Oto Wielki Inkwizytor Rzeczpospolitej Patologicznej. /Fot. Google I.A.S.
Oto Wielki Inkwizytor Rzeczpospolitej Patologicznej. /Fot. Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
1605
BLOG

Gdy rozum śpi, budzi się ...abp Jędraszewski.

el.Zorro el.Zorro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Gdyby było prawdą to, co naucza Kościół,
jego kapłani BALIBY SIĘ tak podle postępować!


     Z biskupami krakowskimi OD ZAWSZE były problemy! Przecież jakby nie dywagować, to dokładnie biskup krakowski Stanko ze Szczepanowa, obwołany potem świętym Stanisławem, OSOBIŚCIE odpowiadał za upadek pierwszego państwa Piastów, stając na czele spisku małopolskich książąt, wymierzonego w króla Bolesława II Szczodrego i dążącego do ustanowienie małopolskim księciem młodszego brata Bolesława, Władysława Hermana oraz podporządkowania lennego całej Małopolski królowi Czech.
Kalkulacja małopolskich zdrajców, bo trudno inaczej spiskowców nazwać, była oczywista:
Król Bolesław II, zwany Szczodrym, metodycznie objeżdżał swoje królestwo, prawując osobiście sądy i przy okazji egzekwując od możnowładców należny koronie trybut lenny.
Król Czech pozostawałby latami za Karpatami, więc sądy i ściąganie danin musiałby powierzyć dokładnie małopolskim możnowładcom i kościelnym urzędnikom, których bezwolną marionetką byłby Władysław Herman, a to to stwarzało ogromne pole do tuczenia własnej prywaty.
Skończyło się tak jak skończyć się musiało starcie wywrotowca z silnym władcą, czyli surową karą, w tym przypadku w średniowieczu przewidzianą dla tych, co podnieśli rękę na majestat króla, czyli ...obcięciem tejże.
Problem króla polegał na tym, że w tym, że krnąbrny biskup Stanisław schronił się przed królewskim katem w jednym z krakowskich  kościołów i ani myślał z pokorą ową karę przyjąć, stawiając czynny opór, w efekcie czego stracił nie tylko rękę, ale i życie, bo ówcześni biskupi nie tylko potrafili posługiwać się orężem, ale często się do jego używania uciekali. Trzeba też zauważyć, że ówcześni cyrulicy potrafili opanować wywołany amputacją krwotok, więc o ile rana nie została zainfekowana i nie doszło do zakażenia, skazaniec taką kaźń zwykle przeżywał.
Przerażeni spiskowcy poprosili więc o pomoc papieża Grzegorza VII, a ten za nic mając zaciągnięty wcześniej u króla Bolesława II dług wdzięczności, polegający w skrócie na tym, że gdyby nie stanowcze wsparcie od króla Polski pontifex Grzegorz VII zostałby, w ramach tak zwanego sporu o inwestyturę, brutalnie pogoniony z synekury przez cesarza Henryka IV i nałożył anatemę na niedawnego swojego dobrodzieja. A trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach nałożona na suwerena anatema automatycznie zwalniała jego poddanych ze wszelkich powinności wasalnych.
Trzeba też pamiętać, że dość długo biskupi krakowscy rezydowali w bezpiecznej odległości od Wawelu, konkretnie w warowni położonej  około 150 km, czyli natenczas na trzy dni drogi od Krakowa Tarczku, gdzie mogli z dala od królewskich szpiegów knuć swoje intrygi, rzecz jasna wymierzone przeważnie w aktualnie panujących króla i prymasa Polski, bo jakoś tak z biskupami gnieźnieńskimi, przy których była od chrztu Polski  godność pierwszego metropolity Polski mocno się nie lubili i nie raz, dla swej próżności i korzyści, stawali zbrojnie przeciwko władzy króla Polski!
Dość napisać, że dopiero arcybiskup krakowski, Jan Paweł Woronicz, za cenę kardynalskiego kapelusza i godności prymasa Polski, zgodził się zostać arcybiskupem warszawskim, wbrew korporacyjnemu ładowi starszeństwa diecezji, zostać prymasem Polski i koronować cara Rosji na króla Polski! A stało się tak, bo biskupi z ówczesnego Królestwa Kongresowego stanowczo odmówili koronowania cara na króla Polski!
        Wróćmy jednak do teraźniejszości.
Po ujawnieniu ogromu świętobliwego pedofilstwa, do którego  za czasów pontyfikatu Jana Pawła II dochodziło wręcz  hurtem i powszechnie, pontifex Franciszek postanowili nie przedłużać kontraktu arcybiskupiego kardynałowi Dziwiszowi, który, jak pokazały fakty, był nader wyrozumiały wobec słabości do dziecięcych, a zwłaszcza chłopięcych wdzięków u kandydatów na kościelnych dostojników.
To przecież  przez jego biurko, jako najbardziej zaufanej osoby, przechodzić musiały akta osobowe księżny, przeznaczonych do zajmowania decyzyjnych stanowisk, w tym takich skompromitowanych świętobliwa chucią, osób jak późniejszy metropolita Petz, czy nuncjusz Wesołowski. No ale zarówno pontifex Jan Paweł II jak i jego osobisty sekretarz cenili inne niż moralność walory u kandydatów!
Dla nich u kandydatów kluczowym był skrajny fundamentalizm dogmatyczny, a nie jakaś tam moralność; wszak można się wyspowiadać, zwłaszcza, że kapłańska kasta nie podlega sakramentowi Pokuty, nieprawdaż?
A jak podwawelska plotka niesie, podniesiony do godności metropolity, czyli arcybiskupiej, wsławiony w ukróceniem homoseksualnego rozpasania w metropolii poznańskiej, biskup Jędraszewski został skierowany przez środowiska radiomaryjne do archidiecezji krakowskiej DOKŁADNIE  w celu „posprzątania” bałaganu po wieloletnim sekretarzu Jana Pawła II, który zarówno metropolita krakowskim, jak i kardynałem został na mocy testamentu Jana Pawła II, z który musiał wypełnić jego następca. Ot wyrafinowane intrygi, z których już w starożytności słynął Rzym.
        Jakby nie dywagować, ale, zdaniem Zorra publiczne nauki głoszone przez abpa Jędraszewskiego
stoją w ostrym konflikcie z tym, co głosi pontifex Franciszek!!!
Trudno dociec, czy to efekt osobistych ograniczeń poznawczych osoby urzędującego arcybiskupa, czy wręcz przeciwnie, wulgarna próba medialnego zaistnienia, jako kontrpropozycja do tolerancyjnej nauki pontifexa Franciszka, obliczona na to, że zanim osiągnie wiek emerytalny, i zostanie poproszony o oddanie urzędu, skończy się pontyfikat liberalnego Franciszka, a jego miejsce zajmie przedstawiciel dogmatycznego betonu,
jedno jest pewne:
abp Jędraszewski próbuje stać się guru, czyli  kimś o równie mocnej i bezdyskusyjnej pozycji, co sam Nadojciec Dyrektorissimus Rydzyk, a może jeszcze kimś ważniejszym, kimś pokroju skrajnie ortodoksyjnego biskupa Lefebvre`a.
        Cóż,
trudno prowadzić dyskurs z osobą pokroju abpa Jędraszewskiego, który uważa, że posiadanie sakry biskupiej automatycznie daje jej posiadaczowi wszelką mądrość i prawo do pomiatania mającymi zdanie odmienne!

Po prostu „ten typ tak ma” i ja to ujął swego czasu x. kanonik Lemański, trzeba spokojnie poczekać, aż wymrze wyświęcone przez Jana Pawła II pokolenie twardogłowych dogmatyków, tworzących swoistą „mafię Pana Boga”.
Pontifex Franciszek jest pod ewidentnym impasem, bo doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że to właśnie Polska, a dokładniej okradany przez Kościół rzymski polski wierny do spółki z polskim podatnikiem, utrzymuje blisko 40% misjonarzy, którzy toczą twardą wojnę z emisariuszami innych wyznań i religii o utrzymanie liczby wyznawców,  w Europie ,w Azji, Afryce i Ameryce.
Kuria rzymska PILNIE potrzebuje dziś nie tylko misjonarzy, ale i prezbiterów, bo może z wyjątkiem Hiszpanii, liczba powołań drastycznie spada, a do tego niepokojąco wzrasta liczba wystąpień ze służby kapłańskiej.
Tym samym MUSI tolerować nieodpowiedzialne wyskoki polskich hierarchów, nawet kiedy aż proszą się w najlepszym przypadku o ostrą reprymendę od samego pontifexa, próbującego rozpaczliwie ratować resztki autorytetu kleru.
        To żenujące, kiedy osoba aspirująca do roli intelektualnego przywódcy Kościoła rzymskiego w Polsce WYKAZUJE PODSTAWOWE BRAKI W WIEDZY!
I to nie na niwie nauk przyrodniczych, na których od zawsze panował wśród hierarchów kult Ciemnogrodu,
ale na niwie nauk humanistycznych, jaką jawi się Historia!
Tak się bowiem kompromitująca dla abpa Jędraszewskiego zbiega, że zarówno w czasach starożytnych, jak od renesansu po oświecenie, DOMINOWAŁ pogląd co do tego, że skoro istnieją inne niż Ziemia planety, to MOŻE na nich prosperować świadome  życie,
co wcale nie negowało wiarę w istnienie boskiego absolutu!

Tłumacząc na zrozumiały,
wedle oficjalnej i wiążącej abpa Jędraszewskiego wykładni, istnienie innych niż ziemska cywilizacji nie neguje istnienia Boga, podobnie jak żadnemu wyznawcy Jezusa, a zwłaszcza biskupom, NIE WOLNO PUBLICZNIE  POGARDLIWIE wyrażać się o osobach mających inne niż rzymskokatolickie dogmaty poglądy!
Najwyraźniej więc, zdaniem Zorra,
abp Jędraszewski pragnie powrotu do czasów wszechwładzy Świętego Oficjum, a sam najchętniej widziałby się w roli Wielkiego Inkwizytora, skazującego myślących inaczej niż on „heretyków i kacerzy” na stos, oczywiście po obligatoryjnych dla średniowiecznych procesów torturach.
       Sumując,17 lutego Anno Domini 1600,  na głównym  rynku Rzymu, na polecenie Świętego Oficjum dokonano spalenia na stosie niejakiego Giordano Bruno, dominikanina, doktora Teologii, naukowca filozofa i humanistę.
Jego jedyną „zbrodnią” było to, że odważył się publicznie głosić to, co dziś wie każdy przedszkolak!

Czyli to, że gwiazdy to odległe od Ziemi słońca, wokół których, jak wokół naszego Słońca krążą planety, a na tych planetach mogą żyć rozumne istoty.
Pechem Giordano Bruno było to, że urzędujący papież nie był jego znajomym, jak to miało miejsce w kazusie Galileusza, więc skończył na stosie.
Nie byłoby problemu, z niezdrowymi fascynacjami średniowieczną ciemnotą abpa Jędraszewskiego, gdyby nie to, że urzędujący prezydent Duda jest tylko bezwolną jego marionetką  czego nie raz dał już dowód,
 a to rodzi obawę, że w niedługim czasie w Polsce ZNOWU mogą wrócić czasy inkwizycyjnego terroru.

Co do okazania było. Amen.
Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo