Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo
270
BLOG

Gdzie i jak szukać sojuszników?

Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo Polityka Obserwuj notkę 4

           Odpowiadam – w niebie, na ziemi i na każdym miejscu. Ale zanim zaczniemy szukać sojuszników musimy się do tego dobrze przygotować. Po ludzku sprawy pojmując musimy być kimś, musimy sami coś sobą reprezentować, stanowić jakąś wartość dla naszych potencjalnych sojuszników, bo przecież rzadko, kiedy zdarza się, aby ktoś chciał mieć dziada za sojusznika.

           A, więc krok pierwszy w poszukiwaniu sojuszników polega na zwarciu własnych szeregów, na zmobilizowaniu narodu, aby wzmocnił swoje własne siły, swoje własne możliwości, które mogłyby stanowić wartość, nie tylko dla samych Polaków, ale i dla potencjalnych naszych sojuszników. Te podstawowe wartości, to m.in. zdrowa i silna gospodarka oraz zdrowa, silna i własna, narodowa kultura i niczym nieskrępowana duma z tego, że jesteśmy Polakami.

           Dotychczas mówiąc o sojusznikach rozumiało się sojusze między państwami, czyli między rządami. Myślę, że te sojusze są niepewne i nietrwałe, dlatego należy także poszukiwać sojuszy między narodami, a nie tylko między władcami. Nadchodzą czasy, a może i już nadeszły, aby zdjąć z bark polityków całkowitą odpowiedzialność za losy państw i narodów. Dzisiaj narody muszą wziąć na swoje barki jakąś istotną część odpowiedzialności za swoje losy.

           Ale wszystkie te ziemskie wysiłki mogą okazać się niewystarczające, jeśli te sojusznicze działanie nie będą oparte na Bożych fundamentach. Wszechmogący i Miłosierny Bóg a nie, kto inny, jest i do końca świata pozostanie, prawdziwym Ojcem i Przyjacielem wszystkich ludów i narodów i jedynym gwarantem pokoju i przyjaźni między narodami i państwami. Żadne Unie ani Sojuzy tego nigdy nie zagwarantują.

           Dopiero harmonijne połączenie tych wszystkich zabiegów stwarza realne szanse na to, aby stare i ciągle aktualne powiedzenie – homo homini lupus est – odeszło w niepamięć i zostało zastąpione przez nowe przykazanie – człowiek, człowiekowi bratem.

           Że innej drogi nie ma, poucza nas o tym historia ludzkości, a przede wszystkim historia narodów Europy.

           Narody Europy muszą zrozumieć, że największym zagrożeniem dla pokoju, przyjaźni i współpracy między narodami w Europie są Niemcy i Rosjanie, a nie Polacy.

           Miłosierny Boże,
wesprzyj Polaków i Węgrów,
Hiszpanów i Portugalczyków,
Włochów i Francuzów,
oraz
usuń z serc i umysłów Niemców i Ruskich
wszelkie zamiary zniewalania innych narodów.

           

           Dla głębszego zrozumienia tych problemów zapraszam do lektury bieżącego numeru miesięcznika „Nowe Państwo”, (5/2012).

           Oto 2 cytaty z tego pisma:

Być może naród rosyjski obudzi się ze śpiączki, może przebudzi się sumienie Europy. Daj Boże. Ale ludzie teraz w Europie wolą oglądać piłkę nożną, igrzyska olimpijskie, śpiew i tańce. Polityka ich nie interesuje.

Pięć lat temu w Londynie zamordowano za pomocą radioaktywnego polonu mojego przyjaciela Aleksandra Litwinienkę. Był to pierwszy w świecie tego typu akt terrorystyczny wykorzystujący środki radioaktywne.

I jak zareagowała na to Europa? Nie zareagowała. Pisały o tym gazety, ale o żadnych sankcjach przeciwko mordercom nie ma mowy. Do  Putina nadal przyjeżdżają jego przyjaciele z Europy Zachodniej, z Francji, a zwłaszcza Włoch. Klepią go po ramieniu i piją z nim wódkę.

Takie smutne perspektywy rysują się w mojej wyobraźni”.

Europa musi znaleźć nowy sposób na zjednoczenie. Po pierwsze, musi odzyskać wartości, które łatwo wyrzuciła za burtę przy jednoczeniu. Po drugie, musi pozwolić ludziom być sobą, zachować swoją tożsamość. Po trzecie, najważniejsze, musi zgodzić się, by procesy zjednoczeniowe odbywały się dzięki oddolnej i dobrowolnej współpracy narodów i społeczności.

Polacy i Węgrzy nigdy nie byli bardziej zjednoczeni niż w czasie ostatniej wizyty klubów „Gazety Polskiej” w Budapeszcie. Setki tysięcy Węgrów fetowały tysiące Polaków. Nie przeszkadzały nam ani różnice językowe, ani to, że mamy inne waluty, ani też fakt, że gospodarze mieli poparcie rządu węgierskiego, a polscy goście we własnym kraju traktowani są przez rząd niemal jak banici.

Ludzie sami łatwiej znajdą drogę do współpracy i tego, co jest im do niej potrzebne, niż urzędnicy”.

Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka