Jedną z najsilniejszych grup nacisku w Polsce są prawnicy. Ponieważ z racji zawodu najczęściej doradzają wszelkim gremiom prawodawczym przy tworzeniu obowiązującego prawa, nie należy się dziwić, że jest ono doskonale skrojone na ich miarę, tzn. jest na tyle mętne, by przeciętny obywatel nie miał szans go zrozumieć, co z kolei wymusza konieczność korzystania z usług ww. prawników. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że z ust prominentnych przedstawicieli prawniczego lobby (jak chociażby prof. Zoll) płyną co i rusz zapewnienia o tym, że jedyną troską owych gentlemanów jest zapewnienie przeciętnemu Kowalskiemu dostępu do usług prawniczych w jak najwyższej jakości (zapewne przez niedomówienie nikt nie dodaje, że w jak najwyższej cenie).
Prawdziwym hitem polskiej legislacji może okazać się nowy kodeks postępowania karnego, którego projekt opracowała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego pod przewodnictwem ww. prof. Zolla oraz prof. Hofmańskiego (zwanego pieszczotliwie przez weteranów jego przedmiotu na UJ "Sędzią Dreddem").
Dlaczego nowelizacja może okazać się tak niezwykła? Otóż zmienia ona fundamentalnie podejście do procesu karnego. W Polsce póki co cały czas obowiązuje model mieszany postępowania karnego, z przewagą elementu inkwizycyjnego. Co za tym idzie, zwłaszcza na etapie tzw. postępowania przygotowawczego to odpowiedzialny organ (najczęsciej prokurator) kieruje zbiera dowody, kieruje wnioski o zabezpieczenie, o tymczasowe aresztowanie itd. Z kolei w etapie postępowania procesowego sąd ma obowiązek dążyć do ustalenia tzw. prawdy materialnej, czyli dążyć do ustalenia tego, jak naprawdę było, a nie poprzestawać na fikcjach czy zgodzie stron. To z kolei nakłada na sąd obowiązek pewnych działań, które musi w toku postępowania przeprowadzić, by dojść ww. prawdy.
To wszystko ma się zmienić, nowy model procesu karnego zakładał będzie pełną kontradyktoryjność, czyli sytuację, która występuje w procesie cywilnym. To znaczy, że za zebranie dowodów i ich przedstawienie sądowi odpowiedzialne będą tylko i wyłącznie strony, zaś sędzia ma być kimś w rodzaju arbitra. Proszę czytać:
„Art. 167 § 1. W postępowaniu przed sądem wszczętym z inicjatywy strony dowody przeprowadzane są przez strony, po ich dopuszczeniu przez prezesa, przewodniczącego lub sąd. W razie niestawiennictwa strony, na której wniosek dowód został dopuszczony, a także w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach dowód przeprowadza sąd w granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach, sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu.
§ 2. W innym postępowaniu przed sądem oraz w postępowaniu przygotowawczym dowody przeprowadzane są przez organ procesowy prowadzący postępowanie. Nie wyłącza to prawa do zgłoszenia wniosku dowodowego przez stronę”.
Co ciekawe jeśli chodzi o dowody, kodeks wprowadzał będzie amerykańską zasadę tzw. owoców zepsutego drzewa, tzn. zakazuje użycia dowodów uzyskanych w sposób nielegalny.
„Art. 168a. Niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego dla celów postępowania karnego, za pomocą czynu zabronionego”.
Najciekawsze jest jednak odejście od zasady prawdy materialnej, wyrażone w art. 5 nowelizacji:
„§ 2, Wątpliwości, których nie usunięto w postępowaniu dowodowym, rozstrzyga się na korzyść oskarżonego”.
Jakie są tego konsekwencje praktyczne? Ano takie, że będziemy mieli proces karny rodem z amerykańskich filmów. Jeśli jakis rodzimy O. J. Simpson spotka się na sali sądowej z kiepskim prokuratorem (o co nietrudno), a prokurator nie zawnioskuje o czasie odpowiednich dowodów, to bez problemu pozwoli, by zaistniały w postępowaniu takie wątpliwości, które sąd poczyta mu na korzyść. Odwrotnie, człowiek niewinny, jeśli będzie miał obrońcę partacza, trafi bez problemu za kraty, jeśli w odpowiednim czasie nie zgłosi dowodów, które przedstawią takie wątpliwości.
Ciekawe jest również to, że projekt ten, reklamowany jest pod hasłem przyspieszenia czasu postępowania. Przy takim kształcie kadrowym i organizacyjnym prokuratury (której skutkiem tego przybędzie zadań) nie jest to możliwe. Poza tym porównując z procesem cywilnym, gdzie złożenie najprostszego wniosku dowodowego powoduje, że sprawa przedłuża się o kolejne miesiące, wydaje się, że optymizm twórców projektu jest przedwczesny. Chyba, że nie chodzi tu o dobro klientów, a jak zwykle o własne pieniądze.
Treść projektu można znaleźć tutaj.
Komentarze