elig elig
495
BLOG

Już czterdzieści dwa lata minęły od tamtego marca...

elig elig Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

  Chodzi oczywiście o marzec 1968, a w szczególności o słynny wiec w dniu ósmego marca na Uniwersytecie Warszawskim w obronie aresztowanych Adama Michnika i Henryka Szlajfera, oraz w proteście przeciwko zdjęciu przedstawienia "Dziadów" Dejmka z afisza.  W Salonie24 nikt już nie wspomina tych wydarzeń, gdyż większość piszących tu publicystów jest za młoda, by o tym pamiętać.  Ja jednak miałam wtedy 20 lat i wzięłam udział w tym wydarzeniu.  Co wiecej, zmieniło ono moje życie i sposób patrzenia na świat.  Pisałam już o tym w jednej z poprzednich notek /TUTAJ/, a dzisiaj omówię to szerzej.

  Rano w dniu ósmego marca rozeszły sie po naszym wydziale pogłoski, że na Krakowskim Przedmieściu ma być jakiś wiec.  Prawie nikt w to nie wierzył, ale postanowiliśmy z kolegą pójść tam i zorientować się w sytuacji.  Dopiero, gdy jakiś facet z zakazaną mordą próbował zagrodzić nam drogę na teren UW, uświadomiliśmy sobie, iż rzeczywiście coś się będzie działo.  Ten typ był, jak sie okazało, członkiem bojówek SB i ORMO przywiezionych autobusami po to, by udawały one klasę robotniczą dającą odpór "wichrzycielom".  Udało się go wyminąć i dotarliśmy na wiec.

  Przed Pałacem Kazimierzowskim już trwała manifestacja.  Przedstawiciel Komitetu Studenckiego przemawiał do tłumu kilkuset zebranych osób i mówił o aresztowanych.  Wokół zebranych krążyli wspomniani wyżej bojówkarze i atakowali pojedyńcze osoby starając się je zatrzymywać i bić.  Usiłowali też wyciagać ludzi z tłumu. Ciągle dochodziło do starć. W którymś momencie usiedliśmy na ziemi i wzięliśmy sie pod ręce.  Wtedy na balkonie Pałacu Kazimierzowskiego ukazał się prorektor Zygmunt Rybicki w gronostajach i  łańcuchem na szyi wzywając nas do rozejścia  się i wygłaszając komunistyczne slogany.  Nie posłuchaliśmy go i wiec trwał nadal.  Zakończył się on odśpiewaniem "Międzynarodówki" /tak !!!/.

  Kiedy wychodziliśmy z terenu Uniwersytetu i zbliżaliśmy sie już do bramy, nagle uderzyły na nas oddziały szturmowe z Golędzinowa /poprzednicy ZOMO/.  Szli ławą lejąc pałami wszystkich po drodze.  Naszej grupce udało sie uciec na tyły budynku wydziału Geografii i tam znaleźliśmy się w ślepej uliczce.  Uratowały nas siostry Wizytki, które widząc co się dzieje, przystawiły drabiny do muru dzielącego ich klasztor od uniwersytetu i umożliwiły nam przejście przez ich teren.  Tylko dzięki nim uniknęliśmy bicia i aresztowania.

  Dotarliśmy potem na Krakowskie Przedmieście, gdzie również trwały starcia demonstrantów z milicją.  Pamietam zwłaszcza zamieszki w rejonie kościoła św. Krzyża.  Później brałam udział w wielu manifestacjach i wiecach.  Pamiętam zwłaszcza wiec na Politechnice gdzie zgromadzeni darli gazety, rzucali je w powietrze i krzyczeli "prasa kłamie".  Nic jednak nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak ten szturm Golędzinowa /ZOMO/ na Uniwersytecie.  Był to dla mnie prawdziwy szok.  W jednej chwili ujrzałam prawdziwą twarz komunizmu.  Do tej pory, z niejasnych już dziś przyczyn, wydawało mi się, że żyję w normalnym kraju i że wszystko idzie ku lepszemu, a Polska się rozwija.   Ósmego marca 1968 pozbyłam się takich złudzeń.

  Co mogę powiedzieć dzisiaj o skutkach tamtych wydarzeń.  Rozpętana przez walczacych o władzę miedzy sobą komunistów ohydna antysemicka nagonka na trwałe popsuła wizerunek Polski w świecie.  Co więcej emigracja wielu utalentowanych osób żydowskiego pochodzenia osłabiła nasz kraj i drogo go kosztowała.  Jak jednak zauważyłam przy innej okazji /TUTAJ/, czyny ohydne, a nawet zbrodnicze mogą niekiedy przynieść także coś dobrego.  Ja na przykład odniosłam wyrażną korzyść z czystek 1968-ego roku.  Zwolniło się bowiem dla naszego rocznika wiele miejsc pracy.  Miałam na dyplomie tylko czwórkę.  Gdyby nie 1968 rok, nie mogłabym zacząć kariery zawodowej w tak dogodny sposób, jak to się w rzeczywistości stało.  Poza tym był jeszcze jeden pozytywny efekt.  Wielu z tych, którzy wyemigrowali po marcu1968 było funkcjonariuszamu UB i SB.  Pozbycie się ich z Polski było niewątpliwie z korzyścią dla naszego kraju.  Gorzej, że wraz z nimi wyjechały także ich rodziny.  Wielu spośród dzieci tych funkcjonariuszy było porządnymi ludxmi /pisałam o tym /TUTAJ/.  Trzeba jednak stwierdzić, że wyczyny komunistów w roku 1968 przyniosły Polsce wielokrotnie więcej szkody niż pożytku.

elig
O mnie elig

stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura