Ulica Wileńska powstała około roku 1865 wraz z budową Dworca Petersburskiego, i od zarania swych dziejów pełnić miała funkcje komunikacyjne - od pierwszego dnia kursowała nią kolejka konna łącząca przez Targową i Zygmuntowską dworce Terespolski i Petersburski...
Początkowy odcinek ulicy po nieparzystej stronie do około 1914 roku zapełnił się kamienicami. Do 1915 roku stronę parzystą ulicy zajmował budynek dworca, warsztaty i wagonownia (zwana obecnie nieściśle, bo od wtórnego przeznaczenia parowozownią). Stojąc na uliczce Heleny Rzeszotarskiej (przeprowadzonym po II wojnie przedłużeniu Konopackiej) warto zwrócić uwagę na szczegół topograficzny: gdy staniemy plecami do kolejowego bloku przy Wileńskiej 12 (z roku 1935), stwierdzimy, że dawną wagonownię wzniesiono na sztucznym nasypie - wzniesieniu wysokim na około dwa metry. Miało to ułatwić wyjazd w kierunku Targówka, ale także dojazd do bardzo ważnego elementu położonego na wysokości ulicy Szwedzkiej - obrotowej zwrotnicy będącej odcinkiem toru na kole o średnicy kilkunastu metrów. W miejscu, na którym znajdowała się ta zwrotnica, istnieje dziś wysepka u zbiegu Wileńskiej, Szwedzkiej i Alei Solidarności - tuż przy przystanku autobusów. Koniec ulicy Wileńskiej był wąski, zadymiony i po prostu ciasny; jak gorset krępowały go tereny kolejowe i tory biegnące od dworca.
Początkowy odcinek Wileńskiej zaprojektowano jako szeroką aleję przed gmachem Dworca Petersburskiego projektu Narcyza Zborzewskiego. Tymczasem końcowy fragment ulicy, za Konopacką zwano Czarnowileńską lub Ciemnowileńską. Tutaj królowały tory i dymiły parowozy, za Szwedzką już znajdował się mur dawnej stalowni.
Niemal u zbiegu ze Szwedzką, właśnie przy plątaninie torów w latach 1899 - 1901 powstał Dom Pracy dla Chłopców im. Jadwigi i Wacława Mańkowskich projektu Władysława Adolfa Kozłowskiego i Apoloniusza Nieniewskiego. Instytucja owa powołana została dla opieki nad ubogimi chłopcami, szczególnie dla ich wychowania i przysposobienia zawodowego. Uczono także języka polskiego, etyki i religii. Budynek podczas oddania go do użytku poświęcił sam arcybiskup warszawski Wincenty Chościak - Popiel - wtedy to było coś...
Na parterze budynku pierwotnie mieściły się dwie sale lekcyjne, pracownia krawiecka i ambulatorium. Na pierwszym piętrze umieszczono pracownie rzemieślnicze, kuchnię, umywalnię i toaletę. Drugie piętro mieściło dużą salę z chórem, sypialnię wychowanków oraz mieszkanie nauczyciela - Antoniego Bączkowskiego. Choć trudno w to uwierzyć, dom przyjmował nieraz 300 chłopców, którzy kształcili się tu na szewców, krawców czy stolarzy.
Od roku 1917 opiekę nad domem sprawowali księża Marianie, którzy tuż obok w latach 1934 - 35 wybudowali skromny kościółek projektu Stanisława Mancewicza, obecnie pełniący inne funkcje, przebudowany i oszpecony. Sam neogotycki dom dla chłopców został uszkodzony podczas wojny;. W niedługim czasie zniszczenia niedbale naprawiono i ta prowizorka trwa do dziś...
Nowe inwestycje pojawiły się na krańcu Wileńskiej stosunkowo późno. Dopiero w latach 1924 - 26 pod nr. 59 wybudowano dom Pierwszej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorów i Sublokatorów w Warszawie. Kolejne kamienice pod nr. 63, 65 i 67 powstały w okresie 1936 - 38 dla Artura Ottona Spitzbartha według projektu właściciela.
W ostatnich latach księża Marianie podjęli się pewnych prac remontowych. Z tych niekorzystnych wymienię barwę tylnej elewacji, podniesienie dachu i oszpecenie go wystawkami. Mam nadzieję, że fasada budynku (od lat spiętego zresztą klamrami) przejdzie niedługo remont... Na archiwalnym zdjęciu które prezentuję widać niezachowane szczyty ryzalitów - oby tylko podczas remontu przywrócono te detale!
Szymon Patoka