… NIC! Żadnego wpływu na notowania giełdowe. Czyżby GPW była zupełnie odporna na kiepskie wiadomości dochodzące z realnej gospodarki?
Raczej nie. Rynek akcji, jak powszechnie wiadomo, reaguje z pewnym wyprzedzeniem w stosunku do tego co się dzieje w gospodarce, a raczej do tego co ma się dziać – według prognoz większości uczestników rynku.
Ponad dziesięcioprocentowy spadek produkcji w grudniu ubiegłego roku to już przeszłość.
Teraz liczy się to co wydarzy się w przyszłości - w drugiej połowie bieżącego roku. Być może pierwsze półrocze będzie tym najgorszym okresem – jeśli chodzi właśnie o rodzimą gospodarkę, ale także i światową. Przyszłość pokaże. Jak widać po zachowaniach indeksów giełdowych na całym świecie optymiści przeważają.
W naszym kraju, musimy brać pod uwagę jeszcze jeden bardzo ważny czynnik. Bezpośrednim wyznacznikiem cen akcji notowanych na giełdzie jest relacja popytu i podaży. Gwałtowny, niespodziewany spadek produkcji daje nadzieję na głębsze niż jeszcze w piątek rano (przed publikacją informacji o tym spadku) prognozowano obniżki stóp procentowych. To zaś będzie miało nie tylko realny wpływ na gospodarkę, na kondycję przedsiębiorstw taniej pożyczających pieniądze na inwestycje i ponoszących mniejsze koszty już zaciągniętych kredytów.
Spadek stóp procentowych powoduje równoległy spadek oprocentowania lokat bankowych i w pewnym momencie ich posiadacze zaczną narzekać na poziom dochodów i poszukiwać czegoś innego.
Prawdopodobnie już narzekają. Wskazują na to dane z rynku funduszy inwestycyjnych. W grudniu ubiegłego roku aktywa funduszy zarządzanych przez krajowe TFI wzrosły aż o 5,2 mld, z czego 4 mld to napływ nowych środków; aktywa funduszy otwartych i zamkniętych osiągnęły rekordowy poziom 145,8 mld złotych.
Aby doszło do dużego odbicia na rynku akcji muszą zaistnieć co najmniej dwa czynniki: nie tylko wymagana jest poprawa koniunktury na rynku w odpowiednio długim okresie czasu (co najmniej 12 miesięcy) ale także wzrost niezadowolenia z lokat, z których mają pochodzić środki płynące na rynek akcji.
Tak było w roku 2003 gdy dwuletni cykl obniżek stóp procentowych zatrzymał się na bardzo niskim poziomie; powolne, rozłożone w czasie obniżki spowodowały stopniowy wzrost na rynku akcji trwający aż do połowy 2007 roku.
Natomiast gwałtowny spadek stóp procentowych w okresie 1993/94 skutkował równie gwałtownym spadkiem oprocentowania lokat z ponad 60% do około 30% w skali roku. Tak duża obniżka rentowności lokat powiązana z nieprawdopodobnym wzrostem cen akcji w 1993 roku (ponad 1000%) wywołała wręcz inwestomanię w pierwszych trzech miesiącach 1994 roku. Było to jednak „zjawisko” bardzo krótkotrwałe, bowiem rynek akcji załamał dokładnie na Dzień Kobiet - 8 marca 1994 roku.
Czy dzisiejsza „mieszanka dwóch czynników” – spadek stóp procentowych (rentowności lokat) plus dobra koniunktura na rynku akcji w ubiegłym roku – okaże się wybuchową tak jak na początku 1994 roku? Czy może jednak przepływ oszczędności z lokat bankowych do funduszy inwestycyjnych i bezpośrednio na giełdę będzie podobny do tego jaki obserwowaliśmy w latach 2003-2007?
A może zrealizuje się zupełnie inny scenariusz?
Bez wątpienia rok 2013 będzie bardzo ciekawy.
Notatka pochodzi ze strony www.unionklub.pl
Inne tematy w dziale Gospodarka