eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
251
BLOG

Kapuściński po Domosławskim

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Kultura Obserwuj notkę 2

Po przeczytaniu książki Artura Domosławskiego o Ryszardzie Kapuścińskim, czuje się po prostu oszukany przez najsłynniejszego polskiego reportażystę. Oszukany, ale w jakże uroczy sposób.

Czy książki największego polskiego reportera polecił bym młodemu czytelnikowi? Oczywiście, ale z zaznaczeniem iż ma do czynienia z reportażem literackim a nie czystą formą reportażu, która próbuje na tyle ile to możliwe przedstawić rzeczywistość. Co mamy myśleć o „Cesarzu” rekomendowanym w 1983 roku przez Alvina Tofflera, po przeczytaniu komentarzy do tego „reportażu” potomków Hajle Sellasje?

Jednym z licznych negatywnych skutków cywilizacyjnej katastrofy którą był okres komunizmu w Polsce, jest praktycznie całkowity zaniki profesjonalnej biografistyki. Przez lata raczeni byliśmy wszelkiego rodzaju „intymnymi dziennikami” które pokazywały subiektywną historię członków elit władzy i świata kultury. Liczne elaboraty tego typu uzupełnia były ewentualnie hagiograficznymi biografiami. Polacy w zasadzie odcięci byli, i w jakieś mierze nadal są, od wiedzy o tym kim naprawdę są ich liderzy. Nieliczne biografie pisane nie na zamówienie wywołują z reguły burzę w debacie publicznej, nawoływania do ostracyzmu wobec autorów i powszechnego potępienia .Nie inaczej było i z książką Domosławskiego, mimo iż jest ona napisana z „odpowiednich pozycji ideowych” (czytaj autor nie jest prawicowym, propisowskim dziennikarzem).

Przywilej późnego urodzenia zwalnia mnie z ocen krętej drogi Kapuścińskiego prowadzącej przez korytarze komunistycznej elity władzy. Mimo tego dziwi jak skutecznie przez lata ukrywane było zblatownie Kapuścińskiego z najbardziej wpływowymi członkami PZPR. Domosławski precyzyjnie przedstawia stosunek Kapuścińskiego dla idei komunistycznych. W książce wyraźnie widać iż nie była to młodzieńcze zaczadzenie które przytrafiło się tak wielu, tak wielkim ludziom, żeby wspomnieć Leszka Kołakowskiego czy Jacka Kuronia. Jedno jest pewne, od wczesnej młodości Kapuściński nie był „dzieckiem we mgle” i dokładnie wiedział co i za jaką cenę uzyskuje.

Wydaje się iż wieloletni pobyt w krajach „trzeciego świata”, na tyle mocno popchnął go w komunizujący antyimperializm, iż w czasie pobytu w Polsce nie widział wyraźnie jak potężne spustoszenia w naszym życiu powoduje praktyczna realizacja idei komunizmu.

Największym zarzutem wobec „reportaży” Kapuścińskiego, jest całkowicie wyrugowany za jego życia problemu, mówiąc jerzykiem dyplomatycznym, nonszalanckiego podejście przez niego do faktów .W młodości czytałem książki Kapuścińskiego jako bardzo intymny, empatyczny, reporterski opis rzeczywistości. W takim podejściu utwierdzały mnie dominujące media i brylujące w nich autorytety typu Andrzej Szczypiorski. Daniel Rotfeld, przyjaciel pisarza, powiedział w tym kontekście, Domosławskiemu  „Wszytko co mówił, dzieliłem przynajmniej przez dwa”.W jakimś sensie rozumiem tą słabość, kto z nas wolny jest od ubarwiania swoich doświadczeń. Rzadko się jednak zdarza aby ktoś robił to na skalę globalną. Myślę iż wiele osób zostało głęboko skrzywdzonych przez „reportaże”Kapuścińskiego, że wspomnę tylko rodzinę etiopskiego Cesarza.

Za Domosławskim mogę powtórzyć iż „Kapusta” był „świetnym poetą w prozie”.

Jego „Lapidaria” podsumuje słowami jednego z warszawskich profesorów nauk społecznych, „ta wielokrotnie wewnętrznie sprzeczna pseudofilozofia jest po prostu prymitywna”. Jednocześnie faktem jest znakomita „czytność” książek Kapuścińskiego, sam po napisaniu tego tekstu zabieram się ponownie za „Heban” i „Imperium” ale czytać jej już będą bardziej w duchu beletrystyki, poetyki literackiej czy też „kreatywnego dziennikarstwa”.

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura