EdithKulpienski68 EdithKulpienski68
44
BLOG

Cisza, która niepokoi. Rozważania o więziach, które rodzą się w słowach.

EdithKulpienski68 EdithKulpienski68 Rozmaitości Obserwuj notkę 2


W świecie, który coraz częściej zamyka się w ekranach, gdzie spotykamy się nie twarzą w twarz, lecz duszą w duszę — poprzez słowa, komentarze, myśli rzucane w przestrzeń — rodzą się relacje, których nie powinniśmy bagatelizować. Bo choć nie znamy się z imienia, nie wiemy, jak brzmi nasz głos, nie potrafilibyśmy rozpoznać się na ulicy — to jednak jesteśmy sobie bliscy. Bardziej, niż by się mogło wydawać.

Z czasem zaczynamy rozpoznawać siebie nawzajem po tonie wypowiedzi, po stylu pisania, po tym, co zostało powiedziane... i co zostało przemilczane. Zaczynamy czekać na czyjeś zdanie, choćby odmienne od naszego. Bo ważniejsze od zgody jest to, że ktoś tam jest, że myśli, że odpowiada. Że słucha.

Taką osobą była — i mam nadzieję, że nadal jest — Pani Natanaela. Jej obecność w tej przestrzeni miała wagę. Nie musiała krzyczeć, by być słyszaną. Nie musiała się podobać, by być szanowaną. Jej komentarze były jak kamienie milowe — zatrzymywały, zmuszały do refleksji, sprowadzały na ziemię. Nawet jeśli nie zawsze się z nią zgadzałam, to zawsze wiedziałam, że warto jej posłuchać. Bo jej słowa nie były przypadkowe. Niosły ze sobą historię, doświadczenie i wewnętrzne zmaganie.

A teraz... cisza. Od tygodni, od miesięcy. I ta cisza zaczyna dzwonić w uszach. Brakuje jej głosu tak, jak brakuje znajomego światła w oknie domu, przy którym się codziennie przechodzi. Nagle gasną te światła, do których się przyzwyczailiśmy, i zostaje pustka.

Zostaje troska. I pytania, które nie dają spokoju. Czy wszystko w porządku? Czy to chwilowy odpoczynek? Czy może coś się stało? Zaczynamy się martwić, bo przecież w ostatnich słowach Pani Natanaeli było coś więcej niż tylko opinie. Był smutek. Była rezygnacja. Może nawet ciche pożegnanie ze światem, którego nie rozumiała już tak, jak kiedyś.

Właśnie dlatego chcę dziś napisać te słowa — by Pani wiedziała, że nie jest sama. Że gdzieś, po drugiej stronie ekranu, ktoś pamięta. Ktoś myśli. Ktoś się martwi. I tęskni.

Bo nawet jeśli nie spotkaliśmy się nigdy w rzeczywistości, to przecież spotykaliśmy się w prawdzie. A to spotkanie bywa głębsze niż wiele tych codziennych, powierzchownych kontaktów. W cyfrowym świecie, gdzie łatwo zniknąć, warto przypomnieć: Twoje słowa miały znaczenie. Twoje milczenie też ma znaczenie.

Pani Natanaelo, jeśli Pani to czyta, jeśli gdzieś tam Pani jest — proszę, niech Pani wie, że jest Pani potrzebna. Że ktoś tutaj czeka. Że Pani obecność była dla wielu czymś więcej niż tylko ciągiem znaków na ekranie.

Czasem nadzieja gaśnie... ale ogień można na nowo rozpalić — choćby jednym słowem. Choćby krótkim znakiem, że nadal jesteśmy. Że nie zamilkliśmy na zawsze.

Niech Pani wróci. A jeśli nie chce Pani mówić — niech Pani przynajmniej wie: nie jesteśmy obojętni. Nie zapomnieliśmy.

Kobieta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości