Waldemar..m, wyliczając swoich "wrogów", wymienia mnie zazwyczaj na jednym z poczesnych pierwszych miejsc -- chyba tylko z Eine-m, jego arcy-arcy-wrogiem, ja nie moge sie pod tym wzglkędem równac (przy czym wyjaśnię, ze Waldemar.m pisze o mnie jako o "SNAFU" -- ja używam dwóchj nicków, nie robiąc z tego tajemnicy, ale nie wszyscy mogą o tym wiedzieć, więc zaznaczam to od razu).
Chcąc być rzetelnym fizykiem, wiernym swojej profesji i swojemu rozumowi, ja nie mogę po prostu uważać "teorii" lansowanych tutaj przez Waldemara.m za nic innego, jak za stek absurdów. Tak absurdalnych, że szanujący sie fizyk nie powinien z nimi nawet w ogóle dyskutoiwać. Teorie Waldemara.m są po prostu "samoniszczące się". Po co nacierać buldożerem na budynek, który i tak sie sam wal(d)i bez niczyjej pomocy?
Śladem tego,,ja zdecydowanie nie pochwalam zwalczania Waldemara.m metodą szukania w tej sprawie pomocy "instancji wyższych", w rodzaju Dziekanów czy Rektorów. Po pierwsze, zwracanie sie do tego rodzaju "instancji wyższych" w naszej kulturze nie jest dobrze widziane, bo to od razu pachnie donosicielstwem, wołaniem o cenzurę. Po wtóre,, w demokratycznym społeczeństwie każdy ma zagwarantowane przez Konstytucję prawo do głoszenia dowolnych pogladów, zatem i dowolnych "teorii naukowych", choćby były one nie wiadomo jak pseudo-naukowe.
Trzeba sobie uświadomić, że "sprawa elektrino" rozwiąże sie sama, bez udziału Dziekanów, Rektorów, rad Naukowych, czy Aklademii Nauk. Nie uczeni męzowie ja rozwiązą, a tylko takie proste urządzenie hydrauliczne, jakim jest zwykłe wiadro. Trzeba po prostu wykazac odrobine cierpliwości i nic więcej.
Jeśli ktoś nie chwyta, o co chodzi z tym przyborem do nabierania wody, to ja to moge wyjasnić dokładniej, poprzez PW.