Większość z nas odetchneła z ulgą. Ingres arcybiskupa W., który mógł przynieść wyłącznie nieporozumienia i zażenowanie został odwołany. Zadecydował czynnik zewnętrzny. Siła wyższa. I dobrze.
Nie wiem jak Państwo, ale ja osobiście przeżywałem jakieś koszmarne deja vu. Przed oczami mi staneły wydarzenia, kiedy to Alexander K., dzięki kłamstwom, został "preziem". Znowu zaczęło się okazywać, że oportunizm jest cnotą, a ci wszyscy upokorzeni, pokrzywdzeni i wspaniali ludzie, którzy nie dali się złamać SB to poprostu frajerzy. Nie trudno przewidzięć jaką cenę, jako społeczeństwo, musielibyśmy zapłacić za tą, co tu dużo mówić, bezmyślność hierarchi. Jak byśmy tłumaczyli swoim dzieciom te swoiste fenomeny polskiej kultury?
Warto poświecić chwilę na analizę tego co się wydarzyło, tak samo jak warto spojrzeć na postawę naszych elit podczas tego kryzysu. Media zdały ten egzamin na piątke z plusem. Wielu polityków również, co warto moim zdaniem podkreślić. Kilka przypadków pieczeniarstwa nie jest w stanie popsuć dosyć dobrego obrazu ogółu. Najsłabiej wypadli kościelni hierarchowie. Momentami zachowywali się jak dryfujące dzieci we mgle.
Dobrze się stało, że ta lekcja oportunizmu została przerwana. Potraktujmy to jako noworoczne rekolekcje. Swoistą bajkę z morałem.
Dziękujemy Ci B16.
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka