A Głupiec wędruje i zadaje pytania.
A Głupiec wędruje i zadaje pytania.
el.Zorro el.Zorro
440
BLOG

O Polaków grzechu obżarstwa i pijaństwa.

el.Zorro el.Zorro Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Polacy zwykli czcić Boga ...obrażając nauki Jezusa.


        Właśnie w większości przebrnęliśmy święta Bożego Narodzenia Anno Domini 2017. Nie wszyscy, bo jak zawsze kilkadziesiąt osób, (34) zginęło na polskich drogach, a 10 razy tyle poważnie rannych, zwykle z powodu brawury i prozaicznej durnoty kierowców, którzy myślą, że potrafią prowadzić samochody co najmniej tak dobrze, jak światowy top kierowców rajdowych.

Ale nie o tym będzie pisane, a o Polaków stylu świętowania, preferowanego zwłaszcza przez tak zwane Pokolenie Jana Pawła II.

        Tak się bowiem dziwnie porobiło, że w okolicach dowolnego święta kościelnego, włączywszy nawet przysłowiowe żelazko, o telewizorni dowolnego autoramentu nawet nie pisząc, niczym diabeł z pudełka, „wyskakują na szkło” różnego autoramentu celebryci lub politykierzy, (nie mylić z wymierającym gatunkiem kompetentnych polityków) i nie mając nic innego widzom do zaoferowania, bredzą o tym, jak to w ich domach rodzinnych obżerano się, aby godnie uczcić narodziny Zbawiciela i jak tę prymitywną i wulgarną tradycję przekazują potomstwu.

A taki przekaz jednoznacznie promuje nie tylko grzeszne, ale i ewidentnie godzące w zdrowie człowieka zachowanie, opisane w 4 Grzechu Kardynalnym, (zwane też Grzechami Głównymi), jako OBŻARSTWO I PIJAŃSTWO .

Politycznie poprawnie nazywane w Katechizmie „nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu”.

        Wielu w tym miejscu podniesie argument, że przecież ucztowanie jest równie stare jak Cywilizacja Człowieka, a nawet jeszcze starsze, bo sięga czasów w których australopiteki, w trosce o wzmocnienie więzów społecznych grupy, siadały do posiłków wspólnie, dzieląc strawę wedle budowanej hierarchii spolszczanej.

Zgoda, ucztowanie ma ważne oddziaływanie społeczne, ale NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z OBŻARSTWEM I OCHLAJEM!

Obżarstwo i opilstwo to nic innego jak wynaturzenie pożytecznego zwyczaju biesiadowania, sprowadzone jedynie do NADMIERNEJ konsumpcji pokarmów i napitków, w tym tych z segmentu „wyskokowych”. Zostało wniesione przez kastę troglodytów trudniących się zawodowo wojaczką lub należących do aparatu ucisku suwerenów, lub wręcz rozbójników, którzy albo się obżerali i upijali do nieprzytomności, albo mordowali, gwałcili i łupili, często o pustym żołądku, więc na ucztach uzupełniali niedostatki aprowizacyjne, cierpiane podczas kampanii łupieżco-wojennych.

Jednak, mimo dokładania wielkich starań, dzisiejszym celebrytom made in Poland daleko do „osiągnięć” na polu konsumpcyjnego rozpasania starożytnym Rzymianom,, ba są „cieniutkimi bolkami”, (termin wywodzi się nie od Bolka, ale ryby bolenia), wobec „dokonań” na tej niwie nawet średnio zamożnej szlachty z czasów saskich, do których odnosi się powiedzenie: „Za króla Sasa to tylko jedz, pij i popuszczaj pasa”.

Jak ucztowali w czasach świetności Imperium Romanum ówcześni celebryci spisał dla potomności, mający status niekwestionowanego autorytetu w kwestii dobrego gustu i smaku, niejaki Gaius Petronius, na kartach opowiadania: „Uczta Trymalchiona”. (Zorro celowo nie podaje detali, bo jeszcze któryś nuworysz przeczyta i wytyczy durnym Polakom-nuworyszom „nowe standardy” wigilijnej wieczerzy, lub wielkanocnego śniadania). Jak ucztowano na dworach magnackich w czasach saskich też można sobie poczytać, bo zachowały się opisy tamtych orgii konsumpcyjnych, jednak trzeba zastrzec, że o ile starożytni trymalchionopodobni ucztowali ze zbytków swojego bogactwa, o tyle polscy magnaci i pomniejsze szlachciury imprezowali na kredyt, lub kosztem ciążących na nich powinności publicznych, trwoniąc na zbytki fundusze, które powinni byli przeznaczać, na przykład, na obronność kraju, albo< w ostateczności, na rozwój gospodarczy swoich latyfundiów.

        Wswoim, zbliżającym się nieuchronnie do końca, życiu, Zorro brał udział w wielu ucztach, nie tylko polskich i nie tylko wyprawianych z okazji świąt kościelnych.

Najbardziej podobało mu się ucztowanie Czechów i Słowaków, bo te narody zachowują przy biesiadnych stołach ...rozsądek!

Fajnie byłoby na ucztach Rosjan, Białorusinów i Ukraińców, gdyby nie nadmiar alkoholu, który w połaszczeniu z zadziornymi charakterami biesiadników, bywa detonatorem negatywnych emocji, których finałem bywają burdy, często bogate w ofiary w sprzęcie i biesiadnikach.

Równie fajne są biesiady cygańskie, ale trzeba na nich pamiętać kto na nie zaprosił biesiadnika spoza społeczności, bo od tego zależy jego status i miejsce w hierarchii. Zatem jeśli Czytelniku chcesz biesiadować z Cyganami, a w twoich żyłach nie płynie ani kropla ich krwi, najpierw sprawdź pozycję osoby zapraszającej i jeśli nie należy ona do rodowej starszyzny, bądź rodu książęcego, lepiej taktownie podziękuj za okazany Ci zaszczyt. (W tej społeczności zaproszenie na biesiadę jest traktowane jako wyróżnienie).

To, co odróżnia wymienione biesiadowanie od tego, co ostawiają Polacy, to połączenie spożywania odświętnych pokarmów z uprawianiem sztuk: śpiewu, gry na instrumentach, niekiedy i tańca.

I nie chodzi tu o wycie w pijackim widzie, kolęd, ewentualnie fragmentów discopolowej tandety, odtwarzania, lub w porywach dokonywania gwałtu na instrumencie muzycznym, czy symulowania ataku epilepsji, mającej uchodzić za taniec,

ale o POPRAWNE wykonywanie szlagierów tak zwanej muzyki biesiadnej, czy figur tanecznych innych, niż drgawki połączone z modnym ostatnio przesuwaniem ułożonych w salut dłoni przed oczami.

Lucius Annaeus Seneca narzekał w swojej oracji, spisanej dla potomnych w formie listów:

Akademiach retorów i filozofów świecą pustkami. Ale jakże ludne są za to kuchnie, ileż to młodzieży tłoczy się w domach różnych utracjuszy i nuworyszów wokół kuchennych palenisk!”.

Zaś w innym miejscu:

Nie dziw się, że choroby, (dotykające elitę Rzymu), są tak liczne i częste; policz ilu zatrudniają kucharzy”.

A co tu dywagować, choroby wywołane obżarstwem i pijaństwem były w czasach Imperium Romanum prawdziwą plagą, zbierająca większe żniwo od ...wojen, bo bywało, że legioniści zabijający czas na pełnych obżarstwach ucztach, na które wiktuały dostarczali jak nie sami plądrujący podbite tereny legioniści, to bezpardonowo rabujący na potrzeby aprowizacji wojska służby kwatermistrzowskie legionów, ponosiło więcej strat od niedomagań gastrycznych, (na przykład od z powodowanych nieżytami jelit skrętami kiszek lub ostrych zaparć), niż od ran zadanych przez wroga.

Poważnym problemem tez byli uzależnieni od alkoholu urzędnicy państwowi, którzy sprawowali swoje obowiązki na ostrym kacu, myśląc nie o procedowaniu wniosków, ale o tym, kiedy wreszcie będą mogli oddać się wyczynowemu obżarstwu, połączonego z ochlajem.

        Cóż jak mawiali rzeczeni Rzymianie: „Nihil novum sub Sole”.

(Dla niepraktykujących łaciny: „Nic nowego pod Słońcem”).

Przecież każdy osobnik gatunku homo sapiens sapiens jest podatny na schlebianiu zbytkom w konsumpcji, a co dopiero można się spodziewać po osobniku z rozwijanego dzięki masowej, często podprogowej reklamie, ewokującego z rodzaju homo sapiens sapiens, w rodzaj pożądany przez ponadnarodowe trusty, czyli homo debilis hipercetus, który niczym przebywająca wśród ludzi małpa, bezmyślnie zaczyna kopiować styl bycia różnej maści celebrytów, których sensem życia jest obecność w prymitywnych mediach, a tam w programach rodem z przedwojennego magla i to za wszelką cenę.

Wprawdzie jeszcze większości Polakom-biesiadnikom, oczywiście „świętujących wedle Tradycji”, nie są potrzebne na masową skale zabiegi opisane przez Petroniusa w „Uczcie Trymalchiona”, ale przecież „Polak Potrafi”,

więc nie można wykluczyć, że, za góra kilkadziesiąt lat, jak Bóg da, a Ojciec Dyrektor Bogu dać pozwoli, na wigilijnym stole, obok pustego nakrycia, poczesne miejsce znajdzie gotowy do natychmiastowego użycia, zestaw do robienia lewatywy, do kompletu talerzy dojdzie misa na wymiociny, a zestaw sztućców uzupełni piórko do wywoływania wymiotów, jak to praktykowano w starożytnym Rzymie, podczas wyuzdanych orgii kulinarnych.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura