklęte

E.B E.B Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Obchodząc 1 marca  Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych należy również przywrócić pamięć o polskich kobietach walczących przeciw nowemu komunistycznemu zniewoleniu naszego kraju. Najczęściej były sanitariuszkami, łączniczkami, przynosiły tajną pocztę, nielegalne ulotki, broń, dbały o higienę.  Czasem brały też udział w akcjach zbrojnych.  Były traktowane normalnie, jak towarzyszki broni i przyjaciółki. Czasami zawiązywały się pary, dochodziło do ślubów partyzanckich. Ich obecność w oddziałach podnosiła morale ich kolegów.

Podczas jednej z akcji został ranny  dowódca „Inki” ppor. Zdzisław Badocha ''Żelazny''. Partyzanci z chęci odwetu  gotowi byli rozstrzelać wszystkich wziętych do niewoli komunistycznych jeńców.  Ale to właśnie  obecność Siedzikówny sprawiła, że nie rozstrzelali wszystkich. A na odchodnym ''Inka'' rannym wrogom zostawiła jeszcze opatrunki.

Motywacje kobiet pozostających w podziemiu antykomunistycznym były przede wszystkim patriotyczne. Część z nich pozostała w swoich oddziałach, do których wstąpiła w czasie wojny, bo widziały, że akowcy, którzy zdecydowali się ujawnić byli aresztowani, sądzeni, zabijani, więzieni, zsyłani do łagrów. W nowej Polsce nie rozpoznawały też tej Polski, o którą walczyły przez ostatnie lata. Dla nich walka się nie skończyła.

Kiedy trafiały w ręce śledczych były traktowane gorzej niż mężczyźni, niejednokrotnie skazywane na śmierć. Oprawcy komunistyczni nie mieli litości nawet dla kobiet w ciąży. Ale do ostatnich chwil życia odznaczały się wielka odwagą i heroizmem. O losach szesnastu z nich opowiada książka Szymona Nowaka  „Dziewczyny wyklęte”.

Jedną z nich była Stefania Krupa ps. „Perełka” z oddziału „Wołyniaka” . Ranną w nogę podczas walk w okolicach Jarosławia przetransportowano wraz z innym ciężko rannym partyzantem Aleksandrem Pityńskim „Kulą” do chaty miejscowych gospodarzy, życzliwie nastawionych do leśnych, za obronę przed bandami UPA. Gdy podleczyli rany, wrócili do oddziału, ale już jako…narzeczeni. 20 stycznia 1946 roku w obecności uzbrojonych partyzantów  zawarli w pobliskim kościele związek małżeński. Z podziemia wyszli w 1947 roku, kiedy Stefania była w ciąży. Po narodzinach syna Aleksander  postanowił  ujawnić się,  ale nie był to koniec ich kłopotów.

Dom Stefanii i Aleksandra regularnie przetrząsała milicja, a komunistyczni funkcjonariusze w kółko urządzali naloty i prowokacje. Wielokrotnie też bili Pityńskiego. Gdy któregoś razu szczególnie znęcali się nad „Kulą”, „Perełka” chciała go osłonić, jednak otrzymała potężny cios kolbą z karabinu, który zwalił ją z nóg. Skutego Aleksandra katowało sześciu ubeków, a potem sponiewieranego wywiozło w nieznanym kierunku. Wszystko na oczach żony i małego synka. W końcu go wypuszczono, jednak już do upadku komuny pozostawał w kręgu zainteresowania bezpieki.

Także na syna „bandytów” spadły represje. Był nawet sądzony za obronę bitego przez prowokatorów ojca. Andrzej Pityński (syn „Perełki”) musiał wyjechać za ocean, aby uciec od ciągłych bezpieczniackich prowokacji. W komunistycznej Polsce był tylko „dzieckiem bandyty”, a w USA został znanym rzeźbiarzem monumentalistą. To on właśnie jest autorem słynnego Pomnika Katyńskiego w  Jersey City, o pozostawienie którego na swoim miejscu tak bardzo walczyła Polonia amerykańska. Jest też m.in. autorem rzeźby „Partyzanci” w Bostonie i Pomnika Ofiar Rzezi Wołyńskiej. W 2017 roku prezydent Andrzej Duda odznaczył go Orderem Orła Białego.

Losy „dziewczyn wyklętych” łączą się nieodzownie z historiami „żołnierzy wyklętych”. Kobiety, które kochały „wyklętych” wiodły tragiczny żywot. Każdego dnia narażone były na represje ze strony państwa komunistycznego, ścigane  przez Urząd Bezpieczeństwa. Normą były nocne naloty, prowokacje i przeszukiwania domu. Życie ich było naznaczone cierpieniem, bólem i śmiercią.

Pierwszą kobietą skazaną na śmierć i straconą z wyroku komunistycznego sądu wojskowego, jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej, była Zofia Pelczarska „Ciotka”, nauczycielka, żołnierz AK okręgu lubelskiego. Jej winą było to, że nie zaprzestała współpracy z Armią Krajową mimo dekretu PKWN o zakazie jej działalności, wyszukała lokal dla komendanta okręgu i była jego sekretarką. A także jej oświadczenie, że uznaje jedynie legalne władze Rzeczypospolitej, a nie komunistyczny PKWN. Została rozstrzelana 18 grudnia 1944 r. na Zamku Lubelskim. Nie walczyła z bronią w ręku a została rozstrzelana.

Podobnie jak  Helena Wardal ps. "Ramzesowa". Ona  była tylko kurierką. UB złapało ją w mieszkaniu jej znajomego, którego obserwowali. Znaleziono przy niej zamkniętą kopertę, w której był rozkaz wyroku śmierci na konfidencie. Nie miała pojęcia, co jest w środku. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Komunistów nie obchodziło, że ma dwójkę małych dzieci, a jej mąż został rozstrzelany w czasie okupacji przez Niemców.

Skazywano również dziewczyny walczące z bronią w ręku. Helena Motylkówna ps. "Dziuńka" nie brała udziału w partyzantce antyniemieckiej. Do samodzielnego oddziału Franciszka Olszówki ps. "Otto" dołączyła właśnie jako do podziemia antykomunistycznego. Wzięła udział w akcji na pociąg, w której zastrzelono 9 czerwonoarmistów i zginął jeden żołnierz polski. Skazano ją za to na śmierć. Jeden z więźniów, który widział przez okno jak prowadzono ją na egzekucję,  twierdził później, że była wtedy w ciąży.

Janina Żubryd z d. Praczyńska była żoną majora Antoniego Żubryda. Oboje działali w AK, a następnie w podziemiu antykomunistycznym. Małżeństwo było rodzicami Janusza, najmłodszego więźnia politycznego w Polsce (gdy chłopiec został osadzony w więzieniu miał niespełna 4 lata). Syn ich trafił do sierocińca, a potem wychowywała go siostra Janiny i jej mąż. Janina i Antoni Żubrydowie zostali zabici strzałem w tył głowy przez towarzysza broni majora, Jerzego Vaulina, który okazał się agentem UB. Kobieta była wówczas w 8 miesiącu ciąży.

Emilia Malessa „Marcysia” urodziła się w 1909 roku w Ro¬sto¬wie nad Donem. Na początku wojny została kierowcą w pomocniczej służbie przy 19 Dywizji Piechoty. Potem wciągnięta do tworzącej się konspiracyjnej organizacji Służba Zwycięstwu Polski (SZP). Złożyła przysięgę przed pułkownikiem Stefanem "Grotem" Roweckim. Jej drugim mężem został porucznik Jan Piwnik "Ponury". Aresztowana w październiku 1945 roku. Za wiedzą swoich przełożonych i na ich rozkaz ujawniła członków i przywódców I Komendy Zrzeszenia WiN w zamian, że żadna z tych osób nie będzie aresztowana i osądzona. Komunistyczne władze nie dotrzymały słowa. 14 lutego 1947 została skazana na 2 lata pozbawienia wolności. Kilka dni później, decyzją Bolesława Bieruta, ułaskawiono ją wraz z innymi współoskarżonymi. 5 czerwca 1949 popełniła samobójstwo.

Czesława Kuraś z d. Polaczyk "Czesława" urodziła się w 1922 roku w Nowym Targu. Była drugą żoną dowódcy partyzanckiego Józefa Kurasia ps. Ogień. Wzięli ślub w 1946 roku. Po jego śmierci w 1947 roku dbała o pamięć i wyjaśnienie wszystkich kontrowersji związanych z działalnością męża. W 2006 r. Czesława Kuraś została uhonorowana Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność na rzecz niepodległości.

Lidia Lwow-Eberle "Lala" urodziła się w 14 listopada 1920 roku. Latem 1943 wstąpiła do oddziału partyzanckiego AK ppor. Antoniego Burzyńskiego "Kmicica". Po rozbrojeniu oddziału przeszła do 5 Brygady Wileńskiej AK mjr Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" i została tam sanitariuszką. Brała udział w wielu walkach Brygady. Została mianowana podporucznikiem. Po śmierci żony mjra "Łupaszki" "Lala" została jego towarzyszką życia. 30 czerwca 1948 aresztowana wraz z "Łupaszką" w Zakopanem, 2 listopada 1950 skazana na karę dożywotniego więzienia. Karę śmierci na "Łupaszce" wykonano w lutym 1951 roku w warszawskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej. Tuż przed egzekucją „Łupaszki” jakimś cudem pozwolono im na widzenie.  Wyszła na wolność w 1956 na mocy amnestii.

Danuta Janiczak „Sarenka” urodziła się w czerwcu 1925 roku w Krakowie, a potem mieszkała w Wilnie. Już w 1939 roku została łączniczką ZWZ. Początkowo używała pseudonimu "Szarotka". 24 grudnia 1944 roku aresztowana przez NKWD. Skazana na 10 lat łagrów. We wrześniu 1945 roku zwolniona ze względu na stan zdrowia. Wraz z rodziną przeniosła się do Darłowa, gdzie rozpoczęła pracę jako nauczycielka. Akowska przeszłość nie pomagała "Sarence". Została zwolniona z pracy i otrzymała zakaz nauczania.


Wśród „panien wyklętych” były też siostry zakonne, jak świetnie wykształcona siostra Zofia Łuszczkiewicz ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia w Krakowie, która przybrała zakonne imię Izabela. Pracując w szpitalu pomagała w latach 1945-46 rannym partyzantom, również w ucieczkach. Torturowana, skazana na karę śmierci,  (zamienioną później na dożywocie), objęta potem amnestią, zmarła rok po wyjściu z komunistycznego więzienia.

To losy tylko niektórych z nich. Wszystkie bardzo chciały, mimo wojennych okoliczności, normalnie żyć – kochać, zakładać rodziny, rodzić dzieci. Czasem  przytrafiały się takie namiastki normalności,  podczas krótkich urlopów ich Żołnierzy.  Patriotyczny obowiązek wobec Ojczyzny okazywał się jednak silniejszy.

Powrót  do ''normalnej''  powięziennej i powojennej rzeczywistości też był niełatwy.
Niektóre z nich  nie przyznawały się do tego, że były w AK i antykomunistycznym podziemiu. Porzucały na zawsze działalność konspiracyjną i próbowały sobie poukładać życie.  Inne, za którymi ciągnęła się ''bandycka'' i więzienna przeszłość, były inwigilowane przez bezpiekę i musiały stawiać się co jakiś czas na milicji lub UB. Droga na studia była przed nimi zamknięta. Z pracą też były trudności,  bo gdy tylko dowiadywano się  o ich przeszłości były natychmiast  zwalniane. Często zmuszone były pracować na najniższych stanowiskach, bo tylko takie zatrudnienie mogły znaleźć.

Dzisiaj to jednak one są bohaterkami, one zwyciężyły, a oprawcy, którzy chcieli, żeby Polacy o nich zapomnieli, trafili na śmietnik historii. Pamiętajmy o polskich kobietach, które pozostając w cieniu walczących mężczyzn, były ich wiernymi towarzyszkami broni, zamiast karabinu często zakładały torbę sanitarną i czekały….
Tak pisze o tym Agata Budzyńska w wierszu „Obietnica”:


Powiedziałeś: „idę walczyć” i zostałam sama
W domu pełnym dziwnych, smutnych niespodzianek
Powtarzałeś: „idę, lecz pamiętaj, że jestem
A tym którzy przyjdą powiedz, że odszedłem aby walczyć”
Tłumaczyłeś: „idę, aby nasze dziecko
Nie musiało nigdy bawić się w wojnę”
Przyrzekałeś: „powrócę, kiedy w naszym sadzie
Zakwitnie drzewo wolne, wierz mi, ja wrócę”







E.B
O mnie E.B

Konstytucja RP  Art.14 Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mam na imię Ewa. Na moim blogu można zamieszczać opinie niekoniecznie zgodne z moimi, pod warunkiem zachowania ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Oczywiście mam swoje poglądy, ale blogowanie dla mnie, to swobodna wymiana myśli, możliwość dyskusji, formowanie swoich poglądów w zderzeniu z poglądami innych. Wolność nie tylko "krzyżami się mierzy"......

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura